Mecz finalistów zeszłorocznej edycji Ligi Mistrzów. Mecz dwóch odwiecznych potentatów. Mecz, który Corriere reklamuje jako bitwę piłkarzy wartych dwa miliardy euro, mecz potęg w formie.
Dla takich potyczek jak Juventus – Real warto być niepoprawnym piłkoholikiem.
JUVENTUS, CZYLI KAMELEON
Jak wyliczyła La Gazetta dello Sport, Juventus w tym sezonie grał już aż ośmioma formacjami. Większość topowych klubów w Europie stawia na żelazną konsekwencję, sukcesywnie dokręcając śrubki w wypracowanej taktyce, uzbrajając się w ewentualny plan B. Allegri w swojej talii kart ma jednak nawet plan Z. Nigdy nie wiadomo co wymyśli. Nigdy nie wiadomo jakie Juve wyjdzie na boisko. Ba – nie wiadomo nawet jakie Juve wyjdzie na drugą połowę.
Taka wszechstronność nie byłaby możliwa, gdyby nie potężne zaplecze kadry, ale Stara Dama ma jedną z najdłuższych ławek w Europie. Pod Piemontem zgromadzono szatnię pełną zawodników o skrajnie różnych możliwościach i skrajnie różnych preferowanych stylach gry. Dlatego wiele kluczowych meczów w tym sezonie Juve wygrało właśnie zmianami taktycznymi i personalnymi. Tak odwróciło losy dwumeczu z Tottenhamem, a w ten weekend tak wygrało arcyważny mecz z Milanem. Doskonały przykład „zmiennokształtności” Bianconeri: 3-5-2 do przerwy, Milan przez większość czasu prowadzący grę. W przerwie schodzi Lichtsteiner, wchodzi Douglas Costa, Juve przechodzi na 4-3-3 i z 1:1 robi się 3:1.
Allegri może przegrać trwającą 45 minut bitwę, ale można być pewnym, że to nigdy nie oznacza przegrania wojny. W starciach z potentatami to może być kluczowy atut. Wielcy piłkarskiego świata nie są zazwyczaj szczególnie plastyczni taktycznie. Przyzwyczajają się, że to rywal dostosowuje się pod nich. Juventus to zespół za sprytny, by skazać się na przewidywalność.
PRIORYTET JEST JEDEN
Nie ma zespołu, który machnąłby ręką na ćwierćfinał Champions League, to jasne. Ale jest jednak inaczej, gdy na finiszu sezonu ciągniesz za ogon kilka srok, a gdy możesz skupić się na jednym celu. Zarówno dla Realu jak i Juventusu zwycięstwo w Lidze Mistrzów to absolutny numer jeden.
Real, mimo doskonałej formy w drugiej części sezonu, przegrał już La Liga. Przewaga punktowa Barcy jest nie do odrobienia, tu wiosny cudów nie dałby rady zrobić nawet Groclin Grodzisk Wielkopolski z sezonu 99/00. Królewscy nawet w Copa del Rey musieli uznać wyższość potężnego Leganes. Tylko prymat w Europie ratuje Zidane’owi i spółce sezon. W Madrycie doskonale zdają sobie z tego sprawę, dlatego w ten weekend przed batalią z Bianconeri odpoczywali Marcelo, Carvajal, Ronaldo i Kroos.
Juventus czuje co prawda na plecach oddech Napoli, bowiem cztery punkty przewagi na osiem kolejek przed końcem to nie jest wcale autostrada do scudetto. Ale fakt faktem: Stara Dama jest niesłychanie skuteczna w Serie A. Z ostatnich siedemnastu ligowych meczów wygrali piętnaście. Bramki stracili tylko w dwóch.
Ligowy terminarz Juve. Dużym plusem gra u siebie z Napoli, ale wyjazdy na Romę i Inter mogą okazać się zdradzieckie, Sampa też tanio skóry nie sprzeda. Źródło: Transfermarkt.
Juventus kolekcjonuje ostatnio mistrzostwa Włoch z godną podziwu regularnością – jeśli dowiozą przewagę nad Napoli, będzie to ich siódmy tytuł z rzędu. Oczywiście, że nie ma dla kibica Bianconeri większej potwarzy niż przegrać scudetto z Napoli, ale jednak passa przegranych finałów Ligi Mistrzów siedzi w turyńskich sercach jak zostawiona przez chirurga igła:
96/97 – 1:3 z Borussią Dortmnd.
97/98 – 0:1 z Realem Madryt.
02/03 – 0:0, 2:3 w karnych z Milanem.
14/15 – 1:3 z Barceloną.
16/17 – 1:4 z Realem Madryt.
Juventus to o wiele za duży klub, by tyle lat żyć wspomnieniem starcia z Ajaksem z sezonu 95/96. Wystarczy spojrzeć na składy by uświadomić sobie jaka to prehistoria:
źródło: Wikipedia
Siłą rzeczy właśnie odżywają wspomnienia z Cardiff. Zidane twierdzi, że nie ma sensu przywiązywać większego znaczenia do tamtego meczu, bo każdy pisze inną historię. Allegri przekonuje, że odrobił lekcję, tamten mecz oglądał wielokrotnie i jest pewien, że Juventus nie musiał finału przegrać:
– Przy 2:1 wypisaliśmy się z meczu. Posypaliśmy się mentalnie, nie technicznie. Zabrakło nam spokoju. Gdybyśmy grali dalej swoje, można było odwrócić losy finału.
SPECJALNOŚĆ ZAKŁADU: LIGA MISTRZÓW
Mało, że dla jednych i drugich Champions League to priorytet. Zarówno Juventus jak i Real z gry w tych rozgrywkach uczynili swoją koronną dyscyplinę. O czym tu w ogóle mówić, skoro Zidane jeszcze w Lidze Mistrzów nie przegrał pucharowego dwumeczu, zarazem z Królewskich czyniąc pierwszą drużynę, która obroniła to trofeum.
Warto zauważyć, że Real najgorzej poradził sobie z Tottenhamem w tym sezonie, czyli ekipą, której drzwi pokazało Juve. Źródło: Wikipedia.
Juventus z kolei zrobił z własnego stadionu prawdziwą twierdzę. Ostatnią drużyną, która wygrała na Juve, był Bayern w kwietniu 2013 roku. Pięć lat, 27 meczów bez domowej porażki w Lidze Mistrzów – oto aktualny bilans Starej Damy.
JUVENTUS WYGRA LUB ZREMISUJE – KURS W TOTOLOTEK.PL: 1.60
Real poprzednio wygrał na stadionie Juventusu w… 1962. Gola na wagę zwycięstwa strzelił Alfredo di Stefano. Na boisku czarowały takie gwiazdy jak Ferenc Puskas i John Charles.
POWRÓT RONALDO
Różnica między Ronaldo z początku sezonu, a Ronaldo z 2018 roku, to jak różnica między Ładą Samarą i Lamborghini Diablo. Zupełnie tak, jakby CR7 wiedząc, że Złotą Piłkę ma już w kieszeni, urządził sobie wczasy, by teraz od stycznia znowu wziąć się na całego do roboty. Jego forma jest po prostu fenomenalna:
A przecież do tego bilansu trzeba dorzucić rozbicie PSG trzema bramkami. Buffon ma się kogo obawiać. Buffon, dla którego ten sezon to ostatnia szansa na zdobycie Pucharu Mistrzów. Przez brak awansu Squadra Azzurra na mundial, Liga Mistrzów nabiera dla Gigiego tym większego znaczenia, by pożegnać się z fanfarami z futbolem. Jeśli dziś Buffon zachowa czyste konto, będzie to jego pięćdziesiąte w Champions League.
PRZEGLĄD PRASY
La Gazetta przekonuje, że Juve potrzebuje wielkiego meczu Dybali. Paulo musi zagrać tak, jak rok temu z Barceloną.
Corriere podliczyło, że na boisku będą się mierzyć zawodnicy łącznie warci dwa miliardy euro.
Tuttosport kładzie nacisk na ofensywną moc Dybali i Higuaina.
W Marce m.in. o rywalizacji Bale’a, Isco, Asensio i Lucasa Vazqueza o miejsce w składzie.
As zauważa, że Cristiano zawsze strzela Juve: do tej pory pięć meczów, sześć goli.
Fot. FotoPyK