Do tej pory sądziliśmy, że działy marketingu największych firm świata wiedzą po sekundzie nawet o tym, że ktoś w Bośni puścił o nich niepochlebnego tweeta. Tymczasem prezentacja najnowszych koszulek reprezentacji Polski wykonana przez firmę Nike jasno świadczy o tym, że:
– nie wiedzą, że Polska Rzeczpospolita Ludowa już nie istnieje
– nie wiedzą, że czas nie zatrzymał się w 1985 roku
– nie wiedzą, że w Polsce istnieją rozrywki inne niż te znane z serialu „Ranczo”
Same koszulki są całkiem fajne – dość proste, gustowne, klasyczne. Ale sposób ich zaprezentowania to zgarnięcie do kupy wszystkich stereotypów dotyczących Polaków i upchnięcie ich w kilka upośledzonych stylowo fotografii. Nie owijając w bawełnę – według Nike’a Polacy to banda wieśniaków bez pojęcia o modzie z idiotycznymi fryzurami oraz zakresem hobby rozciągającym się pomiędzy siedzenie pod sklepem monopolowym i siedzenie w sklepie monopolowym. Na oficjalnej stronie firmy (KLIK) znalazły się takie ujęcia:
Nie wiem co jest bardziej śmiercionośne – smog czy mój fryzjer.
Ukrętka z ostatniej lekcji na wspólne słuchanie Róż Europy z kaseciaka.
Na podwórku zawsze byłem Dikembe Mutombo.
Ale to są zdjęcia, które nadal znajdziecie na oficjalnej stronie. Lepsze są te, które wykonano, ale z jakichś przyczyn (po porannej gównoburzy, która przetoczyła się przez Twittera?) nie zmieściły się w galerii Nike. Ujawnili je goście z fanpage’a Polish Football Casuals.
Kiedy chcesz kupić bezglutenowe pierożki, ale facetka zamknęła sklep, bo jest niedziela niehandlowa.
Kiedy wbijasz na plażing w Kołobrzegu w wygodnych skierach i klapkach Kubota, ale coś ci wystaje z tyłka.
***
Nie trzeba być orłem kojarzenia, by skumać, że według Nike przeciętny Polak urwał się z planu „Wojny polsko-ruskiej” albo z teledysku 52 Dębiec. Właściwie cud, że razem z tą sesją Nike nie odpaliło systemu stypendiów dla najzdolniejszych polskich studentów, którzy po tej stronie żelaznej kurtyny muszą obliczenia z dziedziny informatyki wykonywać na drewnianych liczydłach.
Jest jednak pewne pocieszenie. Firma w podobny sposób sprzedaje też stroje innych reprezentacji. O ile w przypadku Brazylii czy Francji to po prostu fajne obrazki z blokowisk, o tyle Chorwaci wpadli do tego samego „słowiańskiego” kociołka stereotypów co my. Tutaj pan Złoty Łańcuch.
A poniżej pan złoty łańcuch już w towarzystwie przyjaciół, pląsający na tapczanie.
Nie ma do nas szczęścia ten amerykański gigant. Jak nie usunie godła z koszulki, to pierdyknie kolorem obsydianowym. A jak już w miarę opanowano wszystkie kryzysy wizerunkowe, to koszulki są promowane na postaciach żywcem wyjętych z tzw. polish jokes.
Fajnie byłoby, gdyby Nike poszło za ciosem i do koszulek dodawało na przykład kartki na salceson oraz nóż sprężynowy, gdyby trzeba było kogoś z tych kartek wykroić. Albo promocja typu: zakup pełen strój wraz z getrami, a my przyślemy ci pomarańcze na święta.
Chociaż właściwie i tak powinniśmy być wdzięczni, że w ogóle rzucili te koszulki do sklepów. Przecież my, Polacy, to i tak prędzej ukradniemy niż kupimy. Prawda, drogie Nike?
Fot. Nike