Doświadczony zawodnik wziął sprawy w swoje ręce. Wyjazd do Płocka nie był pierwszą próbą zasięgnięcia opinii lekarza spoza swojego klubu. Błaszczykowski już wcześniej konsultował się z fachowcami, których poznał jako piłkarz Borussii Dortmund. Cały czas jednak nie udawało się zwalczyć powracającego bólu w plecach. W końcu zawodnik dostał od klubu zgodę na wyjazd do Płocka, gdzie indywidualnie, pod okiem Leszka Dyi, trenera przygotowania fizycznego Wisły Płocku, mozolnie walczy o powrót do zdrowia i formy – czytamy w Przeglądzie Sportowym.
Przegląd Sportowy
Kuba Błaszczykowski i jego walka o mundial.
Jednym z problemów 32-latka jest fakt, że od dawna nie przepracował pełnego okresu przygotowawczego. Tej zimy w ogóle nie trenował z zespołem na obozie w Hiszpanii. W trakcie letnich przygotowań miał kilkudniowe przerwy w zajęciach, z powodu problemów z plecami oraz mięśniem czworogłowym. Rok temu w trakcie zimowego okresu przygotowawczego doskwierał mu wirus. A wcześniej miał zaburzone przygotowania z powodu późniejszego powrotu z EURO 2016. Polak za każdym razem nadrabiał zaległości, ale nie miał przygotowanej normalnej, fizycznej bazy, o którą teraz ma zadbać Dyja. Błaszczykowskiemu wiedzie się w Płocku dobrze. Ćwiczy pod okiem fachowca, którego zna i któremu ufa. Blisko niego jest też Jerzy Brzęczek, jego wuj, prowadzący Wisłę. Jak można usłyszeć, od kilku dni Kuba nie odczuwa już bólu przy wykonywaniu ćwiczeń. Płockie otoczenie też jest dla niego przyjazne.
Piłkarze Legii marnują swój potencjał.
Pytanie, dlaczego tak się dzieje, pojawia się od wielu miesięcy, po nim padają zarzuty odnośnie zaangażowania Michała Pazdana, Krzysztofa Mączyńskiego i Artura Jędrzejczyka w rozgrywki klubowe. Ale może problem wcale nie tkwi w piłkarzach, a w zespole? Może trener Romeo Jozak nie potrafi wykorzystać ich umiejętności tak, jak Adam Nawałka? Najbardziej wyrazistym przykładem są ostatnie występy Krzysztofa Mączyńskiego. Przed wyjazdem na zgrupowanie reprezentacji rozegrał słabe 45 minut z Wisłą Kraków (0:2), na drugą połowę już nie wyszedł. Potem pojechał na kadrę, pojawił się w podstawowym składzie w meczu z Koreą Płd. Miał dwie asysty i najlepszy Instat Index.
Na kolejnej stronie wywiad z Carlitosem.
– Wisła nie jest zbyt uzależniona od Carlitosa?
– To pytanie już nie do mnie. Ocena należy do szefów klubu, kolegów. Nie jest ważne, co ja robię, ale to, co robimy wspólnie. Nie byłoby moich goli bez kolegów ani ich bramek bez moich zagrań.
– Ale czuje się pan gwiazdą.
– W żadnym przypadku. Czuję się najszczęśliwszym człowiekiem na świecie, bo mogę grać w piłkę i robić to, co kocham. Cieszę się z ładnych goli i cennych wygranych, których mieliśmy już sporo. Oczywiście miło zobaczyć swoją podobiznę na plakatach w Krakowie, słyszeć gratulacje na Rynku, czytać miłe wiadomości w mediach społecznościowych, czy odbierać nagrody. Ale to tylko dodatek i forma docenienia. Do bycia gwiazda jest mi daleko.
– Nie chce pan rozmawiać o przyszłości, ale co znaczą milczące buźki wpisane na Twitterze po podpisaniu kontraktu?
– Milczenie. Że nie zamierzam myśleć o przyszłości ani jej komentować.
Sebastian Rudol – człowiek z żelaza.
W ostatni weekend lutego byłego defensora reprezentacji młodzieżowej „upolował” zawodnik Wisły Płock Jose Kante. Efekt? Ułamane trzy czwarte przedniego siekacza, tzw. jedynki. Konieczne będzie wyrwanie resztki zęba i wstawienie implantu. Na razie zostało to odłożone w czasie ze względu na trwający sezon, bo zabieg byłby związany z przymusowym odpoczynkiem od zajęć. A Rudol nie zamierzał schodzić z boiska nawet tuż po – podobno przypadkowym – ciosie piłkarza Nafciarzy (…) Nie ma jednak zagrożenia, że stoper nie wystąpi w sobotę przeciw Legii. W najgorszym wypadku wybiegnie na boisko w masce ochronnej, choć kibice Portowców żartują, że dziewczyna Rudola nie będzie chciała go wypuszczać na mecze. Nic dziwnego, bo wiosną wracał do domu bez zęba, z uszkodzonym nosem i ogolony na łyso (w ramach akcji mającej propagować świadomość na temat chorób nowotworowych).
30. kolejka Ekstraklasy odbędzie się bez udziału systemu VAR.
– W mojej ocenie problemy logistyczne były do pokonania, wymagały jednak aktywnej postawy wszystkich stron. Gdybym był prezesem klubu, stanąłbym na głowie, by weryfikację VAR mieć, bo może się okazać, że niesłusznie uznana bramka w 30. kolejce zaważy o spadku na koniec sezonu. Kluby widziały to inaczej, trudno. W tej sytuacji podjęliśmy najbardziej sprawiedliwą decyzję o zrezygnowaniu z VAR we wszystkich meczach – wyjaśnia dyrektor Departamentu Rozgrywek PZPN Łukasz Wachowski. Dlaczego podzielenie kolejki zaproponowano tak późno? Wachowski argumentuje, że dopiero po meczach w Wielki Poniedziałek wyjaśniło się, które kluby będą walczyć o udział w grupie mistrzowskiej, a powinny one grać o tej samej porze. – Propozycję podzielenia kolejki wysłaliśmy we wtorek rano i był to najwcześniejszy możliwy termin – twierdzi dyrektor Departamentu Rozgrywek.
Obok teksty o:
– Górniku Zabrze, który z Lechem Poznań zagra m.in. bez Igora Angulo
– Piaście Gliwice walczącym o kibiców
– Łukaszu Kosakiewiczu, pucharowym pechowcu
– znaczeniu derbów trójmiasta dla Adama Marciniaka
W Śląsku nikt nie dopuszcza do siebie myśli, że Wrocławianie mogą spaść do I ligi.
Niegdyś wielkie znaczenie miała postawa trenera Ryszarda Tarasiewicza. Swoimi zachowaniami, wypowiedziami, dawał drużynie dużo pewności. Przed każdym meczem umacniał nas w przekonaniu, że to my jesteśmy tymi, którzy powinni rozdawać karty. W końcu „odpalili” liderzy tamtego zespołu. Wierzę w powtórkę, tym bardziej że widzę, jakich mamy zawodników. Dysponujemy nieporównywalnie lepszym składem niż ten z sezonu 2009/10, a na dodatek sytuacja w tabeli jest dużo mniej skomplikowana – mówi dyrektor Śląska. – Jesteśmy coraz lepsi pod względem przygotowania motorycznego. To jest kapitał, który na pewno będzie miał znaczenie w decydujących meczach. Nasi piłkarze coraz bardziej mogą i mają z czego „depnąć”. Teraz jeszcze musi uwierzyć głowa – dodaje Sztylka.
W swoim felietonie Michał Pol wraca do kwestii pięknego gola Cristiano Ronaldo w meczu z Juventusem.
Dlaczego właśnie ta bramka tak bardzo zachwyciła nas wszystkich? Może dlatego, że doskonale definiuje Ronaldo. Którego cenimy nie za geniusz dany od Boga, ale za ciężką pracę, jaką włożył, by znaleźć się w miejscu, w jakim się znajduje. Do sieci natychmiast trafiło też zdjęcie z treningu dzień przed meczem z Juventusem, na którym Cristiano został uchwycony dokładnie w tej samej pozie co na zdjęciu Pizzolego podczas spektakularnego gola. Sam przyznał zresztą, że już od jakiegoś czasu miał nadzieję na taką bramkę, ale nie wychodziło albo sytuacja w meczu na to nie pozwalała. Bo rzeczywiście próbował od lat, narażając się na śmieszność i memy, bo albo piłka leciała wysoko nad bramką w trybuny, albo daleko od niej.
Jakub Radomski z kolei o Arce Gdynia i “trochę innym meczu”, który oglądał w jej wykonaniu.
Po meczu czytałem o fantastycznej grze zawodników Leszka Ojrzyńskiego, a w jednym z programów goście stwierdzili nawet, że tak prezentującej się Arki nie zatrzymałby żaden zespół w lidze. Wiem, że lubimy najpierw kogoś zmieszać z błotem, a później nazywać wielkim bohaterem, ale nie przesadzajmy. Arka zagrała solidnie, inteligentnie atakowała rywala, w pierwszej połowie z minuty na minutę się rozpędzała, ale miała też przeciwko sobie wyjątkowo słabo dysponowanego mistrza, co zresztą dobitnie podkreślił w wywiadzie po meczu Artur Jędrzejczyk. Na tej samej zasadzie nie wyciągałbym daleko idących wniosków z pierwszego meczu Legii z Górnikiem Zabrze w półfinale Pucharu Polski. Romeo Jozak obwieścił na konferencji, że Legia wraca do walki o mistrzostwo i Lech z Jagiellonią mają się jej bać, ale fakty są też takie, że Górnik to obecnie dużo słabszy zespół niż jesienią.
W magazynie lig zagranicznych przeczytamy choćby o sytuacji w obu Manchestereach przed sobotnimi derbami.
Jose Mourinho mówi, że w każdym innym sezonie walczyliby w tym momencie o mistrzostwo Anglii i ma rację. Manchester City jest zmorą prawie całej czołówki w Anglii, ale w przypadku United jest zmorą szczególną, w końcu to lokalny rywal. Na pewno MU można zarzucić odpadnięcie z Ligi Mistrzów w słabym stylu i to, że często gra nudny futbol. Wciąż jednak ma szanse na Puchar Anglii, pod tym względem Mourinho jest lepszy od np. Jürgena Kloppa. Czasami jednak wydaje mi się, że kibice zamieniliby drugie miejsce na trzecie, które tak naprawdę niczego nie zmienia, a zamiast tego zobaczyliby Manchester United grający z polotem. Potencjał ofensywny jest w tym zespole zbyt duży, żeby w decydujących meczach za wszelką cenę się bronić i grać jak zespół prowadzony przez Sama Allardyce’a. Gdybym był fanem Czerwonych Diabłów, byłbym tym bardzo zawiedziony.
Korespondencja z Madrytu, czyli rozmowa z Raphaelem Varanem.
– Przy Pepe długo musiał pan czekać na poważną szansę. Wszyscy mówili, że Varane jest niesamowicie grzeczny i skromny. Może nawet za bardzo. Pana starszy kolega był zupełnym przeciwieństwem.
– Wiele się od niego nauczyłem. Kiedy w tak młodym wieku dołączasz do Realu, musisz się nauczyć naprawdę wielu rzeczy. Zwłaszcza na środku obrony potrzeba doświadczenia. Ja czerpałem inspiracje i dbałem o rozwój właśnie dzięki pokorze (…)
– Kim dla pana jest Zinedine Zidane? Tylko trenerem czy może bardziej ojcem albo mentorem?
– Miał szczególny wpływ na moje życie i karierę, bo gdyby nie on, mógłbym nie grać w Madrycie. Śledził moje postępy od najmłodszych lat i sprawił, że rozwijałem się wtedy oraz rozwijam się teraz. Z nim pokonuję kolejne etapy kariery, dzięki temu, że ma wobec mnie duże wymagania. Pomagał mi w rozwoju i dlatego stałem się ważną częścią zespołu. On tego oczekiwał już kilka lat temu. Wiedział, że będę ważny.
Czy Jan Oblak zatrzyma Real?
Liczby Oblaka w barwach Atletico mogą imponować: w dotychczasowych 109 spotkaniach ligowych wpuścił tylko 59 goli, a 65 razy zachował czyste konto. Od poczatku tego roku w LaLiga dał się pokonać zaledwie sześciokrotnie. – Nikt nie jest idealny, ale Oblak to jeden z najlepszych bramkarzy na świecie. Popełnia bardzo mało błędów i prezentuje niezwykle wysoki poziom, wątpię, czy można wspiąć się jeszcze wyżej – komplementował Słoweńca Abel Resino, były golkiper Los Colchoneros. – Za moich czasów prawdziwym bramkarzem zostawało się w wieku 28 lat. Wcześniej wszyscy rozumieli, że trzeba się uczyć. Dopiero po latach nabierało się niezbędnego doświadczenia i pewności siebie. Oczywiście zdarzały się wyjątki, ale zazwyczaj bramkarzom prawdziwą szansę dawano później niż zawodnikom z pola. Teraz jest inaczej. Oblak najwyższy poziom osiągnął w bardzo młodym wieku i oby utrzymał go jak najdłużej – dodał Resino.
Niko Kovac jest faworytem do objęcia Bayernu. W czym tkwi jego sekret?
W tym sezonie, z klubem o dość skromnym budżecie, bije się o udział w Lidze Mistrzów. Jego drużyna płynnie zmienia systemy w trakcie gry. Potrafi świetnie murować dostęp do własnej bramki, ale zdarza się jej też błysnąć w ataku pozycyjnym. Chorwat, oprócz przekazania solidnej wiedzy taktycznej, zdołał obudzić w swoich piłkarzach pasję. Zarządza szatnią wielokulturową, przepełnioną zawodnikami z krajów byłej Jugosławii, uchodzącymi za trudnych. Liderem drugiej linii uczynił znanego skandalistę Kevina-Prince’a Boatenga. Ale dla Kovača tak właśnie wygląda futbol. Syn cieśli i sprzątaczki z chorwackiej części Bośni, przyszedł na świat już w Berlinie Zachodnim. Wychował się w dzielnicy Wedding, na imigranckim osiedlu. Wielokrotnie podkreślał, że jest dzieckiem podwórka, o chorwackiej radości życia i niemieckiej dyscyplinie.
Napoli nie zamierza odpuszczać w walce o Scudetto.
W ostatnich 76 spotkaniach na własnym stadionie Juventus przegrał dwukrotnie. Raz z Lazio (1:2) i przed kilkoma dniami z Realem (0:3). Porażka z Królewskimi jest dotkliwa, bo Juventus nie przywykł do takich klęsk. Stara Dama mogła się poczuć jak reszta drużyn z włoskiej ligi. Do pewnego momentu grali nie najgorzej, ale ostatecznie przewaga była zbyt duża i pojedyncze błędy oraz geniusz jednego zawodnika zadecydował o końcowym wyniku. W Neapolu liczą, że to może podłamać Juve na ostatniej prostej sezonu. Jeszcze na pewno nie stanie się to w ten weekend (Juve gra bowiem z najsłabszym Benevento), ale za trzy tygodnie neapolitańczycy na Allianz Stadium zechcą zbliżyć się poziomem do Realu i ponownie zdobyć dotychczas będącą jak twierdza Allianz Stadium. To w historii gry na nowym obiekcie Juve jeszcze im się nie udało.
Montpellier i pochwała jego brzydoty.
Nowy styl jest bardziej efektywny. Co z tego, że w poprzednim sezonie zespół wyglądał nieźle z przodu (48 bramek, sześć zespołów było skuteczniejszych), skoro stracił aż 66 goli? Pod tym względem jedynie Lorient miał gorszy bilans. Teraz Montpellier zdobywa mniej bramek, ale przede wszystkim o wiele mniej traci. Benjamin Lecomte skapitulował 26 razy. Jedynie PSG ma w tej kategorii lepszy dorobek. – Obejmując zespół, uznałem za priorytet poprawę postawy w defensywie. Gdy nie tracimy gola, czuję się szczęśliwy. Gra przeciw nam jest bardzo bolesna – tak szkoleniowiec przedstawia swoją filozofię. Patrząc na obecny styl gry drużyny, mało prawdopodobne, by powtórzyła się sytuacja sprzed 20 lat. Wówczas Montpellier prowadziło z OM 4:0, by przegrać 4:5.
Tomasz Ćwiąkała w swoim cyklu “Joga bonito” nakłania Krychowiaka, by ten wrócił do Hiszpanii.
Gdy kibice, którzy na Pizjuan śpiewali „chcemy jedenastu Krychowiaków!”, czytają, że nie sprawdził się w PSG, nawet tak bardzo się nie dziwią (…) Na wieść jednak, że Krychowiak – ten Krychowiak! – ma problemy w klubie, którego nazwy większość Hiszpanów nie potrafi nawet poprawnie wymówić, zaczynają sprawdzać, czy to nie jakaś zbieżność nazwisk. Gdyby dziś Grzesiek wylądował w jakiejkolwiek hiszpańskiej drużynie ze środka tabeli czy nawet w wyżej notowanym Villarrealu, z miejsca zostałby powitany jako królewski transfer. Dziś byłyby okładki, skok sprzedaży koszulek, a dyrektor sportowy byłby chwalony za sprowadzając takiego zawodnika. Tam pamiętają o jego świetnych występach z Pizjuan, a nie o przesiadywaniu na trybunach PSG czy scysji z Alanem Pardew. Tam Krychowiak wciąż jest „Krychowiakiem z Sevilli”. Może warto to latem wykorzystać?
Droga na mundial, która wiedzie przez Bułgarię.
Obaj Polacy walczą nie tylko o pierwsze miejsce, ale też o bilety na mundial. Niestety, w klubie zwykle jedynie wchodzą z ławki. Odkąd Świerczok trafił do Razgradu, jego drużyna rozegrała siedem spotkań. Polak tylko w jednym z nich znalazł się w podstawowym składzie, w pięciu był zmiennikiem. W dwóch ostatnich meczach po wejściu z ławki zdobył trzy bramki, ale dziś i tak raczej znów będzie pełnić rolę dżokera. Przegrywa rywalizację z Rumunem Claudiu Keseru, drugim na liście najlepszych strzelców ligi. Z kolei Góralski w tym samym czasie w pierwszym składzie znalazł się tylko dwukrotnie, a trzy razy wszedł z ławki. Zamiast niego grają reprezentant Bułgarii Swietosław Djakow i piłkarz z Madagaskaru Anicet Andrianantenaina.
Super Express
Ile zarabiają kluby na prawach telewizyjnych? Ekstraklasa na szarym końcu.
Anglia nie ma tu konkurencji. Według uśrednionych danych klub Premier League dostaje co rok 113, 6 mln euro! Na drugim miejscu znajdują się kluby Serie A, ale do Anglii tracą bardzo dużo – rocznie mogą liczyć na 50,7 mln euro. Podium uzupełnia hiszpańska La Liga, gdzie średnia wypłata dla klubu to 46,8 mln euro (…) A jak to wygląda w Ekstraklasie? Obecnie kluby mają do podziału około 150 mln zł za sezon, czyli 34 mln euro rocznie. To daje raptem 2,1 miliona euro (uśredniając, bo, podobnie jak w innych ligach, niektórzy u nas dostają więcej, a inni mniej, Legia około 4 mln euro). Czyli średnio polski klub kasuje 56 razy mniej niż jego angielski odpowiednik.
Obok krótka rozmówka z Christianem Gytkjaerem.
– Myślisz o wygraniu rywalizacji z Carlitosem (21 goli) i Angulo (19)?
– Po pierwszej rundzie nie pomyślałbym o tym, bo Angulo miał olbrzymią przewagą nade mną i innymi piłkarzami. To jest rywalizacja między nami o „małe mistrzostwo”, ale nie jest to główny cel. Koncentruję się na tym, żeby wygrywać kolejne mecze, a na koniec sezonu zobaczymy, co z tego wyniknie dla drużyny i dla mnie.
Na innych stronach materiały o:
– starcie żużlowej Ekstraligi
– ZAKSIE, która uciekła spod topora
– walce Joanny Jędrzejczyk z Rose Namajunas
Rzeczpospolita
Mało piłki nożnej w dziale sportowym. Mamy właściwie tylko krótki artykuł o wozach VAR, które w najbliższej kolejce zostaną w garażach.
Dlaczego zdecydowano, że skoro nie da się kolejki rozłożyć na dwa dni, wideopomocy nie otrzyma nikt? PZPN argumentuje, że nie ma wystarczająco dużo sędziów, a tylko zawodowi arbitrzy (jest ich w Polsce dziewięciu) mają uprawnienia i zostali przeszkoleni w obsłudze VAR. Gdyby wszyscy mieli zasiąść w wozach, zostałoby tylko pięciu do poprowadzenia meczów. Ta argumentacja nie trzyma się kupy, gdyż w każdej kolejce obsadę uzupełniają sędziowie amatorzy.
Gazeta Wyborcza
Indywidualny wyścig piłkarzy po miejsce na mundialu.
Kiedy trener Adam Nawałka żegnał zawodników po marcowych sparingach z Nigerią i Koreą Południową, mówił, że o powołaniu na mundial zdecyduje forma w ostatnich tygodniach sezonu klubowego. O gwałtownych ruchach nie ma oczywiście mowy, hierarchia w reprezentacji jest jasna. Ale w 23-osobowej kadrze pozostało jeszcze kilka wolnych miejsc, o które rywalizują głównie piłkarze z polskiej ligi. Nawałka od początku pracy robił wszystko, by ligowcy w każdej kolejce wychodzili na boisko ze świadomością, że każdy może dostać szansę w reprezentacji. Sztab kadry ogląda wszystkie mecze ekstraklasy na żywo. Wszystkie. Żaden zawodnik nie może zarzucić selekcjonerowi, że go zignorował, bo każdy jest prześwietlony ze wszystkich stron.
Czy Manchester City jeszcze się podniesie?
W sobotę w lidze Guardiola zmierzy się z Manchesterem United Jose Mourinho. Jeśli City wygra, zapewni już sobie – sześć kolejek przed końcem – mistrzostwo. Prawdziwe wyzwanie czeka jednak Pepa we wtorek. Jeśli City nie odrobi straty do Liverpoolu, Guardiola przeżyje trudne chwile. Z Barceloną wygrywał Ligę Mistrzów, z Bayernem nie przekroczył granicy półfinału, z City przed rokiem odpadł w 1/8 finału. Gdyby odpadł teraz, wrogowie Pepa i jego filozofii mieliby używanie.
Rosyjscy politycy chcą naprawić tamtejszy futbol.
Choć ani razu nie padło nazwisko głównego winowajcy, dziennikarze wyjaśnili, że za sprawcę upadku uznano wicepremiera Witalija Mutkę. Były minister sportu formalnie stał na czele federacji piłkarskiej, jednak po aferze dopingowej w rosyjskim sporcie i zawieszeniu przez MKOl podał się do dymisji. Ale następcy nie ma (…) Sposobem na podniesienie poziomu ma być prywatyzacja klubów, zwiększenie wpływów ze sprzedaży praw telewizyjnych (z 37 mln dol. do… 400 mln), rozszerzenie ekstraklasy z 16 do 18 drużyn i zniesienie limitu dla obcokrajowców (obecnie może grać najwyżej pięciu).
Fot. 400mm.pl