Piast Gliwice walczy o utrzymanie, ale ostatnio nie ma dobrej passy nie tylko na boisku. W przededniu kluczowych meczów najbardziej zagorzali sympatycy nawołują do tego, żeby… siedzieć w domu. Klub w zasadzie już wcześniej zrezygnował z ich “wsparcia” po wydarzeniach ze spotkania derbowego z Górnikiem Zabrze i stara się jak może, żeby przyciągnąć jak najwięcej pozostałych kibiców. Kto wyjdzie z tej wojny zwycięsko?
Po tym jak grupka gliwickich sabotażystów rozwaliła bramę na własnym stadionie i doprowadziła do tego, że drużyna na 10 minut przed końcem przy prowadzeniu 1:0 musiała zakończyć mecz z Górnikiem – co skończyło się walkowerem dla gości – Piast zawiesił współpracę ze stowarzyszeniem Piastoholicy. Stowarzyszenie… odpowiedziało tym samym, każda ze stron może przekonywać, że to ona wykonała pierwszy krok. W sumie – bez znaczenia.
Klub zerwał wszelkie stosunki ze stowarzyszeniem ze względu na brak chęci do współpracy po przerwanym meczu. Cytat z gliwice.eu. “Prezes GKS Piast SA poinformował również, że zgodnie z oczekiwaniem prezydenta Gliwic klub wystosował do stowarzyszenia kibiców pismo w celu złożenia wyjaśnień oraz potępienia karygodnego zachowania osób odpowiedzialnych za przerwanie meczu. W związku z brakiem jakiejkolwiek odpowiedzi ze strony stowarzyszenia, wszelka współpraca i wsparcie klubu zostały zawieszone“.
Ratusz zareagował bardzo zdecydowanie na wydarzenia z 3 marca – być może nawet bardziej zdecydowanie niż zareagowałby sam klub. Miasto jest jednak głównym udziałowcem i wymaga, by docelowo wyrzucić najbardziej krewkich bywalców gliwickiego stadionu całkowicie poza nawias.
Co do postawy Piastoholików, o tym, że można inaczej, przekonaliśmy się niedługo potem w Tychach. Schemat był tam bardzo podobny. Miejscowi kibice w trakcie meczu z Ruchem dali się łatwo sprowokować paleniem ich flag w sektorze gości. Ruszyli w jego kierunku, co… skończyło się zniszczeniem lub wyrwaniem 150 krzesełek i przerwaniem zawodów na osiem minut. Stowarzyszenie Tyski Fan nie uciekło od odpowiedzialności, pomogło w naprawianiu szkód i dołożyło się do kosztów. Jak widać, da się.
W tym tygodniu Piastoholicy wydali dość kuriozalne oświadczenie:
Kuriozalne już na wstępie. Apel o nie zasiadanie na sektorach młynowych na pewno zostanie wprowadzony w życie, gdyż… te sektory i tak są niedostępne. – Do końca sezonu zostały zamknięte sektory O, P, R i S, a ponadto osoby, które wtedy były na sektorach P i R, do końca sezonu zasadniczego, czyli na mecze z Zagłębiem Lubin i Termaliką, nie mogły kupić biletów na inne miejsca. Pierwsza część tej kary została nałożona przez Komisję Ligi – mówi w rozmowie z Weszło rzecznik Piasta, Maciej Smolewski.
Zamknięcie stadionu na Zagłębie to efekt odwieszenia kary nałożonej na klub po jesiennym meczu z Legią, gdy z sektora młynowego poleciała petarda, która ogłuszyła Arkadiusza Malarza.
Zainteresowały nas te “zakazy stadionowe bez uzasadnienia sądowego”. – Organizator – zgodnie ze swoim ustawowym obowiązkiem – przekazał materiały umożliwiające identyfikację osób naruszających przepisy ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych, regulamin imprezy masowej i regulamin obiektu. W sektorze znajdowało się 1600 osób, a łamiących przepisy było około 50. Wobec osób zakłócających porządek i niszczących mienie nałożyliśmy – wykorzystując instrument, który polski prawodawca kilka lat temu dał klubom do ręki w ustawie o bezpieczeństwie imprez masowych – klubowe zakazy wstępu na mecze Piasta Gliwice, a wobec niszczących mienie podejmiemy również kroki prawne, zmierzające do naprawienia szkód – tłumaczy Smolewski.
Z naszych informacji wynika, że zakazy klubowe dostało właśnie około 50 najbardziej rozrabiających chuliganów. Większość na maksymalny okres dwóch lat.
Krótko mówiąc: Piastoholicy w swoim oświadczeniu pomylili zakaz stadionowy z nałożonym na część z nich zakazem klubowym, do którego wprowadzenia nie potrzeba sądu. Ci, którzy niszczyli stadion, z sądem i tak się spotkają, a wtedy mogą dostać nie tylko zakaz wchodzenia na mecze piłkarskie, ale nawet na jakiekolwiek imprezy masowe. Plus oczywiście ich portfel trochę schudnie.
Często w takich tematach przewija się wątek odpowiedzialności zbiorowej, więc i teraz musiał się pojawić. Ktoś powie, że za wybryki kilkudziesięciu chuliganów nie powinna odpowiadać cała grupa. To stale powtarzane hasło przy takich okazjach i w zasadzie jest w nim trochę racji, ale… nie dajmy się zwariować. – Jedyną formą odpowiedzialności zbiorowej z naszej strony było rozszerzenie zakazu dla wszystkich osób z młyna na mecz z Termaliką. Osoby, które na mecz z Górnikiem miały bilet lub karnet w tamtych sektorach, a z różnych względów zostały w domu, normalnie mogły przyjść na kolejne spotkania. A teraz ci, którzy na przykład mają karnety na młyn i nie dostali zakazów klubowych, mogą bezpłatnie przenieść swoje karnety na inne miejsca – tłumaczy rzecznik.
Dodajmy: i to na miejsca droższe, czyli de facto ci, którzy na młynie zachowali wtedy fason, w nieco dłuższej perspektywie wręcz zyskali na całym zamieszaniu. A dlaczego klub sam rozszerzył zakaz na mecz z Termaliką? Nieoficjalnie wiadomo, że chodziło o danie sobie dodatkowego czasu na identyfikację wszystkich sprawców, była to dość żmudna robota.
Władze Piasta wiedziały, że brak osób z młyna trzeba będzie sobie jakoś zrekompensować. Na mecz z Zagłębiem postanowiono sprzedawać bilety za złotówkę i dokładano jeszcze okolicznościowy szalik. Przyniosło to efekty, bo mimo kiepskiego terminu (piątek, godzina 18:00), fatalnej pogody (niska temperatura, padający śnieg, wiatr) i średnio atrakcyjnego rywala, na Okrzei stawiło się 5397 osób, co było drugim wynikiem w tym sezonie. Mniej ludzi przyszło nawet na Legię, a więcej widzów stadion gościł tylko podczas derbów z Górnikiem, gdy przecież sporą reprezentację kibicowską mieli goście z Zabrza.
W minionej kolejce z Termaliką też wielu mogło wejść za mniejszą cenę niż zazwyczaj – przychodzący pierwszy raz za 5 zł, a będący na meczu z Zagłębiem za 10 zł. Efekt? 4211 widzów, czyli mniej więcej utrzymanie średniej z całego sezonu. Biorąc pod uwagę (nie)atrakcyjność przeciwnika, to przyzwoity wynik.
Pytanie, czy teraz klub pójdzie za ciosem i na trzy domowe mecze w grupie spadkowej również zaoferuje wejściówki na atrakcyjniejszych warunkach? W innym przypadku raczej trudno będzie liczyć na frekwencję przekraczającą cztery tysiące widzów.
– Na pewno będziemy nadal swoje działania kierować do rodzin, bo ich obecność na stadionie była i jest naszym priorytetem. Jak widać po frekwencji na sektorach rodzinnych – które mają zawsze najwyższe zapełnienie – działania dają efekt. Do końca sezonu dzieci i młodzież do piętnastego roku życia mogą kupić bilet za złotówkę. W niedzielę miał miejsce event dla dzieci, które były na meczu z Górnikiem. Odbyło się spotkanie z piłkarzami, rozdawano gadżety, do tego mnóstwo innych atrakcji o charakterze sportowym. A podczas spotkania z Termaliką w sektorach dziecięcych najmłodsi kibice mogli znajdować się pod opieką animatorów i uczestniczyć w wielu zabawach czy konkursach. Rodzice w tym czasie mogli skupić się na śledzeniu boiskowych wydarzeń. W tych sektorach czas z dziećmi spędzają też piłkarze, którzy z różnych względów nie znaleźli się w meczowej kadrze – wylicza Maciej Smolewski.
Klub więc orze jak może i na razie kibicowsko – przynajmniej pod względem liczbowym – stratny nie jest. Postawa Piastoholików natomiast zdumiewa. Nie dość że przynieśli wstyd i zaszkodzili klubowi, to najwyraźniej w ogóle nie poczuwają się do winy. Mało tego – ze względu na fakt, że klub się z nimi nie cacka (choć też bez przesady: jeden mecz z woli klubu niedostępny dla całej grupy, później już tylko zakazy dla “wybrańców”), namawiają wszystkich pozostałych, żeby w najważniejszych meczach, gdy Piast ma raptem punkt przewagi nad strefą spadkową, nie przyszli na stadion i nie wspierali zespołu! Ale za jakiś czas usłyszymy, że właśnie to są prawdziwi kibice i “Piast to oni”. Żeby się tylko potem nie okazało, że będą to wykrzykiwać już w I lidze, bo nie udało się utrzymać z braku trzech punktów straconych przez ich kretynizm z Górnikiem Zabrze…
Fot. FotoPyk