Śmierć Davide Astoriego to kolejny przypadek w świecie piłki, gdy z pozoru zdrowy i silny sportowiec przegrywa z chorobą serca. Mimo że piłkarze poddawani są coraz dokładniejszym badaniom, nie wszystkie wady udaje się w porę wykryć. Jakie są tego przyczyny? Czy sportowcy mają świadomość czyhających na nich zagrożeń? Jak często należy się badać i co robić, by zminimalizować ryzyko wystąpienia problemów z sercem? O tym wszystkim porozmawialiśmy z doktorem nauk medycznych Zbigniewem Krencem, kardiologiem i specjalistą w dziedzinie medycyny sportowej.
Wczoraj we śnie zmarł włoski piłkarz Davide Astori. Świat idzie do przodu, medycyna stale się rozwija, lekarze widzą więcej i mogą więcej, a jednak cały czas dochodzi do podobnych tragedii. Dlaczego?
Mimo coraz lepszych możliwości diagnostycznych zawsze będą zdarzały się przypadki, których do końca nie da się przewidzieć. Życie często pisze swoje własne scenariusze. Przykładem może być uraz klatki piersiowej, w wyniku którego sportowiec doznaje wstrząśnienia serca, a w jego następstwie umiera na skutek wyzwolonego energią mechaniczną migotania komór. Sytuacja trudna do przewidzenia.
Jaki jest ogólny poziom medycyny, jeśli mówimy o problemach z sercem? Kluby piłkarskie mają własne kliniki, laboratoria i najlepszych lekarzy, a piłkarze umierają. Astori nie był przecież pierwszy
Tak, to prawda. Nawet najbogatsze kluby piłkarskie, posiadające własne zaplecze medyczne nie są w stanie uchronić swoich zawodników przed wszystkimi potencjalnymi zdarzeniami na boisku i poza nim. Systematycznie prowadzone badania lekarskie pozwalają jedynie na zminimalizowanie ryzyka ich wystąpienia poprzez możliwie wczesną diagnostykę istniejących patologii.
Z czego wynika aż tak duże zagrożenie dla sportowców. Chodzi tylko o nadmierny wysiłek czy wpływ na to mają też inne czynniki?
Ocenia się, że częstość występowania nagłej śmierci z przyczyn sercowych wśród młodych sportowców wynosi ok. 2 na 100 tysięcy rocznie i jest ona jednocześnie 2–4 razy większa niż w grupie osób nieaktywnych fizycznie. Wysiłek fizyczny sam w sobie nie jest przyczyną zwiększenia śmiertelności, ale może stanowić mechanizm spustowy dla zagrażających życiu zaburzeń rytmu serca u tych sportowców, u których istniejąca choroba serca stwarza warunki do inicjacji arytmii. Wśród tych chorób należy wymienić przede wszystkim choroby o podłożu genetycznym: kardiomiopatie oraz choroby kanałów jonowych.
Jaka jest zatem ogólna świadomość sportowców? Pan ma z nimi styczność, na co dzień. Czy zdają sobie sprawę z tego, co może im zagrażać?
Większość sportowców, z którymi na co dzień współpracuję doskonale rozumie potrzebę wykonywania badań okresowych i to właśnie z punktu widzenia prewencji nagłych zdarzeń sercowych. Niestety, zdarzają się też tacy, którzy uważają, że ich dobre samopoczucie i brak subiektywnych objawów choroby wskazuje na to, że są zupełnie zdrowi, a badania sportowo-lekarskie są tylko zbędnym obowiązkiem.
Na jakie zagrożenia narażeni są sportowcy, którzy zmagają się z problemami z sercem?
Sama choroba serca nie musi oznaczać dyskwalifikacji z uprawiania sportu. Wszystko zależy od tego, jaka to jest choroba i jakie następstwa hemodynamiczne powoduje. Nawet osoby z wadą serca czy po zabiegach kardiochirurgicznych mogą uprawiać niektóre dyscypliny sportowe, ale kwalifikacja do aktywności fizycznej musi uwzględniać obciążenia jakim układ krążenia będzie poddawany podczas wysiłku. Oczywiście, u części sportowców ze zdiagnozowaną chorobą układu krążenia będą istniały przeciwwskazania do udziału w pewnych formach aktywności fizycznej.
Czy piłkarze są w większym stopniu narażeni na podobne problemy niż inni sportowcy?
Z punktu widzenia czysto biomedycznego piłkarze nie należą do grupy podwyższonego ryzyka wystąpienia nagłych zdarzeń sercowych w porównaniu do reprezentantów innych dyscyplin sportowych, zwłaszcza tych, w których podczas treningu sportowego występują porównywalne obciążenia hemodynamiczne. Pod tym względem piłka nożna zaliczana jest do grupy sportów o dużym obciążeniu dynamicznym (wytrzymałościowym) i małym obciążeniu statycznym (oporowym). W tej samej grupie znajdują się m.in. badminton, chód sportowy, czy narciarstwo biegowe techniką klasyczną.
Osobą kwestią w temacie wad serca pozostaje kwestia badań. Czy można określić, jak często powinny być wykonywane?
Zgodnie z aktualnym przepisami orzecznictwa sportowo-lekarskiego wszyscy sportowcy podlegają ocenie lekarskiej co 6 miesięcy, a raz w roku mają wykonywane badanie elektrokardiograficzne. Jest to pewne minimum, ale stwarzające szansę na możliwie szybką identyfikację istniejących zagrożeń. Lekarze sportowi, którzy przechodzą szkolenia także z zakresu kardiologii sportowej, są przygotowani do tego, aby w oparciu o zebrany wywiad chorobowy, przeprowadzone badanie oraz ocenę elektrokardiogramu wysunąć podejrzenie choroby serca.
Badania nie dają jednak pełnej gwarancji bezpieczeństwa. Astori był badany co pół roku i żadne wyniki nie pokazały, że ma ukrytą wadę serca.
Każde z badań diagnostycznych, w tym dotyczących układu krążenia ma określoną czułość i swoistość. Nawet regularnie wykonywane badania sportowo-lekarskie nie dają gwarancji, że uda się postawić dostatecznie wcześnie trafne rozpoznanie choroby serca. Czasami wystąpienie nagłych zdarzeń sercowych jest efektem zbiegu różnych, trudnych do przewidzenia okoliczności, jak przebyta ostatnio choroba infekcyjna, czy aktualnie stosowane leki i suplementy diety.
Ogólnie wady serca możemy podzielić na wrodzone i nabyte. O ile z pierwszymi sprawa jest oczywista, bo człowiek po prostu się z nimi rodzi, to z drugimi jest dużo trudniej. W jaki sposób można nabawić się takiej wady?
Nabyte wady serca dotyczą najczęściej zastawek (przedsionkowo-komorowych oraz ujść tętniczych), znacznie rzadziej innych struktur serca, a ich główną przyczyną są przebyte procesy infekcyjne, w które wciągnięty został także mięsień sercowych (zapalenie mięśnia sercowego, zapalenie wsierdzia).
W tej informacji kryje się też wskazówka dotycząca możliwych działań prewencyjnych. Nie powinno się bagatelizować chorób infekcyjnych, takich jak angina, czy też grypa, które, poza leczeniem przyczynowym, wymajają także odpoczynku. Zbyt szybki powrót do pełnej aktywności sportowej może mieć w tych przypadkach negatywnie skutki dla serca. Do rzadszych przyczyn nabytych wad serca należą układowe choroby tkanki łącznej, np. toczeń rumieniowaty układowy.
Jaki jest stopień wykrywalności? Czy każda wada nabyta jest do wykrycia? Jeśli tak to w przypadku Astoriego decydował błąd ludzki.
Współczesne możliwości diagnostyki obrazowej, opartej o badania echokardiograficzne, a w uzasadnionych przypadkach także inne badania, jak rezonans magnetyczny serca, angio-TK czy scyntygrafia perfuzyjna mięśnia sercowego stwarzają możliwość wykrycia niemal każdej patologii dotyczącej struktur serca. Techniki obrazowania serca mogą okazać się jednak nieskuteczne np. w początkowych fazach rozwoju kardiomiopatii.
O ile mi wiadomo, do chwili obecnej nie jest znana przyczyna śmierci Davide Astoriego. Jak informują włoskie media przeprowadzona sekcja zwłok piłkarza nie ujawniła żadnej organicznej choroby serca, w tym wady, czy kardiomiopatii. To raczej wyklucza błąd lekarski. Być może wyjaśnienie przyczyn śmierci sportowca przyniosą wyniki badania histopatologicznego i genetycznego.
O ile w przypadku sportu zawodowego dramaty takie, jak ten Astoriego, odbijają się szerokim echem, to w świecie sportu amatorskiego o podobnych tragediach jest cicho. Czy ludzie trenujący amatorsko są narażeni na tego typu problemy w podobnym stopniu, jak zawodowcy?
Coraz bardziej zaciera się granica pomiędzy sportem amatorskim a zawodowym. Różnice mogą dotyczyć raczej kwestii czysto komercyjnych. To oznacza, że tak dramatyczne zdarzenia jak to dotyczące Astoriego mogą wystąpić na różnych sportowych arenach, także tych amatorskich. Z pewnością zdarzenia, które dotyczą znanych postaci świata sportu są po prostu bardziej medialne.
Czy często zdarza się, że wady i problemy z sercem są po prostu ignorowane, a chorzy wchodzą z naiwnego założenia, że skoro do tej pory nic im się nie stało, to nie ma czym się przejmować?
Są sportowcy, którzy bagatelizują swoje dolegliwości, Wiadomo przecież, że właśnie wśród sportowców, częściej niż w innych grupach pacjentów, spotykamy się ze zjawiskiem dyssymulacji, czyli ukrywania objawów choroby, np. w obawie przed dyskwalifikacją z dalszego uprawiania sportu. Jednak zdecydowana większość osób aktywnych fizycznie, u których pojawiają się objawy podmiotowe, zwłaszcza towarzyszące wysiłkowi fizycznemu, szukają pomocy u lekarzy.
Czy w przypadku serca możemy mówić o jakiejś profilaktyce? Co powinni robić sportowcy, żeby ustrzec się problemów i zminimalizować zagrożenie?
Należy sobie przede wszystkim uświadomić, że serce jest narządem, który przez całe życie intensywnie pracuje, a jedynie nieco „zwalnia tempo” kiedy i my odpoczywamy. Dlatego ważne jest, aby w planie treningowym każdego sportowca nie zabrakło czasu na odpoczynek – tym dłuższy im bardziej intensywny był trening. To, co możemy dodatkowo zrobić dla swojego serca to przede wszystkim stworzyć optymalne warunki dla jego pracy. Mam tu na myśli choćby właściwe nawodnienie. Podczas odwodnienia serce zmuszone jest zwiększyć częstotliwość swojej pracy, czyli jego praca staje się mniej ekonomiczna. Dodatkową konsekwencją odwodnienia jest wzrost lepkości krwi, a tym samym pogorszenie komfortu pracy serca na skutek zwiększenia oporów w krążeniu obwodowym.
Bezwzględnie należy unikać stosowania niedozwolonego wspomagania i nie tylko dlatego, że stoi to w sprzeczności z duchem fair play sportowej rywalizacji, ale stanowi poważne zagrożenie dla zdrowia i życia sportowca, także poprzez negatywny wpływ na serce. Środki dopingujące mogą prowadzić np. do patologicznego przerostu lewej komory serca (sterydy anaboliczne), czy też zwiększać lepkość krwi (analogi erytropoetyny).
Należy także pamiętać o poddawaniu się okresowym badaniom sportowo-lekarskim. Dzięki nim często udaje się wcześnie wykryć zaburzenia w pracy serca i podjąć stosowane działania terapeutyczne.
Rozmawiał Karol Bochenek