Mieliście tak kiedyś, że najlepsza riposta na złośliwy przytyk przyszła wam dopiero po powrocie do domu? “Cholera, ale bym mu powiedział! Ale teraz jest już za późno” – myślicie wtedy. W takiej sytuacji są teraz piłkarze Arki. Gdynianie przed tygodniem zostali ośmieszeni w derbach Trójmiasta, ale już dziś mają okazję do rewanżu. A skoro wchodzimy w rundę finałową, to i lider czeka już w blokach, by wypruć przed peleton – Lech Poznań rajd po mistrzostwo rozpocznie od starcia z rezerwami Korony Koroną Kielce. Niech zaczną się grzmoty!
Pytanie dnia
Czy Arka odgryzie się Lechii? Dotkliwa porażka sprzed tygodnia w derbach Trójmiasta boli gdynian niczym świeży ślad ojcowskiego pasa na dupie. Jakby lania na boisku było mało, to w trwającym tygodniu na wierzch wypłynęły brudy z gdyńskiego klubu. A to, że nie ma wspólnych posiłków dla piłkarzy. A to, że do przedłużania kontraktów z piłkarzami siada się za późno lub nawet nie zasiada się wcale. No i że Leszek Ojrzyński nie jest najlepszym kompanem do rozmów dla władz Arki. Nie lubimy eufemizmów, więc nie napiszemy “nastroje w Gdyni nie są najlepsze”. Jest po prostu do dupy.
Atmosferę ratuje jedynie w miarę bezpiecznie miejsce w lidze. Biorąc pod uwagę to, jak arkowcy grali w przekroju całego sezonu, to jakoś nie widzimy ich w desperackiej walce o utrzymanie. Ponadto ich przewaga nad strefą spadkową jest całkiem bezpieczna, bo jedenastopunktowa. Ale derby rządzą się swoimi prawami przegrane w tak wyraźnych rozmiarach muszą boleć. Dlatego cholernie ciekawi jesteśmy tego, jak ekipa Ojrzyńskiego wyjdzie dziś na Lechię. Mamy dla was coś ekstra – dotarliśmy do odprawy trenera Arki. Zachowajcie ją dla siebie, nie roznoście po innych portalach:
Piłkarz pod lupą
Darko Jevtić. Szwajcara zabrakło w ostatnim meczu z Górnikiem Zabrze, bo pauzował za kartki. I jasne, wiemy, że Lech wygrał 3:1 i bryndzy w ataku nie było. Ale mimo wszystko brak Szwajcara był odczuwalny. To był taki dobry, ciepły rosół, ale bez makaronu. Niby spoko, niby zjadliwe, ale czegoś w tym wszystkim brakowało.
Król Poznania wraca do gry i na nim wieczorem zawiesimy oko. Nenad Bjelica powtarza, że Darko w tym sezonie jest dla lechitów kimś takim, kim dla Legii był w poprzednim sezonie Vadis Odjidja-Ofoe. Radosław Majewski wrócił do formy, dobrze spisuje się Kamil Jóźwiak, w gazie jest Christian Gytkjaer, ale to na Jevticia patrzy się z największą przyjemnością. Przypomnijcie sobie chociażby ostatnie spotkanie Kolejorza z Wisłą Kraków, gdy Jevtić przy wyniku 1:1 posłał takie podanie do Duńczyka, że szczęki spadły nam na dywany. Zresztą przywołajmy nasze wyliczenia sprzed meczu Lecha z Legią, które jasno udowadniały tezę “No Darko, no party”. O 20.30 wygodnie rozsiadamy się na kanapie, odpalamy Canal+ i rozkoszujemy się grą poznańskiego asa.
Gwiazda Ustaw Ligę
Christian Gytkjaer. Dlaczego? Pod uwagę weźmy dwa czynniki:
– forma Duńczyka. Ostatnie sześć meczów w jego wykonaniu pokazują, że jeśli chcecie rywalizować z kumplami w UL, to albo liczycie na farta, albo wystawiacie Gytkjaera i liczycie pewne punkty. Gol ze Śląskiem, z Legią, z Jagiellonią, z Lechią, hat-trick z Wisłą i bez bramki w meczu z Górnikiem. Sześć meczów, siedem trafień, bonusy za zwycięstwa Lecha, żadnych kartek.
– półrezerwowy skład Korony. Gino Lettieri podobnie jak przed tygodniem we Wrocławiu zamierza tak rotować składem, by najważniejsze siły rzucić na wtorkowy mecz Pucharu Polski. Ze Śląskiem nie zagrali chociażby Dejmek, Żubrowski, Kallaste czy Cvijanović, a Kaczarawa wszedł na boisko dopiero w drugiej połowie. W zastępstwie oglądaliśmy Martthiasa Hamrola czy Akosa Kecskesa. W Poznaniu Korona prawdopodobnie znów założy swój drugi garnitur. W dodatku kielczanie na wyjazdach nie zachwycają – do tej pory wygrali zaledwie dwa spotkania rozgrywane w delegacjach.
A zatem Lech jest faworytem do zwycięstwa, natomiast Gytkjaer do strzelania goli.
Gdybyśmy mieli postawić dom, to na…
… to, że w derbach Trójmiasta nie będzie powtórki sprzed tygodnia. To znaczy Lechia być może pokona Arkę, ale na pewno nie w takich rozmiarach i nie z taką przewagę. Mateusz Bąk, ex-piłkarz Lechii, dobrze podsumował tamto spotkanie w audycji WeszłoFM: – Czasami takie mecze się zdarzają. Możesz się starać, możesz się bronić, a rywal kończy każdą sytuację strzałem do siatki.
Nie chcemy umniejszać zasług Lechii, ale pewnie gdybyśmy piłkarzom obu drużyn kazali rozegrać ten mecz 50-krotnie w przeciągu tygodnia, to wynik 4:2 powtórzyłby się ze dwa razy. Więc jeśli mielibyśmy postawić dom na to, że Lechia drugi raz z rzędu ogra Arkę tak wysoko, to dla podbicia stawki dorzucilibyśmy mieszkanie teściowej i auto sąsiada.
Historia dnia
Derby Trójmiasta. Nie będziemy silić się na oryginalność. Pod względem emocji i smaczków towarzyszącym temu starciu ustępuje start Lecha do walki o mistrzostwo Polski. W Poznaniu to gospodarze będą faworytami, może coś ciekawego tam się wydarzy, może znów Jacek Kiełb postraszy Kolejorza. Natomiast w Gdyni szykujemy się na walkę na noże – za upokorzenie sprzed tygodnia, za kopanie dmuchanych lal ubranych w barwy Arki. Pompowanie atmosfery wokół tego starcia trwa od tygodnia. Niemal codziennie wyskakiwał jakiś news związany z Gdynią lub Gdańskiem. A to apel kibiców, by prezesie Arki podchodzili do klubu poważniej. A to odpowiedź prezesów Arki, że w sumie, to wszystko gra. Zaraz odpalona bomba, że lechiści nie dostają kasy. Mija moment i Gerson rozwiązuje kontrakt z klubem. Za spokojnie? No to bum – piłkarze Lechii dostają karę od Komisji Ligi. Kara jest śmiesznie niska, więc pojawiają się heheszki z KL (nowość, prawda?). Derby już za moment, no to do ogniska wpada kolejny pojemnik z benzyną – właściciel Arki podobno ma udziały w firmie bukmacherskiej, czemu natychmiast zaprzecza.
Sami widzicie – wokół tego spotkania dzieje się tyle, że spokojnie można byłoby go rozgrywać w systemie 4×60 minut, a komentatorzy i tak mieliby dość tematów do przegadania, by nie musieć typować piłkarzy do najlepszej trójki meczu.
Czy dziś poleci trener?
Chyba do monopolowego po whisky (he, he, he). Ale tak poważnie – nie, no bo kto? Nenada Bjelicę już zwalniano, już pakował walizki, ale Chorwat wrócił do łask władz, kibiców, a nawet dziennikarzy. Gino Lettieri? Wiemy, że Korona lubi zwalniać szkoleniowców robiących dobrą robotę, ale akurat obecny trener kielczan nie musi się obawiać tego, że podzieli los Macieja Bartoszka. Ponadto prezes Zając zdradził niedawno, że klub szykuje nowy kontrakt dla Włocha. I brawo dla Gorzowa Korony.
Lechia lubi eksperymenty i testowała już w tym sezonie grę bez trenera, ale Piotr Stokowiec może czuć się bezpieczny. Teoretycznie najgorętsze krzesło znajduje się pod tyłkiem Leszka Ojrzyńskiego. Zacytujmy nasz tekst z wczoraj:
“(…) Pogłoski o tym, że Ojrzyńskiemu nie jest po drodze z właścicielem klubu to jedno, ale też sam trener zapracował sobie na to, że może wkrótce stracić posadę. Swoimi solidnymi wynikami zasugerował, że Arkę stać na coś więcej, niż tylko walka o utrzymanie. Przez moment było przecież realne, że żółto-niebiescy zagrają w grupie mistrzowskiej i w finale Pucharu Polski. To pierwsze jest już niemożliwe, to drugie – mało prawdopodobne. Jednak Ojrzyński był blisko, a skoro tak, to wynik, który jeszcze przed sezonem byłby uznawany za niespodziankę, czy nawet sensację (Arka Gdynia dwa lata z rzędu w finale Pucharu Polski?!), nagle stał się jego psim obowiązkiem i planem minimum. Skoro Arka zajęła dziewiątą lokatę po sezonie zasadniczym, to nikt już nie będzie rozliczał trenera z tego, że uzyskał tak dużą i bezpieczną przewagę nad strefą spadkową. Dziś Ojrzyńskiemu można postawić bezwzględne zarzuty, że nie udało mu się wprowadzić klubu do górnej ósemki.“
Rozkład jazdy
Arka Gdynia – Lechia Gdańsk 18:00
Lech Poznań – Korona Kielce 20:30
fot. 400mm.pl