Ech, człowiek naprawdę szybko przyzwyczaja się do systemu VAR. Danny Welbeck pada w polu karnym Milanu po muśnięciu jego ramienia przez Ricardo Rodrigueza, sędzia gwiżdże a my już się zastanawiamy, czy podbiegnie do ekranu, czy po prostu cofnie decyzję po wysłuchaniu uwag asystenta wideo. Nic takiego jednak nie następuje, zamiast tego Welbeck – który już otrząsnął się po morderczym ciosie – spacerkiem zmierza na jedenasty metr.
Co najśmieszniejsze – wszystko dzieje się w bliskim sąsiedztwie sędziów liniowego i bramkowego. Jeden z nich wyglądał w tym czasie tak… Tak jakby… No, jakby myśli zaprzątała mu raczej wizyta w toalecie niż padolino Welbecka.
ال…….. ا…………….. pic.twitter.com/rv1AkJsqzQ
— TVACM (@TVACM) March 15, 2018
Ten błąd będzie pewnie kolejnym z tysiąca argumentów dla zwolenników powtórek wideo. Skandaliczny popis angielskiego napastnika miał miejsce przy wyniku 1:0 dla Milanu, po fantastycznym golu Calhanoglu, w momencie, gdy Włosi zaczynali zdobywać przewagę na stadionie Arsenalu. Jasne, nawet do dogrywki był im potrzebny jeszcze jeden gol, londyńczycy mieli sporą zaliczkę, ale obserwując, jak wygląda Arsenal w pierwszych minutach naprawdę można było wierzyć w awans gości. Do momentu tej wywrotki Welbecka.
Softest penalty you’ll see all year #UEL
— BetBright (@BetBright) 15 marca 2018
Drugi strzał Milan dostał trzy minuty później, gdy ręką w polu karnym zagrał Chambers, zastępujący kontuzjowanego Koscielnego. Tym razem gwizdek sędziego Erikssona milczał, w przeciwieństwie do Gennaro Gattuso, którego sporym sukcesem wydaje się powstrzymanie od uduszenia któregoś z arbitrów. Ta kombinacja – karny z kapelusza, gol, nieodgwizdany karny, kompletnie odmieniły przebieg meczu. AC Milan, do tej pory wojowniczy i ofensywny, stracił rezon. Po przerwie już na wstępie na 2:1 mógł strzelić Jack Wilshere, ale świetnie w bramce zachował się Donnarumma. Mediolańczycy otrzepali się tak naprawdę dopiero koło 60. minuty, gdy próbował uderzać Cutrone – w kilku kolejnych akcjach w jego ślady poszli Montolivo i Kalinić. Nie były to może jakieś wyjątkowe setki, ale Milan znów przypomniał, że wciąż jeszcze ten dwumecz nie jest rozstrzygnięty. I znów, tak jak w pierwszej połowie – gdy fani z Włoch zaczynali wierzyć, bezlitośnie marzeń pozbawił ich jeden człowiek. Dość niespodziewanie – tym razem był to Donnarumma, który fatalnie zachował się przy nieszczególnie groźnym strzale Granita Xhaki. Próbował parować w bok, tak jak wcześniej uderzenie Wilshere’a, ale wyszło mu to tak, że piłka kierowana w prawy dolny róg bramki poleciała na drugi z słupków i wpadła do siatki. 2:1, dwadzieścia minut do końca. Koniec jakichkolwiek myśli o awansie.
Szkoda nie tylko dlatego, że Milan został jawnie skrzywdzony, przede wszystkim przez niedowidzących sędziów bramkowych. Szkoda również z tego powodu, że Arsenal miał niezłe fragmenty w tym spotkaniu, wygrał 3:1, cały dwumecz zamykając wynikiem 5:1. A mimo to ich awans będzie odczytywany jako nie do końca sprawiedliwy, przez pryzmat oszustwa Welbecka i pomyłek Erikssona.
VAR. Natychmiast, wszędzie, w każdych rozgrywkach, na każdym stadionie. To w interesie tych skręconych jak Milan, jak i tych, którzy skorzystali na błędach sędziego i teraz deprecjonuje się ich zwycięstwo. W zamian za tych sędziów bramkowych – szukamy pamięcią naprawdę daleko, ale nie przypominamy sobie, by ich rola wykraczała poza ten śmieszny przykuc, gdy niby próbują nadążyć za akcją.