Reklama

Wszystkie chwyty dozwolone – tak wygląda walka o mistrzostwo Portugalii

redakcja

Autor:redakcja

30 kwietnia 2018, 18:31 • 3 min czytania 11 komentarzy

Wyobrażacie sobie sytuację, że na kilka dni przed meczem Wisła Płock – Legia do Prokuratury Generalnej trafia zawiadomienie, sugerujące, iż klub ze stolicy próbował przekupić Thomasa Daehne? Jasne, my również sobie nie wyobrażamy, ale w Portugalii doszło do jeszcze większego kabaretu z udziałem FC Porto i Maritimo. Co ciekawe, dla Portugalczyków takie historie są już chlebem powszednim, gdy sezon wkracza w decydującą fazę. 

Wszystkie chwyty dozwolone – tak wygląda walka o mistrzostwo Portugalii

Wszystko wskazuje na to, że “Smoki” po pięciu latach odzyskają tytuł mistrza kraju. Do końca rozgrywek pozostały już tylko dwie kolejki, a Porto nad Benficą i Sportingiem ma już pięć oczek przewagi. Wydaje się więc, że jest już pozamiatane, ale kilka dni przed 32. kolejką było zupełnie inaczej. Otóż Benfica traciła do lidera jedynie dwa punkty, a na dodatek do Portugalskiej Prokuratury Generalnej wpłynęła wiadomość, w której sugerowano, iż działacze Porto kontaktowali się z Amirem Abedzadehem z Maritimo (przeciwnik Porto w 32. kolejce), po to by złożyć mu nielegalną propozycję. Irańskiemu golkiperowi podobno zaoferowano 200 tys. euro w zamian za puszczenie kilku bramek. Gdy ten odmówił, działacze Porto uderzyli do kolegów po fachu z Maritimo, którym podobno zaproponowali umorzenie długu (milion euro), jeśli ci sprawią, że przeciwko nim zagra drugi bramkarz, Charles.

I wiecie co? Charles faktycznie w tym spotkaniu zagrał, bo Abedzadeh wyleciał z boiska w 41 minucie. Zwycięska bramka dla Porto padła dopiero w samej końcówce. Na dodatek Maritimo mecz kończyło w dziewiątkę, gdyż czerwoną kartkę zobaczył jeszcze Ruben.

Przyznacie, że całkiem kontrowersyjna historia? Jednak nie dla portugalskich mediów, o czym poinformował nas portugalski dziennikarz, Jan Hagen: – Nie ma żadnych kontrowersji, jeśli chodzi o czerwoną kartkę dla Amira Abedzadeha. Bramkarz wyszedł do piłki, a przy okazji skasował Soaresa, który był w idealnej pozycji do strzelenia bramki. Sędzia musiał wyciągnąć czerwoną kartkę. Gdyby tego nie zrobił, to byłaby dopiero kontrowersja… Nie mam wątpliwości, że całe to zamieszanie zostało stworzone po to, by wybić Porto z rytmu w ostatnich kolejkach. Żadnych konsekwencji z tego zapewne nie będzie, bo po pierwsze nie ma dowodów. A po drugie, właściwie jest zupełnie odwrotnie niż ktoś napisał w tym anonimie. Dług związany z przeprowadzką Moussa Maregi został już spłacony w grudniu, co potwierdza sprawozdanie finansowe Porto.

Reklama

Co ciekawe jeszcze rok temu sytuacja wygląda zupełnie inaczej, bo pracownik Porto oskarżał Benficę o przekupywanie sędziów. Co jakiś czas do gry wchodzi również Sporting, który także rzuci bezpodstawne oskarżenia w stronę największych klubów w Portugalii.

Żadną tajemnicą nie jest, że wielka trójka (Sporting, Benfica, Porto) próbują sobie zaszkodzić na wszelkie możliwe sposoby. Wydaje mi się, że to już drugi albo trzeci zarzut w stronę Porto, jeśli chodzi o przekupywanie przeciwników. Co ciekawe, zawsze takie sytuacje mają miejsce w ostatnich kolejkach sezonu – oznajmił Jan Hagen.

Może nasza liga jest śmieszna pod względem sportowym, ale na szczęście od dłuższego czasu jest spokojna. Chociaż jedno szczęście, bo nie tęsknimy za problemami, jakie mają w greckiej ekstraklasie, a emocje z portugalskiej ligi również średnio nas przekonują.

Fot. NewsPix.pl

Najnowsze

Komentarze

11 komentarzy

Loading...