Nie udało się wygrać, ale Kamil Stoch i tak został rekordzistą „klasyfikacji medalowej” konkursów w Willingen (3x 1. miejsce, raz drugie). Nie udało się wygrać, ale Dawid Kubacki i Piotr Żyła stanęli na podium. Nie udało się wygrać, ale pokazaliśmy prawdziwą siłę przed igrzyskami olimpijskimi. I w końcu: nie udało się wygrać, ale udało się… wygrać.
Okazało się, że ten naprędce wymyślony turniej, jakim było Willingen Five, potrafi przynieść pewne emocje i to nawet wtedy, gdy skacze się o takiej porze, jakby zawody odbywały się w Sapporo. W sumie było nawet podobnie do japońskich skoków – tu też zabrakło wielu dobrych skoczków. Ale ta dziesiąta rano specjalnie nie przeszkadza. Traktujemy to jako przetarcie przed igrzyskami.
O ile wczoraj drugi skok Kamila Stocha był zepsuty, o czym przecież mówił on sam, o tyle dziś Polak wszystko zrobił idealnie, a Johann Andre Forfang, który wygrał, po prostu był lepszy. Ale to drugie miejsce smakuje jak pierwsze, bo Kamil triumfuje dzięki niemu we wspominanym Willingen Five (suma pięciu skoków z dziś, soboty i piątku), jako pierwszy skoczek w historii, i odzyskuje żółtą koszulkę lidera Pucharu Świata.
W tym miejscu musimy ponarzekać na ludzi „z góry”, chociaż akurat tym razem nie podpadli polskim skoczkom. Już w pierwszej serii Richard Freitag został puszczony w złych warunkach, a w drugiej, gdy dostał zielone światło, widzieliśmy, że na grafice prezentującej podmuchy wiatru, wszystko było czerwone. Na miejscu Borka Sedlaka unikalibyśmy Wernera Schustera. Gdzieś przez najbliższy miesiąc.
Patrząc na Freitaga, przypomina mi się Hannawald z 2003 roku, kiedy w loteryjnym konkursie, tuż przed imprezą sezonu, zajął 36. miejsce, a potem brak ind. medalu na MŚ. Oby w przypadku młodszego kolegi nie była to powtórka z rozrywki.#skijumpingfamily #Willingen
— Dawid Bożek (@dawidb11) 4 lutego 2018
Co cieszy nas najbardziej? Zdecydowanie to, że wspaniale zaprezentowali się wszyscy nasi skoczkowie, brani pod uwagę do drużyny na igrzyska. Stefan Horngacher ma kłopot, ale takich problemów życzymy mu zawsze. Gdy wydawało się, że w wyścigu o miejsce w zespole prowadzi Maciej Kot, Piotr Żyła wskoczył na podium konkursu w Willingen. Maciek jednak nie był ostatnim z naszych zawodników, bo dziś nieco gorzej poczynał sobie Stefan Hula… choć i on w drugim skoku pofrunął znakomicie, podskakując o jedenaście pozycji. Nasza najlepsza czwórka pokonałaby dziś Norwegów o 12,4 punktu. Wnioskujemy o powtórkę w najbliższych zawodach drużynowych.
Kiedy się wydawało, że pierwsza czwórka na Pjongczang się już wyklarowała, Piotr Żyła staje na podium! W Korei Horngahera czeka spory ból głowy, bo na ten moment pewnym miejsca w każdym konkursie może być tylko Kamil Stoch! #skijumpingfamily
— Kacper Kaczmarek (@kkacperr_) 4 lutego 2018
W całym tym konkursie szkoda tylko Kuby Wolnego. Młodemu Polakowi dziś zabrakło zaledwie pół punktu do awansu do drugiej serii – wczoraj zakwalifikował się na 30. miejscu, w niedzielę skończył zawody pozycję niżej. Nic dwa razy się nie zdarza, możemy napisać, pozwalając sobie na cytowanie Wisławy Szymborskiej, choć ta raczej preferowałaby seans dobrej bokserskiej walki niż pojedynków na skoczni. Choć może wysoka forma naszych zawodników przekonałaby ją do tej dyscypliny…