Reklama

Król Ronaldo kończy dwumecz w 90 minut

redakcja

Autor:redakcja

03 kwietnia 2018, 23:00 • 4 min czytania 121 komentarzy

– Doceniamy siłę Realu Madryt, ale to nie znaczy, iż nie możemy go pokonać – przekonywał Giorgio Chiellini na przedmeczowej konferencji prasowej. My również mieliśmy nadzieję, że Juventus potawi się Królewskim znacznie bardziej niż podczas finału Ligi Mistrzów z poprzedniego sezonu. Pech włoskiej ekipy polegał jednak na tym, iż już jakiś czas temu do pełni formy zdążył wrócić Cristiano Ronaldo, który jak nikt uwielbia wielkie mecze. Dziś Portugalczyk znów udowodnił swoją wielkość, zdobywając gole nr 118 i 119 w Champions League, a tym samym zamykając to starcie już po pierwszym spotkaniu.  

Król Ronaldo kończy dwumecz w 90 minut

Wystarczyły mu tylko 3 minuty, by zaliczyć pierwsze trafienie – Isco z wielką swobodą wbiegł w pole karne z lewej strony, zaś w jego centrum czekali już Benzema oraz Ronaldo. Ten pierwszy świetnie ściągnął na siebie uwagę i zablokował ruch obrońców, ten drugi zaś obiegł ich i z paru metrów pokonał Buffona. Szybko poszło, nie ma to jak zaczynać mecz od rezultatu 0-1… Gdzie byli myślami zawodnicy Juventusu w tej sytuacji? Może i faktycznie nie rozpamiętywali wydarzeń z Cardiff sprzed 10 miesięcy, ale jeśli w ten sposób rozpoczęli potyczkę z Los Blancos, to na pewno też nie skupiali się na tym, co wokół nich działo się w danej chwili.

To był dla Starej Damy jakby liść na odmułkę, bo dopiero z tym opóźnieniem zareagowała na wydarzenia boiskowe. Już w pierwszym kwadransie miała kilka okazji na ripostę, ale szczególnie dobrą akcję zepsuł Bentancur, który wbiegając w drugie tempo nieczysto trafił w piłkę, a tak naprawdę miał wyłożoną całkiem niezłą patelnię. Innym razem to Higuain zmarnował rewelacyjną sytuację, kiedy po dośrodkowaniu z lewej flanki uderzał instynktownie z kilku metrów, lecz Keylor Navas popisał się świetnym refleksem, pomimo tego, iż ułamek sekundy wcześniej zrobił ruch w przeciwnym kierunku.

Z niektórych podopiecznych Allegriego wypływało sporo frustracji, spowodowanej takim przebiegiem wydarzeń. Szczególnie irytował Paulo Dybala, który dziś zachowywał się tak jakby nie brał udziału w meczu piłki nożnej, lecz występował w ekskluzywnej edycji “Celebrity splash”. Szkoda, bo ma na tyle duże umiejętności, że mógłby zapewnić nam więcej wrażeń z samej gry, lecz skupiał się nie na tym co trzeba.

Co było jednak widać najwyraźniej jeśli chodzi o Juventus, to brak Miralema Pjanicia. Bośniak stanowi prawdziwy mózg drużyny, a dzisiaj turyńczycy bez niego kompletnie nie potrafili kontrolować tego, co dzieje się w środku pola. Rodrigo Bentancur nie potrafił go zastąpić -widać było po jego decyzyjności, iż został rzucony na zbyt głęboką wodę. W efekcie przez długi czas oglądaliśmy spotkanie rozgrywane od pudła do pudła, co z kolei bardzo pasowało Realowi Madryt, tym bardziej, iż dzięki Isco zapewniał sobie w środkowej strefie przewagę liczebną, bo o porównaniu jakości nie ma co mówić. Jedyne co ratowało Starą Damę w rozegraniu to szybkość przenoszenia piłki w poszczególnych akcjach, które nie były jednak odpowiednio finalizowane.

Reklama

Mimo tego to wciąż od Królewskich otrzymywaliśmy większe konkrety. Jakby to powiedział Adam Nawałka – zarówno w defensywie, jak i w ofensywie. W obronie, ponieważ Los Blancos znacznie lepiej niż w pierwszej połowie przesuwali się, asekurowali, przekazywali krycie… Poprawili niemal każdy aspekt, a do tego Zidane po godzinie gry wzmocnił jeszcze skrzydło, zdejmując Benzemę i wprowadzając Lucasa.

Ten był zresztą bliski strzelenia gola na 2:0, lecz swój błąd zdążył jeszcze naprawić Buffon. Doświadczony golkiper nie miał już jednak nic do powiedzenia, kiedy do roboty ponownie wziął się Cristiano. Po interwencji Włocha do futbolówki dopadł Carvajal, wypatrzył Ronaldo w środku pola karnego, a ten… Patrzcie i podziwiajcie:

Sprawę pozamiatał jeszcze Marcelo kilka minut później, kiedy po dwójkowej akcji z Ronaldo niemal na siłę wepchnął piłkę do bramki, ponieważ Buffon interweniował dość nieudolnie. I jakby tego było mało, w międzyczasie za brutalny faul na Carvajalu wyleciał jeszcze Paulo Dybala, więc przez ostatnie pół godziny Los Blancos dodatkowo zaczęli z łatwością dominować. Warto zauważyć jednak, iż dosłownie w ostatnich sekundach mieli też sporo farta, bo Cuadrado, będąc w sytuacji sam na sam, absurdalnie wręcz skiksował, posyłając piłkę obok Keylora, ale też obok słupka.

Szczerze mówiąc, jako bezstronni obserwatorzy, żałujemy, iż Kolumbijczyk nie wykorzystał tej okazji. Dzięki niej może mielibyśmy jeszcze widowisko w rewanżu na Santiago Bernabeu, a tak? No cóż, chyba ciekawiej będzie jednak na Alianz Arenie…

Reklama

Juventus 0:3 Real Madryt (0:1)
Ronaldo 3′
Ronaldo 64′
Marcelo 72′

Fot. NewsPix.pl

Najnowsze

Hiszpania

Mbappe: Bilbao było dla mnie dobre, bo tam sięgnąłem dna

Patryk Stec
1
Mbappe: Bilbao było dla mnie dobre, bo tam sięgnąłem dna

Komentarze

121 komentarzy

Loading...