Prawda jest taka, że zdążyliśmy się odzwyczaić od obecności Liverpoolu na szczytach europejskiej piłki. Ostatnie lata to głównie Liga Europy, gdzie nie raz zawodzili odpadając z Bragą czy Besiktasem. Dwie ostatnie przygody w Lidze Mistrzów kończyły się fiaskiem: w sezonie 09-10 wyprzedzili w grupie tylko Debreczyn. W sezonie 14-15 dali się wyprzedzić FC Basel.
Aby przywołać wielkie karty Liverpoolu w Champions League trzeba cofnąć się o około dziesięć lat. Sezon 07-08. Dominacja angielskich drużyn, trzej przedstawiciele Premier League w półfinale. Starcie LFC czy z Chelsea rozstrzyga się po dogrywce, ale w praktyce o wszystkim przesądził samobój Riise z 94 minuty meczu u siebie.
Rok później znowu słodko-gorzka przygoda. Z jednej strony, 4:0 z Realem na Anfield. Łomot tak straszliwy, że aż wywołał rewolucję na Bernabeu. Kilka miesięcy po tym meczu klub powrócił w ręce Florentino Pereza. Zmiana filozofii, którą widać po składzie Królewskich podczas meczu z LFC – Higuain, Diarra, Robben, Sneijder, Van der Vaart, na ławce Saviola – nie wypaliła i powrócono do Galacticos. Latem w stolicy Madrytu był już Cristiano.
Ale znowu przeszkodą nie do pobicia okazała się Chelsea, choć tym razem w ćwierćfinale. 4:4 na Stamford Bridge to jeden z najbardziej szalonych meczów tej fazy jakie pamiętamy.
Liverpool Jurgena Kloppa ma jeden cel: nawiązać do tamtych czasów. Znowu zaznaczyć swoją obecność w dobitny sposób. Nie zostać wymiecionym ze sceny tuż przed najciekawszymi rozstrzygnięciami, tylko pokazać, że The Reds przynależą do grona najlepszych na kontynencie.
SALAH Z KOLEJNYM GOLEM? TRAFIENIE W MECZU Z PORTO LV BET WYCENIŁ PO KURSIE 2,25!
A ma ku temu sporo argumentów. Coraz wyraźniej widać filozofię Kloppa w zespole. Potrafi rozpędzić się w ataku do tego stopnia, że dwa razy w grupie Ligi Mistrzów wygrał 7:0 (Maribor, Spartak), a w lidze skuteczniejszy jest tylko lider z Manchesteru. To nie są jednak szalone ataki bez rozwagi – The Reds w tym sezonie prawie nie przegrywają. Biorąc pod uwagę najważniejsze rozgrywki, a więc BPL i Champions League, przegrał zaledwie trzy razy. Jeden z tych meczów to kosmiczne lanie od City – 0:5. Lanie, za które jednak kilka miesięcy później potrafili się zrewanżować, obijając nieuchwytnych Citizens 4:3.
4:0 z Bournemouth (W)
3:3 z Arsenalem (W)
5:0 ze Swansea (D)
2:1 z Leicester (D)
2:1 z Burnley (W)
4:3 z Manchesterem City (D)
0:1 ze Swansea (W)
3:0 z Huddersfield (W)
2:2 z Tottenhamem (D)
2:0 z Southampton (W).
Sumując, same zwycięstwa, niewytłumaczalna porażka ze Swansea i remis z Tottenhamem, który uratował się karnym w ostatniej minucie. Liverpool Kloppa to jeszcze nie maszyna, ale tryby już zazębiają się więcej niż porządnie. Sezon jeszcze długi, ale kto powie, że to najlepszy Liverpool od czasu, gdy wymiatał tutaj Suarez, nie ryzykuje wiele. Nawet strata Coutinho na razie nie zabolała The Reds, Firmino i Salah dają koncert za koncertem.
LIVERPOOL WYGRYWA MECZ W PORTO? KURS 2,25 W LV BET!
Przeszkodzą w pucharowym marszu będzie Porto, które w tym sezonie ligowym jeszcze nie przegrało. W grupie Ligi Mistrzów między innymi rozniosło w pył Monaco. Mają zaskakująco doświadczoną drużynę, która nie próbuje udawać okna wystawowego dla zdolnyc młodzieniaszków. Znowu Smoki są nieobliczalne, znowu mogą namieszać, bo jakkolwiek nikt ich czarnym koniem sezonu nie nazwie, tak zarazem nikt nie zdziwiłby się szczególne ich obecnością w dalszych fazach. Ich problemem na pewno będzie brak Aboubakara w ataku, ale przecież nie tylko Aboubakar potrafi tutaj strzelać bramki.
Klopp przed meczem komplementował Porto, a z rywali na kontynencie najbardziej chwalił… Manchester City, jego zdaniem najlepszą drużynę sezonu. Powiedział też bardzo ciekawą rzecz w szerszym kontekście:
“System nigdy nie wygra meczu. Wszystko rozbija się o podejmowanie decyzji, wykonywanie właściwych rzeczy we właściwych momentach, oddanie serca na boisku. System jest ważny, ale to tylko środek, by pomóc w powyższym”.
Trudno się z nim nie zgodzić. Czy można się dziwić, że nie tylko na Anfield wierzą, że Klopp to fachowiec, który zna się nie tylko na strategii, ale też na dotarciu do głów piłkarzy?
AWANS LIVERPOOLU DO KOLEJNEJ FAZY LM? 1,38 W LV BET!
***
Ciekawostką jest obecność w składzie ulubieńca wszystkich ekstraklasowych bramkarzy: Kamila Grabary. Grabara jedzie na taką wycieczkę, jaką kiedyś odbył z PSV Eindhoven napastnik Piotr Matys.
Grabara leci z drużyną,.
Karol Grabara travels with Liverpool to Porto, doubt we need 4 keepers but will be a good experience for him
— Lewis Bower (@LewisBower_) 13 lutego 2018