Liczyliśmy na to, że po konkursie drużynowym w Oslo będziemy mogli napisać: „Polacy wykorzystali ostatnią szansę na wygraną”. Bo na mamutach, nie ukrywajmy, faworytami nie będziemy. Nie udało się, choć trzeba przyznać, że oczekiwania sprzed Raw Air były nieco zawyżone.
Należy jednak dodać, że wygraliśmy rywalizację wśród ludzi. Znacie doskonale ten motyw z piłki nożnej: są Cristiano Ronaldo i Lionel Messi. Kosmici. A za nimi zwykli ludzie. Dziś kosmitami na skoczni byli Norwegowie i… Kamil Stoch. Ale jeden to za mało, nawet skaczący tak rewelacyjnie jak nasz najlepszy zawodnik. Musieliśmy uznać wyższość rywali. A jeśli ktoś chce dodatkową okazję do świętowania, to i taka się znajdzie.
Mamy mały jubileusz – dzisiejsze drugie miejsce polskiej ekipy to 20. drużynowe podium w PŚ w historii naszych skoków (3 zwycięstwa, 9 drugich i 8 trzecim miejsc).#skijumpingfamily #RawAir
— Dawid Bożek (@dawidb11) 10 marca 2018
Możemy zresztą pokazać wam przewagę Norwegów w najprostszy sposób z możliwych. Oto odległości ich skoków: 132,5, 133, 131, 133, 132,5, 136, 134, 132. Wszystko w metrach. W tych ośmiu skokach osiągnęli łącznie odległość o 31,5 metra dłuższą od naszych zawodników, którzy zajęli drugie miejsce. 58,9 punktu przewagi. Kosmos, inny wymiar. Choć i nasza przewaga – 29,6 punktu nad trzecimi Austriakami robi wrażenie. Innymi słowy: miejsce na miarę naszych możliwości, po prostu.
Nie można jednak cały czas słodzić i napisać musimy: forma naszych reprezentantów w ostatnim czasie nieco się pogorszyła. Poziom trzymają Dawid Kubacki (135 w drugim skoku, liczy się w klasyfikacji generalnej Raw Air!) i Kamil Stoch, o którym już pisaliśmy… i jeszcze napiszemy. Maciej Kot we wczorajszych kwalifikacjach miał spore problemy i ostatecznie nie wszedł do konkursu indywidualnego, Stefan Hula dziś skakał stosunkowo blisko, Piotr Żyła nie ma na skoczni mocy, którą zwykle imponował.
Czekamy na przebudzenie, chłopaki. Fajnie byłoby, gdyby nastąpiło jutro, a w przypadku Maćka konkurs później.
Wracamy jeszcze do Kamila Stocha, bo ten gość walczy w Norwegii o niesamowite sukcesy. Przypomnijmy, że ten sezon to dla niego: Turniej Czterech Skoczni, w którym zamiótł konkurencję pod dywan, zgarniając wygrane we wszystkich czterech konkursach; zwycięstwo w pierwszej edycji Willingen Five; dwa medale z mistrzostw świata w lotach narciarskich; złoty i brązowy krążek z igrzysk olimpijskich. Teraz prowadzi w klasyfikacji Raw Air i przez najbliższy tydzień będzie tego prowadzenia bronić. A na horyzoncie sezonu majaczy jeszcze Puchar Świata.
To już nie gwiazda skoków, to legenda tego sportu. W znakomitej formie.
A skoro o gwiazdach, to ten konkurs miał ich stosunkowo wiele – na trybunach. Polscy kibice kompletnie zawładnęli Oslo i pokazali, co potrafią. Gdyby rozdawać medale za doping, to wyprzedzilibyśmy, w dodatku na legalu, nawet Rosję.
Norwegowie na podium skonsternowani bo wygrali u siebie zawody a z trybun słyszą „Polska biało czerwoni” #RawAir #skijumpingfamilly
— Piotr Skorupa (@piotrz1989) 10 marca 2018