Reklama

Cześć, jestem Rafa i zawodowo biję rekordy…

Jan Ciosek

Autor:Jan Ciosek

27 kwietnia 2018, 19:22 • 3 min czytania 1 komentarz

Do zwycięstw Rafy Nadala na kortach ziemnych wszyscy przyzwyczaili się do tego stopnia, że łatwo przegapić kolejne rekordy. Tymczasem Hiszpan właśnie mocno wyśrubował kolejny – tym razem wygranych setów z rzędu.

Cześć, jestem Rafa i zawodowo biję rekordy…

Co tu dużo gadać – na kortach ziemnych jest Rafa i długo, długo nikt. Pokonanie Rafy na mączce dla pozostałych tenisistów jest mniej więcej równie realne, jak dla menela spod budki z piwem wypicie butelki Moet & Chandon. Inaczej mówiąc: teoretycznie może się zdarzyć, ale będzie to wymagać masy szczęścia i pozytywnych zbiegów okoliczności. Raczej można popatrzyć i pomarzyć. Prawdę mówiąc, od dłuższego czasu nikt nie potrafi z Nadalem nawet wygrać seta.

Dziś było blisko. Martin Klizan walczył dzielnie, bo chyba nikt mu nie powiedział, że nie ma żadnych szans. No dobra, powiedział mu to dość dobitnie sam Nadal, wygrywając pierwszego seta 6:0. To było 41. set z rzędu wygrany przez Hiszpana na kortach ziemnych. Dobrze czytacie: czterdziesty pierwszy, co oznacza kilkanaście wygranych meczów z rzędu bez przegranej partii!

W każdym razie, Słowak dostał lanie w pierwszym secie, ale w drugim postawił się, niemal równie skutecznie, co Wąski Siarze w drugiej części „Kilera”. Klizan, który do turnieju w Barcelonie przebijał się przez kwalifikacje, a w drugiej rundzie wyeliminował Novaka Djokovicia, był bliski sprawienia sensacji. Przełamał Nadala i prowadził 5:4. Serwował, miał trzy piłki setowe. Ale jak wiadomo, rzut karny to jeszcze nie gol, a piłka setowa to jeszcze nie set. Słowak próbował trzy razy, ale Hiszpan zawsze był górą. A potem przełamał rywala, wygrał swoje podanie, zaliczył kolejne przełamanie i poszedł do szatni.

Zresztą, przerwanie serii Rafy Nadala na stadionie Rafy Nadala byłoby wyjątkowo nieuprzejme ze strony Klizana. Nawiasem mówiąc, Hiszpan jest jednym z nielicznych sportowców, którzy nie tylko zasłużyli na arenę swojego imienia, ale jeszcze mogli na niej święcić sukcesy.

Reklama

Podsumowując, dziś Nadal wygrał sety numer 41. i 42. Poprzedni rekord należał do Guillermo Corii, który 14 lat temu wygrał 35 partii z rzędu. Na liście najlepszych wyników w historii trzecie miejsce zajmuje Ilie Nastase (34), pozostałe pięć serii powyżej 30 setów z kolei należy już do Hiszpana. Wiemy, trochę nudne…

Co jeszcze bardziej imponujące, w 42 wygranych partiach stracił łącznie 89 gemów. To oznacza, że średni wynik wygrywanych przez niego setów to 6:2. Coś, jak PSG, który w Ligue 1 średnio strzela trzy gole na mecz, a traci jednego co dwa spotkania.

A propos Paryża, turniej w Barcelonie to dla Nadala kolejny punkt przygotowań do Roland Garros. W stolicy Francji wygrał rekordowe 10 razy, co oczywiście jest wynikiem absolutnie z kosmosu. Stawianie na jedenastą wygraną w zasadzie mija się z celem, bo za jego triumf bukmacherzy płacą marne grosze. Dość powiedzieć, że typ pod hasłem „Nadal wygra turniej i w żadnym z siedmiu meczów nie straci nawet seta” wycenili ledwie na 5:1.

Moim celem jest bycie gotowym i granie najlepszego tenisa. Reszta nie ma znaczenia. Zawsze znajdą się jakieś rekordy do pobicia, ale tak naprawdę one nie są istotne – mówi Hiszpan. Ale z drugiej strony: co ma mówić? Ostatecznie, kiedy jest się takim dominatorem jak Rafa Nadal i wypada akurat część sezonu na kortach ziemnych, w zasadzie nie zostaje do roboty nic, poza biciem rekordów…

Fot. Newspix.pl

Najnowsze

Inne sporty

Komentarze

1 komentarz

Loading...