Reklama

Siła spokoju. Arkadiusz Milik bliski powrotu na boisko

redakcja

Autor:redakcja

22 lutego 2018, 11:14 • 10 min czytania 11 komentarzy

Arkadiusz Milik, podobnie jak przed rokiem, po kontuzji zerwania więzadeł wrócił do zdrowia w ekspresowym tempie. Kilkanaście dni temu otrzymał od lekarzy Napoli zgodę na treningi z pełnym obciążeniem. Zerwanie więzadeł kojarzy nam się raczej ze żmudną, kilkumiesięczną rehabilitacją. Tymczasem Arek doszedł do pełni sił w ciągu zaledwie trzech miesięcy. W kadrze meczowej jeszcze jednak nie był, ale chyba nie należy się tym zbytnio martwić. 

Siła spokoju. Arkadiusz Milik bliski powrotu na boisko

Maurizio Sarri na początku listopada mówił wprost, że czeka na powrót swojego zawodnika: – Obecnie brakuje nam dwóch wielkich graczy, takich jak Ghoulam i Arkadiusz Milik. To jest dla nas problem. Jednak Arek stawia tym razem na spokojny powrót, nie chce popełnić błędu z przeszłości, gdy być może wrócił do gry zbyt wcześnie. Według włoskich mediów uznał, że nie jest jeszcze mentalnie gotowy do powrotu, choć od strony fizycznej – podobno – wszystko jest już w jak najlepszym w porządku. Miał usiąść na ławce podczas czwartkowego meczu z RB Lipsk, jednak sam postanowił jeszcze chwilę poczekać.

NAPOLI MISTRZEM WŁOCH? KURS 2,00 W LV BET!

Pojawiły się domysły, jakoby miał mieć problemy natury psychicznej. Sporym echem odbiła się wypowiedź lekarza Napoli, Alfonso De Nicoli, który stwierdził, że Arkadiusz Milik ma “blokadę psychiczną”. Szybko jednak zdementował swoje słowa: – Właśnie przeczytałam na niektórych stronach jakoby Milik miał “problemy psychiczne”. Nie takie było znaczenie moich słów! Miałem na myśli to, że każdy 24-letni chłopak, który przechodzi dwie operacje kolana, po drugiej kontuzji będzie potrzebował więcej czasu na znalezienie najlepszego psychofizycznych stanu! Szczególnie dlatego, że wszyscy zalecają większą ostrożność. Piłkarz podąża odpowiednią drogą i jest bardzo zdeterminowany. Jestem pewny, że wkrótce będzie w stanie oddać swoje cenne wsparcie drużynie – powiedział. Wcześniej w rozmowie z Przeglądem Sportowym przyznał, że tej kontuzji absolutnie nie można łączyć z poprzednią: – Wtedy była kontuzja prawego kolana, a teraz chodzi o lewe. Trzeba powiedzieć, że ci, którzy łączą te dwie sprawy, są ignorantami i zupełnie nie rozumieją istoty rzeczy. Tych dwóch kontuzji w okresie roku nie można ze sobą łączyć. Takie rzeczy niestety w piłce nożnej się zdarzają. W ostatnim czasie w podobnej do Milika sytuacji byli inni piłkarze Serie A, chociażby nasz obrońca Christian Maggio, Mattia Perin (bramkarz Genoi) czy Luca Paganini (obecnie Frosinone). Niestety po kontuzji jednego kolana, może zdarzyć się taki sam uraz drugiego.

Nie jesteśmy ekspertami w dziedzinie ortopedii, ale istnieje teoria, która mówi o tym, że jak zerwiesz kolano w lewym więzadle, to w przyszłości możesz mieć problem z prawym: – Słyszałem o opinii, według której, gdy zerwiesz więzadło w jednym kolanie, druga jest bardziej podatna na kontuzje. Chodzi tutaj o to, że piłkarz podświadomie – po zerwaniu jednego więzadła – martwi się, by kontuzja się nie powtórzyła. Dlatego oszczędza kolano wyleczone, a tym samym większy nacisk idzie na drugie – zdrowe. Wielu ortopedów podziela taką teorię, ale są też tacy, którzy mówią, że to nie jest prawda. Nabawisz się takiej kontuzji i słuchasz różnych opinii, i komu tutaj wierzyć? Jesteś przecież laikiem i nie masz o tym pojęcia – powiedział nam kolega Milika, Michał Jonczyk, który zrywał więzadła cztery razy, zawsze w tym samym kolanie.

Reklama

Oczywiście nie będziemy starali się teraz dowieść, że pierwsza kontuzja miała wpływ na drugą, bo raczej tak nie było. W końcu Arek zerwał więzadło w sytuacji, której każdy piłkarz – nawet amator – doświadczył kilkaset razy, a więzadeł nie zerwał. Ba, nawet nie poczuł minimalnego bólu. Więc może faktycznie Polak miał wyjątkowego pecha?

– Opieramy się na szkole włoskiej, a tam moją konkretne procedury. Arek im zaufał za pierwszym razem i nie ma co się dziwić, bo to specjaliści wysokiej klasy. Jednak przy tego typu kontuzjach jest wiele niuansów, których nie da się przewidzieć. Sama operacja już może się skomplikować, a później jest jeszcze genetyka ciała, motoryka i tak dalej. Teraz możemy gdybać, że wrócił poprzednio zbyt wcześniej, ale takie coś jest bez sensu. Poza tym, drugie zerwanie więzadeł, nastąpiło w sytuacji, która setki razy powtarza się na treningach, a co dopiero meczach. Wiele jest też sytuacji, w których noga jeszcze bardziej wygina się do środka, a nic się nie dzieje – powiedział Jonczyk.

michal jonczyk

No dobra, ale jak faktycznie czuje się Milik?

– Jeśli chodzi o samo kolano, Arek czuje się dobrze. Proces rehabilitacji został już zakończony, dlatego samopoczucie ma w porządku. Podchodzi jednak do wszystkiego z dużym spokojem, co – moim zdaniem – jest bardzo pozytywną wiadomością. Potrafię wczuć się w jego sytuację, bo sam przechodziłem przez takie kontuzje. Rzecz jasna grałem na innym poziomie i nie miałem tak dużej marki sportowej, jak on. Jednak emocje, które towarzyszą takim kontuzjom są zawsze zbliżone. Tak więc, jako były zawodnik i kolega Arka, wcale mu się nie dziwię, że chce być w stu procentach gotowy do powrotu na boisko. Mówimy o poważnej kontuzji, a Arek jest zawodowym piłkarzem, dlatego tym bardziej takie rozterki są uzasadnione. On naprawdę może dużo stracić, jeśli okazałoby się, że wrócił do gry zbyt wcześnie – oznajmił kolega Arka.

WYJAZDOWE ZWYCIĘSTWO NAPOLI W LIPSKU? KURS 3,80 W LV BET!

Reklama

Jak dużo może stracić? Jonczyk zastanawia się nawet, czy powrót na mistrzostwa świata ma sens, jeżeli miałby być obarczony ryzykiem kolejnej kontuzji: – On jest piłkarzem o wielkim talencie i pewnie jest w stanie przygotować się na mundial. Pytanie, czy wyjazd do Rosji, a tym samym szybkie przygotowanie się do tego, jest wart całej kariery, która przecież będzie jeszcze bardzo długa?  

Właśnie, być może Milik myśli podobnie i nie zamierza na wariata wracać, bo za trzy miesiące odbywa się mundial. W końcu nabawił się już drugiej poważniej kontuzji, trzecia – odpukać w niemalowane – mogłaby zniszczyć jego karierę. Wojtek Szczęsny, który jest od Arka starszy o cztery lata, zdecydował się przejść do Juventusu przed mundialem, a przecież przez taki ruch mógł/może przegrać rywalizację z Fabiańskim. Sam jednak powiedział, że nie można kierować się tylko tym, iż za kilka miesięcy jest mundial.

Cieszy na pewno fakt, że Milikowi udało się wrócić do treningów z pełnym obciążeniem po nieco ponad trzech miesiącach przerwy. Niestety trafił najgorzej jak mógł – Napoli prezentuje się obecnie perfekcyjnie, lideruje włoskiej Serie A i stało się maszynką do wygrywania. Ostatnio odniosło dziewięć ligowych zwycięstw z rzędu: – Wiadomo, o co walczy Napoli – o przerwanie kapitalnej serii Juventusu i strącenie turyńskiego klubu z tronu. Nikt w takich warunkach nie będzie na siłę dawał Arkowi nie wiadomo jak dużo minut na odzyskanie formy, choć nie da się ukryć, że Milik w pełni dyspozycji jest Napoli potrzebny jak powietrze. Dries Mertens robi w tym sezonie za stachanowca i gra praktycznie wszystko od deski do deski. Wielka szkoda, że polski napastnik nie zdołał wrócić na dwumecz z Lipskiem, i że Napoli odpadło wcześniej z Pucharu Włoch, bo w spotkaniach pucharowych Sarri na pewno dawałby mu się wykazać – powiedział nam Michał Borkowski, ekspert Eleven.

4

– W Neapolu mają nadzieję, że Milik zdoła się odbudować. Nie zapominajmy o tym, że Napoli zapłaciło za niego aż 30 milionów euro – więcej w całej historii wydali tylko na Higuaina, dla nich jest to kwota wręcz ogromna. Chociażby z tego powodu nie spodziewałbym się, żeby latem zdecydowali się na sprzedaż Arka. Jest po dwóch poważnych kontuzjach, do lata nie odzyska w pełni formy i choć podobno nie brakuje klubów, które chciałyby go do siebie ściągnąć, to w takich warunkach Napoli miałoby problem, żeby odzyskać znaczną część wydanych pieniędzy. Inna sprawa, że na siłę go nie będą trzymać – za Nikolę Maksimovicia zapłacili 20 milionów euro, ale Serb nie odnalazł się na południu Włoch, praktycznie nie grał i w końcu został wypożyczony do Rosji. Wydaje mi się jednak, że na niego liczą. Napoli ma problem z kupowaniem klasowych graczy, zimą mimo usilnych prób nie zdołało ściągnąć Simone Verdiego z Bologni i Matteo Politano z Sassuolo, więc można się domyślić, że wolałoby Arka zatrzymać. Nawet jeśli dostanie za niego te 15-20 milionów, to i tak trudno będzie je wydać, by ściągnąć jakiegoś konkretnego, sprawdzonego napastnika. Po pierwsze w Neapolu nie ma wielkich kontraktów, po drugie klub przejmuje od piłkarzy ich prawa do wizerunku. De Laurentiis co prawda się tym chwali i uważa to za swój sukces, jednak jest to przeszkoda przy transferach.

Jest jeszcze jedna sprawa. Dries Mertens co prawda przedłużył kontrakt, ale zagwarantował sobie w nim klauzulę wykupu na poziomie 28 milionów euro. Niby Belg ma już 30 lat, więc do młodzieniaszków nie należy, ale czy to duża kwota za piłkarza, który w tym sezonie ma już 19 goli i 12 asyst, a w tamtym miał ich łącznie 49? Nie wydaje mi się. Dlatego nie można wykluczyć, że Mertens po sezonie z Neapolu wyfrunie, bo choć powtarza, że jest w tym mieście zakochany i uwielbia kibiców, to bez powodu takiej klauzuli sobie nie wywalczył. Co do Roberto Inglese, którego Napoli już kupiło i po sezonie ściągnie pod Wezuwiusz – nie jest to zły napastnik, profilowo w miarę blisko mu do Milika, ale zakładając odejście Mertensa, nie wyobrażam sobie, żeby w Neapolu budowano na nim atak. Nie ten poziom i już raczej nie ten wiek, by wskoczyć na wyższy poziom. Choć wiadomo, jak to z tymi włoskimi napastnikami bywa. Antonio Di Natale po trzydziestce strzelił więcej goli niż przed trzecim krzyżykiem – kończy Borkowski.

ZWYCIĘSTWO NAPOLI W CAŁEJ LIDZE EUROPY? 500 ZŁOTYCH ZA POSTAWIONĄ DYSZKĘ W LV BET!

Obecnie włoskie media prześcigają się w informowaniu, kiedy Milik wróci na boisko. Jedni mówią o meczu z Romą (3 marca), inni o spotkaniu z Cagliari w najbliższy weekend. Jończyk uważa jednak, że Arek potrzebuje przede wszystkim spokoju, a powrót do gry krok po kroku – na przykład poprzez grę w drużynie rezerw – nie będzie dla niego żadną ujmą.

– Uważam, że Arek przede wszystkim będzie potrzebował teraz dużo spokoju. Wszystko wskazuje na to, że dostanie go od Napoli. Będzie wchodził do gry małymi krokami, a moim zdaniem takie coś jest najlepsze. Kluczem jest, by Arek nabrał pewności, że taka kontuzja się już nie powtórzy. Taki spokój ducha – po dwóch zerwaniach więzadła w krótkim czasie – jest bardzo ważny. Piłkarz nie może czuć nawet minimalnych wątpliwości, bo nie wejdzie na odpowiedni poziom… Napoli jest teraz w kluczowym momencie sezonu, dlatego trudno będzie wejść do składu. Jednak Arek ma dopiero 23 lata, dlatego nic się nie stanie, gdyby zaczął spokojnie grać w rezerwach. Czym będzie te kilka miesięcy w drugiej drużynie, gdy spojrzymy na jego całą karierę? Malutkim epizodem. Oczywiście ktoś może powiedzieć, że straci mundial, ale w jego wieku może jeszcze spokojnie pojechać na dwie takie imprezy, a może nawet trzy. Podkreślam jednak, że to jest moja zdanie, a Arek i jego otoczenie może uważać inaczej – stwierdził Jonczyk.

Rzecz jasna gra w rezerwach nie byłaby złym pomysłem, ale jak to wygląda we Włoszech? Odpowiedzi udzielił nam Michał Borkowski: – We Włoszech nie ma typowych drużyn rezerw, istnieje natomiast możliwość wystawienia jednego starszego gracza poza limitem w meczach Primavery. Nie jest to zbyt częsta praktyka, ale czasami piłkarze wracający po kontuzjach zaliczają najpierw kilka spotkań w młodzieżówce. Tak wracał do formy w tym sezonie chociażby Marko Pjaca w Juventusie, który zagrał w tych rozgrywkach cztery spotkania. Nie jest to jednak popularne. Nie przypominam sobie żeby w Neapolu to stosowano. W tym sezonie zdarzyło się, że na dwa mecze Sarri odesłał do Primavery Lorenzo Tonellego, ale nie wynikało to z powrotu do gry po kontuzji – zauważa Borkowski.

***

Nie ma co ukrywać, przy obecnej sytuacji z polskimi napastnikami, w ktorej oprócz żelaznego Roberta Lewandowskiego mamy raczej suszę, powrót Arka jest na wagę złota. Teodorczyk się pogubił, podobnie Stępiński, trudno oczekiwać od Wilczka, który też furory nie robi, że zbawi tę reprezentację, nawet wchodząc tylko z ławki. Jasne, możemy grać na jednego napastnika (przy niedyspozycji Milika jest to tak naprawdę jedyny sensowny wybór), ale wiadomo – znacznie ograniczamy sobie wtedy pole manewru. W obwodzie pozostają Świerczok i Kownacki, niewykluczone, że co najmniej jeden z nich znajdzie się w kadrze na mundial, ale będzie to dla nich tak naprawdę dopiero pierwsze poważne zderzenie z reprezentacją. Milik jest więc w tej kadrze potrzebny, a nam pozostało trzymać kciuki, by udało mu się odbudować formę do czerwca.

Bartosz Burzyński, Norbert Skórzewski

Fot. NewsPix.pl

Najnowsze

Ekstraklasa

Trela: Licencyjna fikcja. Ale czy z luzowaniem dostępu do zawodu trenera należy walczyć?

Michał Trela
2
Trela: Licencyjna fikcja. Ale czy z luzowaniem dostępu do zawodu trenera należy walczyć?
Boks

Usykowi może brakować centymetrów, ale nie pięściarskiej klasy [KOMENTARZ]

Szymon Szczepanik
6
Usykowi może brakować centymetrów, ale nie pięściarskiej klasy [KOMENTARZ]

Komentarze

11 komentarzy

Loading...