To jeden z największych zjazdów ostatnich lat w polskiej piłce. Łukasz Szukała jeszcze w listopadzie 2015 roku rozgrywał 90 minut w meczu reprezentacji Polski z Islandią i myślami mógł być już na Euro 2016. Dziś to rezerwowy w drugiej lidze tureckiej!
Mierzący aż 195 centymetrów stoper momentami irytował ślamazarnym sposobem biegana, brakami szybkościowymi i małą zwrotnością, ale był czołową postacią ligi rumuńskiej w barwach Steauy Bukareszt. Sprowadziła go tam agentka Anamaria Prodan, na co dzień… żona trenera tej drużyny Laurentiu Reghecampfa, z którym zresztą piłkarz znał się jeszcze z czasów Glorii Bistrita. To w ogóle była dziwna sprawa, bo Szukała sezon 2012/13 rozpoczął w koszulce Petrolulu Ploiesti, ale po dwóch meczach przeszedł do stołecznego klubu za ponad 300 tysięcy euro. Gigi Becali przeprowadził ten transfer, mimo że rok wcześniej oskarżał Polaka o celowe zawalanie meczu Universitatei Cluj w derbach z CFR Cluj (porażka 2:3 po karnym sprokurowanym przez Szukałę), co kosztowało Steauę utratę mistrzostwa.
To była szorstka i zmienna miłość. Po kilku miesiącach Becali mówił, że zarobi na naszym rodaku wiele milionów euro, ale gdy już siedział w więzieniu, domagał się odsunięcia go od składu po meczu Ligi Mistrzów z Schalke (0:3). Cały Gigi.
Miejsce w składzie Steauy sprawiło, że Szukała szybko dostał powołanie od Waldemara Fornalika. Zadebiutował w sierpniu 2013 w pamiętnym sprawdzianie z Danią, wygranym 3:2. Dlaczego pamiętnym? Zdaniem wielu był to najlepszy występ kadry Fornalika, sami tak uważamy. Reprezentacyjny kapitał na wiele następnych miesięcy zbili wtedy Mateusz Klich, Piotr Zieliński i Waldemar Sobota.
Zastępujący Fornalika Adam Nawałka przekonał się do Szukały. Był to jego kluczowy zawodnik przez niemal całe eliminacje Euro 2016. Dopiero w dwóch ostatnich meczach wolał innych. Ze Szkocją (wyszarpane wyjazdowe 2:2) po raz pierwszy duet stoperów w kadrze tworzyli Michał Pazdan i Kamil Glik, a w pieczętującym awans starciu z Irlandią Szukała wszedł w końcówce.
Można było jednak zakładać, że mówimy o jednym z pewniaków do francuskiego Euro, skoro wcześniej nie stracił on zaufania po przejściu do arabskiego Al-Ittihad. W momencie awansu był już w tureckim Osmanlisporze. Na chwilę wywalczył tam miejsce w składzie, ale w listopadzie 2015 roku – zaraz po powrocie z reprezentacyjnego zgrupowania – doznał kontuzji kolana. Od tego momentu „Szukała piłkarz” to już tylko pojęcie umowne.
Z powodu urazu pauzował dwa miesiące, na jego miejsce w klubie wskoczyli inni. Do meczowej kadry wrócił dopiero pod koniec lutego. Miał jeszcze trochę czasu na przekonanie Nawałki, że nadal będzie przydatny. Nic z tego. Do końca sezonu 2015/16 rozegrał jeszcze tylko cztery spotkania w tureckiej ekstraklasie. Ktoś o jego parametrach nie będąc w rytmie meczowym byłby potencjalnym sabotażystą, dlatego nikomu nawet nie przyszło do głowy, żeby żałować Szukały. Zamiast niego poza Glikiem i Pazdanem opcją wśród stoperów we Francji byli jeszcze Thiago Cionek i Bartosz Salamon.
Dalsze losy 33-latka są żenująco-smutne. Szukała w ubiegłym sezonie Super Lig na boisku pojawił się dopiero w przedostatniej kolejce (wcześniej grał tylko w krajowym pucharze). Ten sezon też zaczął na trybunach. We wrześniu uwolnił się wreszcie od Osmanlisporu i poszedł do rywalizującego szczebel niżej Ankarugucu. I co? I dupa, też nie gra. W drugiej lidze tureckiej odbyło się już 20 kolejek, Polak w siedemnastu przypadkach przyglądał się z boku. Od listopada 2015 jego dorobek to 13 meczów (982 minuty). 13 meczów w 27 miesięcy!
Mógł wcześniej wrócić do Polski, czołowe kluby Ekstraklasy sondowały temat. Teraz chyba nawet u nas byłoby mu niełatwo, bo swoje wymagania nadal ma, a jakości już od dawna nie daje. Poważne granie 33-letni Łukasz Szukała już zakończył. Przynajmniej stan konta powinien się zgadzać.
Fot. FotoPyk