Widzieliśmy już wiele kuriozalnych interwencji bramkarzy. Żeby nie grzebać w zamierzchłej przeszłości – w listopadowym meczu pomiędzy Borussią Moenchengladbach i Mainz bramkarz gości, Robin Zentner, zamiast w piłkę trafił w powietrze. Pod koniec lutego w meczu 2. Bundesligi pomiędzy MSV Duisburg i Inglostadt goalkeeper gospodarzy zamiast interweniować… uzupełniał płyny. Bramkarskie błędy w piłce nożnej zdarzają się praktycznie na każdym kroku, ale niektóre są naprawdę niecodzienne i komiczne. Tak jak ten, który miał miejsce w Etiopii.
Mecz pomiędzy Welwalo Adigrat University i Fasil Kenema. Akcja gości zwieńczona słabym strzałem po rajdzie lewą stroną. Wprost w ręce bramkarza. Wydawało się, że niebezpieczeństwo zostało zażegnane. Jednak wtedy stało się to…
Goalkeeper chciał szybko wznowić grę, niestety prawa fizyki nie zadziałały tak, jak sobie wyobrażał. Naprawdę, nie mamy pojęcia, co autor miał na myśli. Sztuką jest wznowić grę w ten sposób, a jemu się to udało. Od razu należy odrzucić tezę o wpływie jakiegoś huraganu czy niespodziewanego ataku wiatru. On po prostu tak niefortunnie obrócił się z tą piłką, że wrzucił ją do własnej siatki. Niesamowite.
Najlepsze w tym wszystkim jest to, że nasz gagatek po załadowaniu sobie bramki próbował udawać, że nic się nie stało. Zwróćcie uwagę – od razu podniósł piłkę i rozpoczął bieg. W końcu stanął, jakby zdziwiony, że przeciwników ogarnął szał euforii i że ktoś zwrócił uwagę na jego wcześniejszy popis.
Welwalo przegrało ten mecz 0:1. Cóż – łatwo wskazać głównego winowajcę.