Arka dobrze zaczęła umowną wiosnę, zremisowała z Lechem 0:0, ale jeśli ktoś mógł żałować podziału punktów, byli to właśnie gdynianie – mieli lepsze okazje, jednak nie potrafili ich wykorzystać. Dziś chcieliby postawić kolejny krok, sięgnąć po trzy punkty, lecz znów łatwo nie będzie, Arka pojechała do Krakowa na mecz z Wisłą. Pogadaliśmy więc chwilę z Leszkiem Ojrzyńskim, który oczywiście wierzy w swój zespół, ale mówi też o problemach: braku odpowiedniej rywalizacji na pozycji stopera i braku boisk do treningu.
ZWYCIĘSTWO WISŁY I OBIE DRUŻYNY STRZELAJĄ? KURS 4,45 W TOTOLOTKU!
Czy zimą, po dobrych wynikach, doszło do zmiany celu i Arka gra o coś więcej, niż utrzymanie?
Arka cały czas gra o utrzymanie, nic się nie zmieniło.
Rozumiem, że zimowe transfery mają w tym pomóc, ale wyglądają na razie skromnie.
Na razie mamy jeden transfer, bo Bohdanow jest od razu do grania, drugi transfer to jeden wielki znak zapytania, jest za szybko, by cokolwiek o Esquedzie opowiadać. Tak to wygląda, nie inaczej, straciliśmy kilku zawodników, z racji tego, że zostały rozwiązane kontrakty, a jednego młodego zawodnika wypożyczyliśmy. Kilku nie doszło do zdrowia po kontuzjach i borykamy się z tymi problemami.
Kiedy Esqueda będzie gotowy?
Już jest gotowy, ale nam chodzi o jakość, by nam pomógł, a nie tylko wystąpił. Nad tym pracujemy. Po to robiliśmy ten transfer – wiedzieliśmy, że nie od razu, ale w przyszłości może nam pomóc.
OBIE DRUŻYNY STRZELĄ BRAMKĘ W MECZU WISŁA – ARKA? KURS 1,90 W ZAKŁADACH BUKMACHERSKICH TOTOLOTEK.PL
Jakiego piłkarza pan jeszcze potrzebuje, stopera?
Tak, dokładnie. Rozmowy trwają, kilka tematów nie wyszło, nad tym ubolewamy, bo mamy problemy. Poza dwójką grająca jest Krzysiek Sobieraj, może też Sołdecki zagrać, ale ja bym go widział wyżej grającego, rywalizującego z Antkiem Łukasiewiczem, tym bardziej że Sambea nie doszedł do siebie i jego proces wracania do zdrowia może potrwać. Oby zdrowie dopisywało tym stoperom, których mamy, bo dopiero zaczęłaby się robić niekomfortowa sytuacja.
Arka nie ściąga zbyt wielu obcokrajowców?
Arka ściąga zawodników na swoją kieszeń i jest to podstawowe kryterium. Jak ktoś jest w naszym zasięgu i jest Polakiem, to trzeba się cieszyć, ale czasami tacy piłkarze więcej się cenią, więcej też trzeba za nich zapłacić. Otwieramy się więc na inne rynki, bo można się wypromować w naszej lidze, na to ci obcokrajowcy liczą, schodząc też czasami z warunków finansowych. Niektóre tematy są ciekawsze, niektóre nie. Było ostatnio kilku zawodników jak Jazvić i Rey, którzy się z nami pożegnali, ale nie zgadzam się, że to były niewypały. Pomogli nam awansować do półfinału Pucharu Polski, jesteśmy w czwórce, oni to zrobili. Po prostu mieliśmy liczną kadrę, więc podjęliśmy pewne kroki, ale zrobili swoje i grają gdzieś indziej. Czasami zadaniowo ściąga się piłkarzy, czasami decyduje się na mniej ryzykowne ruchy.
Jednak na pewno pan liczył, że Rey i Jazvić pomogą bardziej, niż tylko w Pucharze Polski.
Na pewno na to liczyłem, ale przepisy się nie zmieniają – gra 11 ludzi, w szatni mieliśmy 28 zawodników, wszyscy występować nie mogą. Oni przegrali rywalizację na polu ligowym, ale pomogli nam w pucharze. Jak byśmy ich nie mieli, to byśmy też nie mieli miejsca w lidze, które mamy. Reszta zawodników musiałaby być inaczej obciążana, ja to tak postrzegam.
Spodziewał się pan aktywniejszej zimy na rynku transferowym?
Spodziewać się to jedno, a proza życia jest inna. Może trzeba poczekać, to jest bardziej pytanie do właściciela, czy coś planuje, ale w sumie dzieje się tak, jak planowaliśmy. Miały być dwa-trzy transfery, na razie jest jeden, bo tak jak mówię, Esqueda jest na przyszłość, a my mówiliśmy o transferach, które miały podnieść naszą jakość już.
POWYŻEJ 2,5 ŻÓŁTYCH KARTEK GDYNIAN W MECZU Z WISŁĄ? KURS 1,95 W TOTOLOTKU!
Nad czym pracował pan z drużyną w przerwie zimowej?
Nad wszystkim. Jak mieliśmy w Turcji trzy naturalne boiska, sparingpartnerów, to można było pracować nad wszystkim. Też na zgrupowaniach, gdy jesteś z zawodnikami, można popracować nad atmosferą, rozmawiać z nimi. Teraz wróciliśmy i jesteśmy trochę przyhamowani, bo warunki do pracy są ograniczone.
Zaczynamy ligę za szybko?
Dla takich klubów jak my, to zdecydowanie za szybko. My bazujemy na pracy, rzetelności. Myślę, że to jest następny ruch dla PZPN-u, by wymagania zwiększyć o pełnowymiarowe podgrzewane boisko trawiaste. Wy dziennikarze nas oceniacie, porównujecie do najlepszych, a my nie mamy podstawowych narzędzi pracy. Piłki mamy, ale boisk nie mamy. Wiem, że kilka takich klubów jest w ekstraklasie, a te zespoły z lepszą bazą mają ułatwione zadanie. Niektórzy mają też trochę szczęścia i lepszy klimat.
Jest pan zadowolony z pierwszego meczu po przerwie?
Jestem zadowolony, nawet dumny z chłopaków. Mieliśmy więcej klarownych sytuacji, a graliśmy z drużyną, która celuje w mistrzostwo. Rok temu Lech tu przyjechał i się przeszedł 4:1, minęło trochę czas i jest 0:0, więc trzeba być zadowolonym.
Nawiązując do początku – Arka jest ósma, najwyżej w swojej historii była w tabeli siódma. Jest już blisko kolejnego historycznego wyniku.
Jest bardzo daleko, bo liga się kończy pod koniec maja, zostało kilka ładnych kolejek do rozegrania. Jak byśmy po 30. kolejce byli na tej pozycji, co teraz, byłoby fantastycznie, ale w to samo mierzy większość drużyn, niektóre się już chyba pożegnały z górną ósemką, ale kto wie, przy dobrej serii też mają szanse. Spokojnie do tego podchodzimy, jesteśmy ambitną drużyną, pokazujemy to praktycznie co mecz. Jak będziemy pracować i będziemy pozytywnie nastawieni, to może coś z tego wyjść. No, ale tak jak rozmawialiśmy o stoperze: zaraz mi kartki dostanie jeden stoper, drugi zachoruje… A ja na boisko nie wyjdę. Trzeba mieć zabezpieczenie, możliwości do treningu. Pewnych rzeczy się nie przewidzi, z tymi dalekimi celami jestem spokojny, mam swoje marzenia i cele, ale dla nas najważniejszy jest ten mecz: Wisła Kraków.
PP
Fot. 400mm.pl