Reklama

Stałe fragmenty rządzą w Szczecinie. Stoperzy Śląska walczą o spadek

redakcja

Autor:redakcja

02 kwietnia 2018, 21:14 • 3 min czytania 18 komentarzy

Niezbyt wiele obiecywaliśmy sobie po meczu w Szczecinie, zwłaszcza że ładna pogoda i świąteczny nastrój zachęcały raczej do innych aktywności. Zostaliśmy jednak pozytywnie zaskoczeni. Było to spotkanie toczone w niezłym tempie, ze sporą liczbą sytuacji, pięcioma golami i emocjami do samego końca. Śląsk bramkę kontaktową zdobył w 92. minucie, a mimo to zdołał jeszcze wywalczyć rzut wolny tuż przed polem karnym. Na ławce Pogoni wszyscy obgryzali paznokcie, ale nic się już nie zmieniło. Dośrodkowanie Augusto zostało wybite i sędzia gwizdnął po raz ostatni.

Stałe fragmenty rządzą w Szczecinie. Stoperzy Śląska walczą o spadek

Wynik jest trochę mylący, gdyż “Portowcy” wygrali w pełni zasłużenie, bez wątpienia byli zespołem lepszym. Śląsk nie miał żadnego pomysłu na grę ofensywną i poza bramkami prawie nic nie zdziałał. Pogoń zagrożenie stwarzała znacznie częściej. Sam Morten Rasmussen przy sprzyjającym splocie okoliczności trzy razy dostawiałby nogę do pustej bramki. Zawsze jednak czegoś brakowało. Raz wślizgiem na największym ryzyku ubiegł go Igors Tarasovs i był to jeden z nielicznych pozytywów w grze Łotysza. On i Tim Rieder tworzą obecnie najbardziej zapalny duet stoperów w Ekstraklasie. Niemiec zaczął dostosowywać się do poziomu swojego kolegi. Jak tak dalej pójdzie, nie będzie miał po co wracać do ojczyzny. Rieder został ośmieszony przez Spasa Delewa przy pierwszym golu. Bułgar wyskoczył przed niego, zgarnął mu piłkę i posłał ją do siatki. Wypożyczony z Augsburga obrońca kompletnie nie kontrolował też wydarzeń przy trafieniu Tomasza Hołoty, który zagrał tylko dlatego, że za kartki pauzowali Jakub Piotrowski i Kamil Drygas. Okazał się jednym z największych wygranych tego meczu.

Tarasovs nie chciał być gorszy od Riedera, więc najpierw przegrał kluczowy pojedynek główkowy z Rasmussenem, a w 59. minucie po dośrodkowaniu Delewa zagrał głową nie w tę stronę, co trzeba, dzięki czemu Lasza Dwali mógł podać do niepilnowanego Adama Frączczaka. Ten i tak miał dość trudne zadanie, ale uderzył po koźle i wpadło idealnie pod poprzeczkę. Z takim duetem Śląsk powoli zaczyna się liczyć w “walce o spadek”. A przypominamy, że latem założeniem we Wrocławiu było zajęcie miejsca w czołowej piątce. Tylko wtedy budżet miał się zbilansować…

Pogoń wszystkie gole strzeliła ze stałych fragmentów gry, a Śląsk w ten sposób trafił na 1:2 (dośrodkowanie Augusto, główka Piotra Celebana). Tylko trafienie Marcina Robaka padło w inny sposób, choć też chodziło o centrę. Źle na przedpolu piąstkował Łukasz Załuska, co sprawiło, że Arkadiusz Piech zapisał na swoje konto asystę, a Robak trzynastą bramkę w sezonie.

Sędzia Dominik Sulikowski ogólnie prowadził mecz bez zarzutu, ale w jednej sytuacji chyba mocno się pomylił. Uznał, że Delew próbował wymusić rzut karny. Bułgar został ukarany żółtą kartką i nie zagra w następnej kolejce. Powtórka pokazała, że Augusto wyraźnie Delewa zahaczył. Mamy więc kontrowersję, chyba że świąteczny majonez wszedł nam już na wzrok.

Reklama

Pogoń odniosła czwarte wiosenne zwycięstwo, dzięki czemu wyprzedziła Śląsk w tabeli. Przewaga nad strefą spadkową wzrosła do czterech punktów. Wrocławianie na wygraną czekają od ośmiu kolejek i pozostają jedyną w tym sezonie ekipą bez wyjazdowego triumfu. Zamienienie Jana Urbana na Tadeusza Pawłowskiego na razie nic nie daje.

[event_results 436847]

Fot. Jakub Gruca/400mm.pl

Najnowsze

Komentarze

18 komentarzy

Loading...