To, że w tabeli medalowej igrzysk w Pjongczangu wyprzedzają nas Niemcy, Norwegia, Kanada, czy USA, czyli potęgi w sportach zimowych, to żadna niespodzianka. Leją nas także Holendrzy, którzy worki medali zgarniają w łyżwiarstwie szybkim. Przed nami kraje skandynawskie, alpejskie, Korea Południowa, Japonia, nawet Słowacja i Wielka Brytania. Wszystko ok. To, że ustępujemy Czechom, to także nie jest sensacja, tylko reguła. Ale że prawie 40 milionowy kraj przegrywa w klasyfikacji medalowej z 22-letnią dziewczyną z Pragi, to już jednak pewne przegięcie…
Ester Ledecka to być może największa bohaterka igrzysk w Pjongczangu. Czeszka właśnie zdobyła drugi złoty medal – akurat ten spodziewany: w snowboardowym slalomie gigancie równoległym. W tej dyscyplinie prażanka nie ma sobie równych na świecie. Wygrywała puchar świata i ostatnie mistrzostwa świata. Do Korei Południowej jechała po złoto i właśnie je zgarnęła. Rzecz w tym, że kilka dni wcześniej kompletnie zaszokowała narciarski świat, kiedy na pożyczonych nartach wystartowała w supergigancie i zgarnęła złoty medal sprzed nosów rywalek. Sytuacja o tyle szokująca, że startowała z odległym numerem, nie mając praktycznie szans nawet na pierwszą dziesiątkę. Do tej pory w najlepszy występ w Pucharze Świata w supergigancie to 7. miejsce, a w klasyfikacji generalnej – 38. Na ostatnich mistrzostwach świata w tej konkurencji zajęła 29. pozycję. Jednym słowem: genialna snowboardzistka i solidna narciarka. Tak? No cóż, przynajmniej do Pjongczangu!
Zwycięstwo Czeszki zszokowało nie tylko ekspertów, kibiców i dziennikarzy (większość czeskich reporterów nawet nie czekała na jej przejazd, tylko przeniosła się na mecz hokeistów), ale także ją samą. Na konferencji prasowej wystąpiła w goglach. Kiedy została poproszona o ich zdjęcie, wytłumaczyła, że nie może, bo nie spodziewała się występu przed kamerami i… nie zrobiła makijażu!
Konto na Twitterze założyła już po sensacyjnym złotym medalu. I także wykazuje się tam poczuciem humoru:
Austria: We are the best in super-G!:
Swiss: No, we are the best!
USA: Shut up, we are the best!
Italia: Mamma mia!
Ledecka: Hold my beer … and snowboard.— EsterLedecka (@LedeckaEster) February 19, 2018
Dziś, zdobywając drugie złoto, została pierwszą w historii kobietą, która wygrała dwie różne dyscypliny na jednych igrzyskach. Wcześniej dwa zwycięstwa w różnych sportach odniosła Anfisa Rezcowa, ale po pierwsze nie na tych samych igrzyskach, a po drugie – za każdym razem w sztafetach (biathlon i biegi narciarskie).
Ester Ledecka w Pjongczangu zdystansowała nie tylko całą reprezentację Polski (62 osoby), ale także… własnego dziadka. Jan Klapac z hokejową reprezentacją Czechosłowacji po brąz w 1964 i srebro w 1968. Póki co wyprzedza jeszcze wnuczkę pod względem medali mistrzostw świata, ale nie możemy mu zagwarantować, że taki stan rzeczy długo się utrzyma. Jak to mówi Ester: potrzymaj mi piwo…
Fot. Newspix.pl