Co z tego, że Manchester City ma w lidze 18-punktową przewagę nad Liverpoolem, że już w sobotę może przypieczętować mistrzostwo Anglii, jeżeli w tym roku już po raz drugi został wypunktowany przez zespół Jürgena Kloppa? Na dodatek wczorajsza porażka to najprawdopodobniej pożegnanie zespołu Pepa Guardioli z marzeniami o wygraniu Ligi Mistrzów. A jeśli ktoś miał go tych marzeń pozbawić, to musiał to być niemiecki trener, który wygrał już siódmy mecz z trzynastu z drużynami prowadzonymi przez byłego szkoleniowca Barcelony i Bayernu – czytamy w Przeglądzie Sportowym
Przegląd Sportowy
Jurgen Klopp znowu znalazł sposób na Pepa Guardiolę
Niesamowita ofensywa The Reds była tego wieczoru nie do powstrzymania. Strzelaninę rozpoczął Mohamed Salah, piłkarz, który już w pierwszym sezonie w Liverpoolu stał się jego najważniejszą postacią. Egipcjanin, którego Jerzy Dudek nazywa „małym Messim”, bije kolejne rekordy.Wczoraj zdobył już siódmą bramkę w tej edycji Ligi Mistrzów. W 12. minucie rozłożył razem z Roberto Firmino obronę City na łopatki, na koniec wykorzystał błąd Kyle’a Walkera i pokonał Edersona. Bohater Liverpoolu doczekał się już piosenki na swój temat, trybuny odśpiewały ją na jego cześć również w środę. Czasu na śpiewanie nie było jednak zbyt wiele, bo na boisku działo się bardzo dużo, piłkarze Kloppa zafundowali swoim fanom prawdziwy koncert strzelecki. Choć [Guardiola] zna niemieckiego trenera, choć w teorii pewnie faktycznie wiedział, jak powstrzymać ofensywne trio z Liverpoolu, to w praktyce było to nie do wykonania. Już w 31. minucie gospodarze prowadzili 3:0.
Barcelona też już jest jedną nogą w półfinale.
Jeszcze żaden klub w jednym sezonie Ligi Mistrzów nie miał tyle szczęścia, jeżeli chodzi o błędy przeciwników. Już pięć razy w tej edycji Barcelona zdobywała bramki po samobójach rywali.
Na kolejnych stronach m.in. podsumowanie wczorajszej wygranej Korony Kielce z Arką Gdynia w Pucharze Polski.
Przepychanie się w polu karnym z Niką Kaczarawą nie należy do przyjemności. Gruzin ma 198 centymetrów wzrostu i waży około 90 kilogramów, więc obrońcom nie jest łatwo z nim wygrać. Od początku meczu było widać, że napastnik Korony będzie sprawiał pilkarzom Arki dużo problemów. Już w 10. minucie sędzia musiał rozdzielać rozpychającego się łokciami w polu karnym Kaczarawę i defensorów gospodarzy. 24-latek chciał sobie wypracować jak najlepszą pozycję przed dośrodkowaniem z rzutu rożnego. Za pierwszym razem się nie udało, ale cztery minuty później wszystko poszło zgodnie z planem. Po uderzeniu Olivera Petraka Krzysztof Pilarz odbił piłkę, ale przy dobitce Gruzina był bezradny.
Poniżej zaś Jacek Kiełb opowiada o tym, że pomimo zwycięstwa Koroniarze, z Gino Lettierim na czele, są nie do końca zadowoleni z wczorajszego wyniku.
Jagiellonia pragnie przełamań reprezentacyjną klątwę.
Wreszcie chcą poczuć smak złota, bo srebra i trzeciego miejsca znają już dobrze. By spełnić ten warunek, ekipa Ireneusza Mamrota musi wystrzegać się tego, co pokazała w pierwszej części meczu w Lubinie. „Tego czegoś”, bo z grą w piłkę miało to tyle wspólnego, co niedawna pogoda z wiosną… Po pauzie na mecze reprezentacji, białostoczanie zazwyczaj grający efektownie, stają się papierowymi tygrysami. Po wznowieniu rozgrywek nie wygrali ani jednego spotkania, a trzech punktów nie dopisali także w następnej kolejce ekstraklasy! Wychodzi na to, że Jagiellonia po powrocie do ligowej gry potrzebuje czasu, by się ocknąć.
Obok zaś krótka notatka o szansie, na którą długo w Lechu musiał czekać Piotr Tomasik.
Odmieniona Legia?
Wyciąganie jakichkolwiek ostatecznych wniosków na podstawie jednego meczu nie ma sensu, bo największym tegorocznym problemem warszawskiej drużyny jest brak stabilizacji. Dotyczy to każdego aspektu: ustawienia, personaliów, podziału zadań. W Zabrzu na boisku był zdecydowanie większy porządek niż w kilku ostatnich spotkaniach, gdzie jedenastu niezłych zawodników nie przypominało drużyny.
Górnik Zabrze, dzięki swej polityce kadrowej, prowadzi w Pro Junior System i dzięki temu może zgarnąć nawet półtora miliona.
Obok tekst o piłkarzach, którzy w teorii mieli być mocnymi punktami Śląska Wrocław, a w dużej mierze zawodzą.
Zjazd formy niektórych zawodników jest aż zagadkowy. Słabo grają doświadczeni obrońcy, lecz jeszcze bardziej dziwi postawa bardziej kreatywnych zawodników. W Szczecinie cieniem samego siebie był Robert Pich, który wcześniej w kluczowych momentach umiał szarpnąć, strzelić ważnego gola. W oczach gaśnie Sito Riera, którego resztki formy ulotniły się wraz z odejściem Jana Urbana, niewypałem trzeba nazwać sprowadzenie Kamila Vacka, na którego wysupłano ostatnie pieniądze, bo założono, że z jego pomocą drużyna bez trudu zapewni sobie miejsce w górnej połówce. Więcej można było się też spodziewać po Jakubie Koseckim, któremu urazy nie pozwalają ustabilizować formy, oraz po Michale Chrapku.
Poniżej krótki artykuł o Hładunie, który w Zagłębiu Lubin zaliczył aż 5 czystych kont w 7 występach.
Na kolejnej stronie rozmowa z Łukaszem Załuską, bramkarzem Pogoni Szczecin.
– Ile pan planuje jeszcze sezonów w karierze? W tym roku skończy pan 36 lat.
– Widziałem ostatnio, że w 2017 roku tylko czterech piłkarzy w Ekstraklasie rozegrało wszystkie mecze i byłem w tej czwórce. Kontuzje mnie omijają, ostatnią poważną miałem 11 lat temu w Dundee United, kiedy złamałem piątą kość śródstopia. Kilka miesięcy pauzowałem. Ale ktoś nade mną czuwał, uraz wyszedł mi na zdrowie. Następnego dnia przyjechał Grzesiek Szamotulski i miałem czas, żeby przyjrzeć się lidze szkockiej z boku. Zobaczyć, czego wymagają od bramkarzy. Jak to wygląda na meczach i treningach., dzięki temu, gdy wszedłem między słupki, byłem lepiej przygotowany (…)
– W obecnych rozgrywkach także mógł się pan załamać. Pogoń długo była najgorszym zespołem ekstraklasy.
– Takiego sezonu nie miałem w całej karierze. Często siedzimy w szatni i rozmawiamy o tym, co się działo. Wydaje mi się, że początkowo, kiedy nam nie szło, nie wszyscy zadawali sobie sprawę, co się dzieje. „Zostało 25 meczów, nadrobimy”. Chyba niektórzy myśleli w taki sposób.
Potwierdził się czarny scenariusz – Damian Dąbrowski zerwał więzadła.
Damian Dąbrowski, środkowy pomocnik Cracovii i jednokrotny reprezentant Polski, zerwał więzadła krzyżowe przednie w prawym kolanie. Jak podał klub, czeka go cztery do sześciu miesięcy przerwy. Nie zagra więc nie tylko w tym sezonie, ale – biorąc pod uwagę czas na dojście do formy – być może także w tym roku. To druga taka kontuzja 25-latka w ostatnich miesiącach (…) W sobotnim starciu z Bruk-Betem Termalicą Nieciecza (0:2) po raz pierwszy, po dziesięciomiesięcznej przerwie, zagrał w podstawowym składzie w meczu ekstraklasy. Na boisku wytrwał jednak tylko 40 minut. Po starciu z Vlastimirem Jovanoviciem, pomocnikiem Słoni, upadł na murawę i został zniesiony z boiska. Już wtedy podejrzewano najgorsze, czyli zerwanie więzadeł.
Obok krótkie teksty o Palciciu, który obwinia się za porażkę Wisły Kraków z Lechem oraz Dariuszu Treli, który wygryzł Jana Muchę z bramki Termaliki.
Robert Lewandowski został sponsorem reprezentacji Polski w amp futbolu.
W amp futbol grają piłkarze po amputacji, wadzie kończyny dolnej lub – w przypadku bramkarzy – górnej. Polscy ampfutboliści to światowa czołówka. W październiku zdobyli brązowy medal mistrzostw Europy, a teraz szykują się do startu w jesiennych mistrzostwach świata w Meksyku, w których jak zapowiadają zamierzają również stanąć na podium. W dwóch wcześniejszych edycjach byli na 11. i 4. miejscu (…) – Cenię wasz wysiłek. Za to szacunek. Fajnie się was ogląda, życzymy wam dużo sukcesów – mówił Robert Lewandowski, który podczas serii rzutów karnych stanął oko w oko z bramkarzem Jakubem Popławskim. Kapitan z jedenastu metrów myli się niezwykle rzadko, ale wtedy na cztery próby nie trafił ani razu.
Super Express
Gdzie zagrają poszczególni reprezentaci Polski już po mistrzostwach świata w Rosji?
Nie ma lepszego okna wystawowego niż finały mistrzostw świata. Mundial w Rosji to dla kilku naszych graczy szansa na duży transfer. Kamil Grosicki, Grzegorz Krychowiak, Rafał Kurzawa i Michał Pazdan niemal na pewno latem zmienią kluby. W przypadku Grosickiego znana jest już nawet cena.
Obok krótkie podsumowanie wczorajszego meczu Pucharu Polski, w którym Korona Kielce wygrała z Arką Gdynia (2:1).
Liverpool zdemolował Manchester City
Podopiecznym Kloppa wychodziło niemal każe zagranie. Jednak najważniejsze, że byli zabójczo skuteczni. W pół godziny oddali trzy celne strzały, które wpadły do siatki Edersona. Akcje The Reds napędzał Mohamed Salah. To on strzelił pierwszego gola (…) Reprezentant Egiptu na początku drugiej połowy z powodu urazu opuścił jednak boisko (…) Lider Prermier League atakował, miał przewagę, ale nie oddał celnego strzału na bramkę gospodarzy.
Obok krótka zapowiedź dzisiejszych meczów Ligi Europy oraz krótki tekst o Lewandowskim, który został sponsorem reprezentacji Polski w amp futbolu.
Rzeczpospolita
Cristiano Ronaldo znów jest wielki.
To Zinedine Zidane przekonał go, że nie pięć goli z Alaves jest ważne, że najważniejsze są spotkania właśnie w Champions League, że musi stawać na wysokości zadania, gdy wszystkie światła skierowane są na niego. Dziś Ronaldo potrafi odpuścić mecz ligowy, bo wie, że powinien odpoczywać, szykować formę na najważniejsze spotkania. W zeszłym sezonie francuski trener przestawił go ze skrzydła na środek ataku. I podczas gdy wszyscy wciąż jeszcze z rozpędu dyskutują, kto jest najlepszą „dziewiątką” świata, wskazują na Luisa Suareza lub Lewandowskiego, to prawda jest taka, że najlepszy na tej pozycji jest Ronaldo.
Gazeta Wyborcza
Zachwytów nad wyczynem Cristiano Ronaldo nie ma końca.
Pytany przez hiszpańskich dziennikarzy trener Juve Massimiliano Allegri powiedział, że nie podejmuje się oceny, czy była to najpiękniejsza bramka w historii piłki. – Ale była cudowna – dodał. „Grazie” – odpowiedział Ronaldo tysiącom kibiców Juventusu, którzy wznieśli się ponad własne sympatie. – Tę owację zapamiętam na zawsze, to było coś wspaniałego – dodał 33-letni Portugalczyk (…) Na Ronaldo spada deszcz zachwytów. Lider środka pola Luka Modrić mówi, że aby zdecydować się na tak trudny strzał w tak ważnym meczu, trzeba mieć nadludzką wiarę we własny siły (…) Florentino Perez zawsze twierdził, że Ronaldo jest kolejnym wcieleniem Argentyńczyka. Współczesny Di Stefano zaczyna na serio zagrażać pierwowzorowi. Argetyńczyk wygrał Puchar Europy pięciokrotnie, Ronaldo już cztery razy.
Fot. NewsPix.pl