Co prawda dzisiaj czwartek, a więc Liga Mistrzów już za nami, jednak półfinał Ligi Europy, w którym zmierzy się Arsenal z Atletico Madryt zapowiada się naprawdę całkiem nieźle. Oczywiście ranga i prestiż rozgrywek są nieco mniejsze, ale wszystko wskazuje na to, że emocji nie zabraknie. Przede wszystkim dlatego, że wystąpi Diego Costa, który – łagodnie mówiąc – nie przepada za Arsenalem. I vice versa – The Gunners też go nie uwielbiają.
Diego Costa długo musiał czekać na swój kolejny występ w koszulce Los Rojiblancos. Wszystko przez zakaz transferowy Atletico Madryt, który trwał do 1 stycznia tego roku. Brazylijczyk z hiszpańskim paszportem trenował więc pod okiem Simeone, ale grać nie mógł. Nie tylko on, ale i kibice nie mogli się doczekać aż znowu zobaczą Costę w akcji. Nic dziwnego, bo jak jest Diego, to emocje gwarantowane. Co prawda nie zawsze pozytywne, ale taki już jest “Diabeł Tasmański”. Trochę z nim jak z Tarantino – Albo go kochasz albo nienawidzisz. W każdym razie trzeba go brać z całym dobrodziejstwem inwentarza. A ten jest naprawdę barwny, o czym 29-latek przypomniał bardzo szybko kibicom Los Indios. Wystarczyło dziewięć dni nowego roku, by Costa strzelił dwa gole, zaliczył asystę, zobaczył absurdalną czerwoną kartkę, a także posprzeczał się z przeciwnikami. Oczywiście na deser mina pokrzywdzonego.
Diego Costa zakończy ten mecz z golem na koncie? Totolotek płaci 3,30!
Czy ktoś był zdziwiony takim wejściem Costy w nowy rok? Raczej nie, bo przecież były zawodnik Chelsea od lat gra tak samo. Na własnej skórze przekonało się o tym wielu piłkarzy również w Anglii. W końcu Diego występował tam przez trzy sezony, a więc niejednemu zalazł za skórę. Szczególnie zawodnicy Arsenalu mają z nim niemiłe wspomnienia, bo nie dość, że Hiszpan wbił im kilka bramek, to dodatkowo napsuł sporo nerwów.
Po tej akcji nie Costa, a Gabriel wyleciał z boiska. Cóż, nie sądzicie, że trochę to niesprawiedliwie? Poniżej wrzucamy jeszcze filmik, na którym widać, że hiszpański napastnik nie raz i nie dwa, miewał mocne starcia z piłkarzami Wengera.
No dobra, ale reprezentant Hiszpanii poza prowokowaniem i ostrą grą, potrafi również zdobywać bramki. W Premier League z Arsenalem mierzył się pięć razy i poza tym, że dwa razy zobaczył żółtą kartkę, strzelił dwa gole. Mało? Jeśli weźmiemy pod uwagę, że dorzucił jeszcze gola w finale FA Cup, wychodzi całkiem niezły wynik. Choć trzeba zaznaczyć, że tamten mecz drużyna Conte ostatecznie przegrała. Dzisiaj więc Costa będzie miał doskonałą okazję, by odgryźć się na Kanonierach.
Arsenal przejdzie Atletico i zwycięży w tej edycji Ligi Europy? Kurs na LV Bet – 4,3
– Zarówno w Hiszpanii, jak i w Anglii, wiele drużyn już cierpiało przez Diego. Nie tylko Arsenal. Na dodatek on jest ciągle coraz lepszy… Jeszcze nie zdecydowałem, czy zagra od pierwszych minut. Wpływ na to będzie miało wiele czynników, przede wszystkim muszę porozmawiać z lekarzami. Jednak przez ostatnie dwa dni Diego ciężko trenował i wygląda na to, że wszystko z nim już w jak najlepszym porządku – poinformował Diego Simeone na konferencji prasowej.
Jeszcze w weekend Simeone mówił, że Costa raczej nie zagra, a tutaj proszę. Bez wątpienia 29-latek będzie chciał pokazać się dzisiaj z dobrej strony, bo zapewne swój powrót do ukochanej drużyny chciałbym uczcić pucharem. Nie wykluczamy jednak, że znowu odleci i narobi szumu, a tym samym osłabi Atleti. W końcu mówimy o gościu, po którym możemy spodziewać się wszystkiego. Może być hat-trick, a może też być czerwona kartka w 15 minucie spotkania. W każdym razie obecność Diego Costy w dzisiejszym meczu jest gwarantem emocji.
Fot. NewsPix.pl