Dziewięć czerwonych kartek. Nie w rumuńskiej osiemnastej lidze, nie w derbach B klasowych toporów, nie w wyciętej scenie “Piłkarskiego pokera” tylko na poważnym poziomie brazylijskiej Ekstraklasy. O co poszło? O kobietę? O koszulkę Mariusza Piekarskiego? A może nawet o przekonanie?
Derbowe starcie Vitoria – Bahia. Vitoria prowadziła 1:0 do przerwy. W drugiej połowie Bahia wyrównała po karnym, ale strzelec wybrał sobie mocno nietypową cieszynkę, którą prowokował ultrasów Vitorii. To nie spodobało się także piłkarzom tego klubu i się zaczęło. Pięść na nosie Viniciusa, wyzwiska, przepychanki, piłkarze z ławki rezerwowej włączający się aktywnie do szamotaniny w lokalu socjalnym. Całe zamieszanie trwało przeszło kwadrans.
Za bijatykę sędzia Jailson Macedo de Freitas pokazał siedem czerwonych kartek, w tym dwie piłkarzom rezerwowym. Grano ośmiu na dziewięciu. Ale później emocje nie opadły. Wylecieli jeszcze Ullian Correia i Bruno Bispo, przez co mecz z automatu skończył się w 79 minucie walkowerem, bo Vitoria miała sześciu zawodników na boisku.
Aby było zabawniej, sześć poprzednich derbów odbywało się bez udziału kibiców. Te miały być nazywane “derbami pokoju” i pokazać, że wnioski zostały wyciągnięte. Niestety, zostały wyciągnięte tak, jak polskich drużyn w europejskich pucharach po laniu na pipidówie.