Reklama

Jeśli twoim najlepszym graczem jest bramkarz, coś jest nie tak

redakcja

Autor:redakcja

13 marca 2018, 08:54 • 14 min czytania 3 komentarze

– Jeśli twoim najlepszym graczem jest bramkarz, coś jest nie tak – powiedział portugalski trener pół roku po podpisaniu kontraktu z klubem z Old Trafford. Hiszpański bramkarz zdominował klasyfikację na Piłkarza Roku w Manchesterze United, zgarniał tę nagrodę aż trzy lata z rzędu (2014, 2015, 2016). Jego panowanie w poprzednim roku przerwał inny Hiszpan Ander Herrera, ale możliwe, że głupio było znowu wybierać tego samego gracza. Ale gdyby De Gea ponownie dostał stosowną statuetkę, pewnie nikt tego wyboru by nie kwestionował – czytamy w Przeglądzie Sportowym.

Jeśli twoim najlepszym graczem jest bramkarz, coś jest nie tak

Przegląd Sportowy

PS1 13-03

Piłkarskim tematem głównym oczywiście Liga Mistrzów. De Gea to najlepszy zawodnik Manchesteru United, co niezbyt dobrze świadczy o reszcie drużyny.

Według Mourinho źle to wygląda. Bramkarz może być bohaterem w słabszym zespole, gdzie ma mnóstwo okazji do wykazania się, a w ataku nie ma dostatecznie dużo klasowych graczy (…) Nie ma wątpliwości, że gdyby nie interwencje De Gei, MU nie byłby wiceliderem, a i do rewanżu w 1/8 finału Ligi Mistrzów z Sevillą drużyna przystępowałaby w znacznie trudniejszej sytuacji (…) W Manchesterze oczywiście nie wyobrażają sobie, by Hiszpan odmówił podpisania nowej umowy, ale muszą się liczyć, że bramkarz będzie twardo negocjował. Podobno De Gea chciałby zarabiać 375 tysięcy funtów tygodniowo, czyli blisko 90 tysięcy więcej niż Pogba. Kiedyś otwarcie mówił, że jego marzeniem jest powrót do stolicy Hiszpanii i gra w Realu Madryt (…) Władze z Manchesteru z pewnością muszą złożyć mu na tyle atrakcyjną ofertę, by przestał myśleć o powrocie do Madrytu.

Reklama

Mamy także rozmówkę z Andresem Palopem.

– Jak ocenia pan Sevillę Vincenzo Montelli?
– Cóż, ta drużyna ma różne oblicza. Pokazała, że potrafi grać ładny futbol, szybki, oparty na małej liczbie podań. Tak prezentowała się Sevilla za czasów Juande Ramosa i Unaia Emery’ego. Zmieniło się to po przyjściu Jorge Sampaolego, kiedy piłkarze częściej grali w poprzek boiska i nie tak szybko. Myślę, że Montella zrozumiał przekaz, wie, czego oczekują kibice i wydobył to z druzyny. Wyróżnia się wielu zawodników, jak Navas przesunięty na obronę, Mercado, który świetnie spisuje się w roli stopera, a także Vazquez, Sarabia, Correa, czy Muriel, którzy teraz grają lepiej. Dzięki Montelli ci piłkarze zrobili znaczne postępy (…) Podoba mi się gra Sevilli, ale potrzeba jej większej regularności.

PS2 13-03

Mamy też podsumowanie wczorajszej wygranej Arki z Bruk-Bet Termaliką.

Ofensywne ustawienie Arki zdało egzamin. Błysnęli ci piłkarze, którzy w ostatnim spotkaniu nie mogli grać (Zarandia) lub weszli z ławki (Ruben Jurado). Zarandia w pierwszej połowie dograł idealnie na głowę Jurado. Hiszpanowi musiał spaść kamień z serca, bo we wcześniejszych pojedynkach zmarnował świetne okazje. Tym razem wykazał się zmysłem. Uderzał w trudnej sytuacji i mógł się cieszyć z pierwszego gola tej wiosny i pierwszego od 25 listopada. Co ciekawe, w tej sytuacji przeskoczył dużo wyższego od siebie obrońcę Joonę Toivio. Wcześniej jednak wynik spotkania otworzył Mateusz Szwoch. Pomocnik wykazuje się 100-procentową skutecznością z rzutów karnych. Cztery strzały z jedenastego metra zamienił na gole. W sumie trafień ma pięć, bo dołożył do tego bramkę z Koroną w Kielcach. Szwoch zdobył bramkę także w Niecieczy w pierwszym starciu obu drużyn. Wtedy wyrównał stan meczu, teraz otworzył worek z bramkami.

Obok tekst o Legii cudzozienskiej.

Reklama

Dwadzieścia – to liczba obcokrajowców, którzy w tym sezonie wystąpili w barwach Legii. Mistrz Polski śrubuje rekord, bo poprzedni pobił już 16 lutego, gdy na boisku pojawił się Marko Vesović, 17. zawodnik z zagranicy. W niedzielę w meczu z Lechią Romeo Jozak wystawił kolejnych trzech – Cafu, Mauricio i Briana Iloskiego (…) – Nazwa „Legia cudzoziemska” robi się coraz bardziej trafna. Chciałbym, żeby w drużynie było więcej Polaków. Dziś sytuacja jest inna, ale trzymam za słowo prezesa Mioduskiego, że docelowo mają w niej grać młodzi zawodnicy z naszego kraju – mówi Marek Jóżwiak.

A także wzmiankę o rekordzie Jarosława Niezgody.

Jarosław Niezgoda strzelił 11. gola w sezonie. – I na tym nie poprzestanę – deklaruje napastnik Legii. – Udało mi się przełamać po trzech meczach bez bramki – stwierdził zawodnik, który tym samym pobił swój rekord z poprzedniego sezonu. Jako zawodnik Ruchu Chorzów zakończył rozgrywki z dziesięcioma trafieniami. – Już się bałem, że powtórzy się historia z ubiegłego roku, kiedy zaciąłem się w marcu i poprzestałem na 10 bramkach. Na szczęście udało się powiększyć dorobek i nie zamierzam na tym poprzestać – zapowiada napastnik Legii. W meczu z Lechią wykorzystał podanie od Marko Vešovicia, choć po obejrzeniu powtórek przyznaje, że nie ma pewności, czy on był adresatem. – Nie wiem, czy piłka była zagrywana do mnie, chyba raczej do Cafu. Pobiegłem jednak w dobrą stronę, czubkiem buta skierowałem ją do siatki.

PS3 13-03

Christian Gytkjaer spełnia oczekiwania prezesa Lecha Poznań, który wyznaczył mu zadanie – 15 goli w sezonie.

Już w połowie rundy wiosennej 27-latek może zameldować szefowi wykonanie zadania. A jest duża szansa, że okaże się najskuteczniejszym w tym wieku napastnikiem Kolejorza w lidze w swoim pierwszym sezonie w Poznaniu! Tutaj do pobicia jest już tylko jeden piłkarz – Robert Lewandowski. Obecny zawodnik Bayernu Monachium w sezonie 2008/09 zdobył w ekstraklasie 14 bramek. Duńczyk ma jedną mniej, bo trzeba pamiętać, że dwie ze swoich piętnastu wbił w eliminacjach Ligi Europy. Jeśli jednak będzie tak skuteczny jak w ostatnich kolejkach ekstraklasy, spokojnie okaże się lepszy od Lewego. W pobitym polu zostawił już m.in. Hernana Rengifo (12 goli w rozgrywkach 2007/08), Artjomsa Rudnevsa (11, 2010/11) (…) Umie się zastawić, powalczyć fizycznie, nie stracić piłki na połowie rywala, rozegrać kombinacyjnie. No i dostaje znacznie więcej podań, także tam, gdzie jest zabójczo skuteczny – w okolicach pola bramkowego. Bez wątpienia to jest jeden z symboli przemiany, jaką Lech przeszedł w ostatnich dniach, kiedy znów wskoczył na poziom, do jakiego przyzwyczaił.

Kolejny Ukrainiec w Lechu?

Kolejorz szukał kolejnego napastnika po tym, jak kontuzji doznał Elvir Koljić. Bośniak zerwał więzadło poboczne w kolanie i musi pauzować do końca sezonu. Hładkij przyleciał do Poznania w niedzielę wieczorem i w poniedziałek od rana przechodził testy medyczne przed podpisaniem kontraktu, który ma obowiązywać pół roku z opcją przedłużenia. Wbrew pozorom, tym razem badania to nie tylko formalność. Bo 30-letni zawodnik ostatnio nie był związany z żadnym klubem. Według ukraińskich mediów przebywał w Kijowie i szukał nowego pracodawcy. Dlatego są wątpliwości co do jego przygotowania fizycznego, więc badania wydolnościowe były bardzo szczegółowe i mocno się przeciągnęły. Brak przynależności klubowej powoduje, że Lech w ogóle może go zatrudnić. Okno transferowe jest bowiem zamknięte i można tylko pozyskiwać graczy, którzy dysponują własną kartą zawodniczą.

Pomimo dotkliwej porażki Jagiellonii z Lechem, Ireneusz Mamrot nie zamierza się poddawać.

Jeśli ktoś zakładał, że wygramy już wszystkie spotkania do końca sezonu, to był w błędzie. Przegrać oczywiście można, no ale rozmiar porażki daje do myślenia. W pewnym momencie nasi piłkarze stanęli, zanikł charakter, przestaliśmy walczyć (…) Może jednak taki lodowaty prysznic się przyda. Na to liczę – podkreśla Cezary Kulesza. – Być może niektórzy piłkarze po pięciu kolejnych zwycięstwach w podświadomości uznali, że już nikt im nie podskoczy, że nawet do Poznania pojadą jak po swoje (…) Dlatego teraz jest czas, by wyciągnąć dobre wnioski, bo porażki uczą więcej niż zwycięstwa.

Mamy też wzmianki o dołku formy Korony oraz dobrej dyspozycji Jakuba Szmatuły z Piasta Gliwice.

PS4 13-03

Śląskowi brakuje paliwa, by osiągać lepsze wyniki.

Drużyna, którą przed sezonem działacze widzieli nawet w pierwszej czwórce, już na dobre zaplątała się w walkę o utrzymanie. Trener Tadeusz Pawłowski jak na zbawienie czeka na dwutygodniową przerwę dla kadry narodowej, by popracować nad przygotowaniem fizycznym piłkarzy, bo w tej chwili to najbardziej kuleje – piłkarzom wystarcza sił mniej więcej na godzinę gry na wysokich obrotach (…) Wrocławianie dobrze wiedzą, że muszą radykalnie zweryfikować cel sportowy. – Teraz trzeba już mówić o walce utrzymanie, które jednak powinniśmy zapewnić sobie jak najszybciej. I wtedy powinniśmy też zacząć przygotowywać się do budowania zespołu na przyszły sezon, bo jego obecne miejsce w tabeli nie odpowiada potencjałowi i poniesionym w ubiegłym roku nakładom – przypomina prezes Śląska. 

Dzięki transferowi Egy’ego Maulany Vikriego, Lechia otworzyła się na rynek azjatycki.

– Wiedzieliśmy, że jest bardzo znany, ale aż takiego boomu się nie spodziewaliśmy. Skala jego popularności jest ogromna – przyznaje dyrektor marketingu w Lechii Sandra Kisiel. – To pionierski przypadek w ekstraklasie. Jego popularność jest niezaprzeczalna, co widać zarówno po jego liczbach na Instagramie, jak i po tym, jaki odzew był na naszych kanałach społecznościowych po wypłynięciu informacji o transferze – dodaje rzecznik prasowy klubu Jakub Staszkiewicz (…) Jakie jeszcze korzyści ma klub z popularności w mediach społecznościowych? – Liczba odsłon naszych portali, followersów, składa się na wynik medialny, który pokazuje, jaka jest rozpoznawalność klubu. Im większa, tym łatwiej pozyskiwać sponsorów, zaprezentować się potencjalnym kontrahentom – mówi Kisiel.

PS5 13-03

“Ivan naprawdę groźny” – pisze Przegląd Sportowy o przezesie PAOK-u Saloniki.

Różne widziano reakcje działaczy na sędziowskie decyzje, ale to, co zrobił w niedzielę Iwan Sawwidis, cywilizowanemu człowiekowi nie mieści się w głowie. W hicie Super League PAOK Saloniki, którego 58-latek jest właścicielem, podejmował AEK Ateny. W ostatniej minucie do siatki gości trafił Fernando Varela. Sędzia najpierw bramkę uznał, potem odgwizdał spalonego. I na tym sport tego wieczoru się skończył, a zaczęły sceny z rodem z westernu. Zamieszanie, czy bramka ma zostać uznana, trwało kilka minut i ostatecznie wydawało się, że jednak jest 1:0 dla PAOK-u. AEK miał wznowić grę od środka. Sawwidis już o to nie dbał. Dwukrotnie wtargnął na murawę. Za pierwszym razem jeszcze w kurtce, za drugim ją zrzucił, ukazując pistolet wetknięty w kaburę. – To było jak w filmie z Clintem Eastwoodem – relacjonował zszokowany trener AEK Manolo Jimenez. Krewki działacz ruszył w stronę arbitra Georgiosa Kominisa i zdaniem świadków groził mu, że „jego kariera właśnie dobiegła końca”. Mecz nie został wznowiony. Być może wynik zostanie zweryfikowany jako walkower dla AEK, ale decyzje w tym temacie zapadną później. PAOK-owi grozi odjęcie 10 punktów, a nawet degradacja.

Dariusz Dziekanowski pisze (głównie) o kryzysie w Lechii Gdańsk.

Piotr Stokowiec, nowy trener gdańszczan, chciał od początku postawić pieczątkę na drużynie. Deklarował, że spróbuje ruszyć równie szybko, jak rusza jego mercedes, który dostał od klubu. Rozumiem, że chciał więc ruszyć z piskiem opon, ale zamiast pisku opon dość głośno i nieprzyjemnie zagruchotało pod maską. Okazało się, że mercedes może i ładnie wygląda, został dobrze przygotowany na sprzedaż, ale silnik ma swój przebieg i nadaje się już tylko do wymiany – nie ta moc, nie te osiągi. Mam wrażenie, że z takimi piłkarzami, jak Krasić, Peszko, Wojtkowiak, Paixao oraz Wawrzyniak czy Mila, strach nie tyle ruszać w daleką podróż, ale nawet wyjechać z parkingu. Nie wiem, czy jest jakiś szkoleniowiec, który byłby w stanie jeszcze coś wykrzesać z tych piłkarzy.

Maciej Petruczenko pisze natomiast o dniu kobiet oraz ich roli w sporcie. Przemysław Osiak zastanawia się natomiast kto jest najlepszym bokserskim promotorem w Polsce.

PS6 13-03

Z tematów nie dotyczących piłki warto wspomnieć o Kamilu Stochu, który wygrał kwalifikacje w Lillehammer w świetnym stylu.

Dominacja, deklasacja, klasa sama dla siebie. Albo inaczej: ideał, fenomen, gigant – po kwalifikacjach do wtorkowego konkursu w Lillehammer Kamil Stoch mógł znaleźć w tekstach o sobie każde z tych słów. I każde było jak najbardziej zasłużone. Nokauty zdarzają się w sportach walki, ale tym razem przeciwnicy skoczka z Zębu mogli się czuć jak po potężnym prawym sierpowym na szczękę. Stoch wygrał prolog (tak nazywają się kwalifikacje podczas turnieju Raw Air) w stylu absolutnie wyjątkowym. Drugiego Dawida Kubackiego pokonał o 16,9 pkt. W przeliczeniu na metry, to prawie 9,5 metra! W czasach, w których wprowadzono przeliczniki za warunki wietrzne (…) to przepaść.

PS7 13-03

Super Express

Kontynuacja rankingu “Złota dziesiątka”, tym razem o Grzegorzu Krychowiaku.

Władze Drozdów głęboko sięgnęły do kieszeni. Jak podają angielskie media, wypłacają naszemu kadrowiczowi 108 tys. funtów tygodniowo. To najwyższa gaża w angielskim klubie, o wiele wyższa od wynagrodzeń innych zawodników tego klubu. Jednak o Polaka mocno zabiegał wtedy ówczesny menedżer zespołu Tony Pulis, który niebawem został zwolniony (…) Nasz kadrowicz inwestuje w nieruchomości, ma mieszkania we Francji. Ma słabość do mody i markowych ciuchów. Słynie z ekstrawaganckich ubrań. Kiedyś przyznał, że ma więcej butów niż jego dziewczyna. Ponadto jego pasją jest fotografia.

Obok tekst o groźnym upadku Mariusza Pawełka.

Pawełek już w 13. min meczu łapał się za bark po starciu z Christianem Gytkjaerem. Został wprawdzie na boisku, jednak nie na długo. W trakcie akcji, po której Lech strzelił gola (anulowanego później po analizie VAR), ucierpiała ta sama część ciała bramkarza. Uraz na tyle się pogłębił, że Pawełek musiał opuścić boisko. Miał problemy z samodzielnym zejściem z murawy, po meczu mówił, że go “przyblokowało”. Według pierwszych diagnoz bramkarz stracił czucie w lewej części ciała. Paraliż na szczęście po krótkim czasie minął, po badaniach okazało się, że ma naciągnięty mięsień szyjny. Pawełek może być zdolny do gry już w najbliższej kolejce.

Poniżej wzmianka o meczu nr 300 Kucharczyka w barwach Legii. A także felieton Michała Listkiewicza.

SE1 13-03

Anglia drży o Harry’ego Kane’a!

Nieszczęście wydarzyło się w pierwszej połowie wyjazdowego meczu Tottenhamu z Bournemouth (4:1) w Premier League. Kane w pojedynku z Asmirem Begoviciem skręcił nogę w stawie skokowym. Bośniacki bramkarz przygniótł kończynę Anglika, powodując jeszcze poważniejsze obrażenia. – Skręcił ten sam staw skokowy, z którym miał wcześniej problemy. Mam nadzieję, że to nic poważnego, ale więcej będziemy wiedzieli po badaniach – powiedział Mauricio Pochettino, menedżer Tottenhamu.

SE2 13-03

Mamy też tekst o ambitnych celach Kamila Stocha.

Gdyby nie niedzielna pechowa wpadka z wiatrem na Holmenkollen, zakończona 6. miejscem, zachowałby szansę na zrównanie się jeszcze w tym sezonie w liczbie zwycięstw ze słynnym niemieckim dominatorem lat 90. Jensem Weissflogiem. To zadanie nasz mistrz musi odłożyć, ale wciąż jest na najlepszej drodze, by wyprzedzić w klasyfikacji wszech czasów rodaka Weissfloga Martina Schmitta, a potem także. Adama Małysza. Do przeskoczenia Schmitta brakuje dwóch wygranych, a przy obecnej formie Kamila to zadanie wydaje się całkowicie realne. Chyba że znowu, jak w stolicy Norwegii, zacznie rządzić wiatr. Miejmy jednak nadzieję, że limit pecha został już wyczerpany.

Jest też rozmowa ze współwłaścicielem KSW. 

– Co zadecydowało o sukcesie KSW? Pojawienie się Pudziana, walki Chalidowa, życzliwość szefa Polsatu Sport Mariana Kmity?
– Wszystkie te elementy złożyły się w całość. Marian Kmita to ojciec chrzestny KSW, to on w nas uwierzył, dając nam antenę na gali numer 2. Wielkim sukcesem sportowym była walka Chalidowa z Danielem Acacio w 2009r. zaś zatrudnienie Pudziana to sukces marketingowy, który przelożył się na milionowe oglądalności.

SE3 13-03

Rzeczpospolita

Dość mało sportu. Mamy jednak dwa materiały. Pierwszy: wywiad z Tarasem Romanczukiem.

– Rok trwały pańskie starania o uzyskanie polskiego obywatelstwa. Denerwował się pan, że procedura trwa tak długo?
– Podchodziłem do tego bardzo spokojnie. Wszystko zaczęło się od mojego przyjścia do Jagiellonii. Powiedziałem, że mam polskie korzenie, zaczęliśmy rozmawiać na ten temat i razem szukać dokumentów. Rok temu, w lutym, złożyłem wniosek. Wiedziałem że został dobrze przygotowany, bo na zgromadzenie dokumentów poświęciłem sporo czasu (…)
– Podobno zadzwonił do pana prezes Zbigniew Boniek z pytaniem o grę dla Polski?
– Wyświetlił się nieznany numer, odebrałem i usłyszałem pytanie, czy poznaję po głosie, kto do mnie dzwoni. Nigdy z prezesem nie rozmawiałem, więc nie miałem pojęcia. Pan Boniek zadał pytanie, czy byłbym gotów grać w koszulce z orzełkiem, więc odpowiedziałem, że jeśli tylko dostanę powołanie, to z przyjemnością, bo jestem zdecydowany. Na razie nikt ze sztabu się ze mną nie kontaktował.

Drugi – zapowiedź meczów: Sevilli z Manchesterem United oraz Romy z Szachtarem Donieck.

RP 13-03

Gazeta Wyborcza

Wyborcza pisze o skandalicznym zachowaniu właściciela PAOK-u Saloniki.

58-letni Ivan Savvidis, do którego należy PAOK, to jeden z najbogatszych biznesmenów w Grecji, urodzony w gruzińskiej republice radzieckiej, przyjaciel Wladimira Putina, był rosyjski parlamentarzysta. Ma paszporty obu państw, udziały w porcie w Salonikach, firmach tytoniowych i medialnych. Na boisko wchodził otoczony ochroniarzami. Najpierw w kurtce, a potem już bez, więc nie tylko fotoreporterzy wychwycili, że z jego spodni wystaje pistolet. Nikt nie widział, by go wyjmował, ale Savvidis ruszył zdecydowanie w kierunku liniowego, który podniósł chorągiewkę. – Groził mu na moich oczach, według tłumacza powtarzał „jesteś skończony”. Zamurowało mnie, to była scena jak z filmu z Eastwoodem – relacjonował Manolo Jimenez, hiszpański trener AEK-u, który wcześniej też stracił kontrolę nad sobą i został odesłany na trybuny.

Poniżej tekst o rozdanych nagrodach podróżniczych.

GW1 13-03

Następnie mamy tekst o nowym piłkarzu Lechii z Indonezji, Egym Maulanie Vikrim i efektach jego transferu.

Dla ekstraklasy to po prostu kolejny transfer zagranicznego zawodnika. Natomiast w Indonezji, czyli czwartym najludniejszym kraju świata, żyją nim tłumy – na niedzielną konferencję prasową przyjechało kilkunastu dziennikarzy z Azji. Nie udawali, że wiedzą coś o polskiej piłce, ale przyznawali, że teraz się to zmieni. Bo choć Egy na boisku nie osiągnął jeszcze praktycznie nic, to w Indonezji jest gwiazdą. Na Instagramie obserwuje go ponad 600 tys. osób. Dla porównania: profil Legii Warszawa ma 137 tys. obserwujących. W ostatnich kilkudziesięciu godzinach popularność profili Lechii na portalach społecznościowych bardzo wzrosła. Pod każdym postem na Facebooku, Instagramie czy Twitterze rozmnożyły się komentarze po indonezyjsku. Zanim pojawiły się pierwsze plotki o tym, że Egy podpisze kontrakt z Lechą, gdański klub miał niespełna 30 tys. obserwujących na Instagramie. W momencie pisania tego artykułu było ich już ponad 130.

Powyżej z kolei artykuł o dobrych skokach Kamila Stocha w Lillehammer i przygotowaniach Polaków do kolejnego konkursu.

Przed prologiem w Lillehammer trudno było o złe przeczucia. Pierwszą serię treningową wygrał Stoch z kolosalną przewagą 11,8 pkt nad Norwegiem Andreasem Stjernenem. Kubacki był szósty, Stefan Hula – dziesiąty. Stoch odpuścił drugi trening, w którym granicę 140m jako jedyny złamał Kubacki. Hila zajął dziewiątą pozycję, co wskazywało na to, że po kryzysie w Oslo w polskiej ekipie nie ma już śladu. Prolog to potwierdził. Stoch znokautował konkurencję skokiem na odległość 139,5m. Frunął jak posąg, jak maszyna. Obchodzącego 28. urodziny Kubackiego wyprzedził o 16,9 pkt. W klasyfikacji generalnej Raw Air oderwał się od Roberta Johanssona na 23,5 pkt. We wtorek konkurs przy zapalonym olimpijskim zniczu w Lillehammer.

GW2 13-03

Fot. NewsPix.pl

Najnowsze

Komentarze

3 komentarze

Loading...