Reklama

Szukamy przyczyn niemocy wyjazdowej. Pacjent: Śląsk Wrocław

redakcja

Autor:redakcja

16 lutego 2018, 16:21 • 3 min czytania 1 komentarz

Dużo się ostatnio mówi o tym, że Lech jest beznadziejny na wyjazdach i to oczywiście prawda, poznaniacy nie wygrywają poza własnym stadionem od czasu spotkania z Bruk-Betem. Ach, kiedy to było: sierpień, jeszcze chodziliśmy na krótkim rękawku, ostatni polski zespół dzielnie walczył o byt w Europie. W każdym razie, jeśli śmiejemy się z Lecha, to jakie armaty trzeba wycelować w zespół Śląska, który w tym sezonie nie wygrał poza Wrocławiem ani razu?

Szukamy przyczyn niemocy wyjazdowej. Pacjent: Śląsk Wrocław

Oczywiście ekipa Urbana jest jedynym takim przypadkiem w lidze, nawet Bruk-Bet i Piast Gliwice miały na tyle przyzwoitości, by choć raz sięgnąć po trzy punkty. Śląsk tyle umiejętności w sobie nie znajduje, wszystko, na co było go stać, to cztery remisy: z Piastem, Jagiellonią, Górnikiem i Sandecją. Poza tymi sukcesami wrocławianie dostawali w czapę. Żeby znaleźć więc ich triumf na obcym boisku, trzeba cofnąć się do sezonu 16/17 i ostatniej kolejki, kiedy w meczu o parę złotych do klubowej kasy, Śląsk ograł Wisłę Płock. Wygrany mecz o stawkę sportową na wyjeździe? 17 marca w Niecieczy, 2:1. Niedługo może stuknąć piłkarzom Urbana rocznica.

Okej, mamy diagnozę – beznadzieję na wyjazdach, ale pytanie, czym to jest spowodowane, bo chyba nie chorobą lokomocyjną. Na jakiś problem na pewno wygląda brak pewności siebie, może też minimalizm, bo Śląsk trzykrotnie wychodził na prowadzenie – ale nigdy nie wyższe niż jedną bramką – i, jak wiemy, zawsze je tracił. Weźmy ostatnią kolejkę: Śląsk dość fartownie prowadził na stadionie Cracovii, ale nie chciał dalej grać szczęśliwą kartą, wolał cofnąć się do obrony. Dowód: już przy 1:1 Piecha zastąpił Tarasovs, co było przecież zmianą wybitnie defensywą. Murowanie nie wyszło, obciął się Pawelec i Cracovia wygrała. A czego wrocławianie mogli się tam bać? Pasy nie grały wybitnego meczu, pozbawione były też przecież wsparcia trybun, a przypomnijmy – to ekipa cały czas w głębokiej przebudowie, jeszcze w końcówce listopada przebywająca w strefie spadkowej.

Element psychologiczny musi tutaj odgrywać dużą rolę. Jeśli ciągle i ciągle dostajesz na wyjazdach, z każdym kolejnym meczem masz mniej wiary w to, że akurat dziś może się udać. Pamiętajmy też, że dla Śląska problem jest nowy – rok temu zdobyli 24 punkty u siebie i 22 poza domem, więc rozkładało się to równo.

Wrocławianie na wyjazdach rzadko strzelają – jeśli u siebie są w czołówce ligowej w zdobytych bramkach, to w delegacjach ustępuje im tylko Arka. Piech sześć ze swoich siedmiu bramek zdobył we Wrocławiu, Robak trochę bardziej to wypośrodkował (6 do 4), no ale jednak większość ma w domu. Wydaje się, że Śląsk lepiej czuje się w grze pozycyjnej, a gorzej w kontrataku. 14 sekund na akcję bramkową to piąty najwyższy czas w lidze, cztery podania prowadzące do gola to szósty wynik w lidze. Tak trzeba grać u siebie, gdy rywal się broni, na wyjazdach większość polskich drużyn raczej używa kontry. Śląsk przeprowadził tylko 17 szybkich ataków we wszystkich meczach, to przedostatni wynik w ekstraklasie.

Reklama

To w sumie nawet dziwne, bo mając choćby Piecha i Koseckiego, powinni być mocni z kontry. Tymczasem Śląsk na wyjazdach kompletnie nie potrafi z tych dynamicznych piłkarzy korzystać.

Mamy więc brak pewności siebie, minimalizm, niską skuteczność, ułomność w szybkim ataku. Całość dopełni głupota (choćby Tarasovs wylatujący w Płocku) i pech (choćby przegrana z Lubinem po golu w 91. minucie). Cóż, gdy zaczął znikać jeden problem – nuda na własnym obiekcie – pojawił się następny, impotencja na wyjazdach. Pocieszające, że nawet jedna wygrana może wiele odmienić, już nawet nie chodzi o tę pewność siebie, ale po prostu cholerny ścisk w tabeli, gdzie 3 punkty mogą być na wagę złota. Jednak czy przełamanie ma w ogóle szansę nastąpić w meczu z Legią, która w Warszawie przegrała tylko raz?

Byłoby to irracjonalne. Czyli w ekstraklasie bardzo możliwe.

Fot. FotoPyk

Najnowsze

Komentarze

1 komentarz

Loading...