Reklama

Mecz Barcelony z Alaves do zapomnienia, decyzje arbitra niestety nie

redakcja

Autor:redakcja

28 stycznia 2018, 22:51 • 4 min czytania 17 komentarzy

To nie było tak, że Dumie Katalonii się nie chciało. Wręcz przeciwnie, gospodarze cisnęli El Glorioso niemiłosiernie. Ich problemem było to, iż nie potrafili efektywnie wykorzystać blisko 80% posiadania piłki. Dużo rozgrywali „po wielkim U”, próbowali przyspieszać, czasem nawet uderzyć zza szesnastki, ale niewiele to dawało. Nawet Messiemu brakowało technicznej dokładności, kiedy już miał okazję pognębić gości. Pamiętacie narzekania Guardioli na definicję tiki-taki? Dzisiaj właśnie by się wściekał, bo efektywność Blaugrany stała na bardzo niskim poziomie.

Mecz Barcelony z Alaves do zapomnienia, decyzje arbitra niestety nie

Statystyka posiadania futbolówki może jednak nieco mylić. Podopieczni Abelardo oczywiście głównie bronili się w tym spotkaniu, ale taki po prostu był ich plan – wyjść na boisko, przetrwać realizując założenia, zejść do szatni i może nawet się cieszyć. Nowy szkoleniowiec Deportivo słynie co prawda z ofensywnego nastawienia, co możemy pamiętać chociażby z prowadzonego niegdyś przez niego Sportingu Gijon, lecz dziś perfekcyjnie zorganizował obronę Alaves. Przesuwanie się, asekuracja, podwajanie krycia – wszystko to stało na perfekcyjnym poziomie.

Na nieszczęście Barcelony na bramce El Glorioso stał także Fernando Pacheco, który nagle przypomniał sobie, iż w poprzednim sezonie był jednym z najlepszych golkiperów ligi i nawiązał formą do tamtych czasów. Jeśli już Duma Katalonii stworzyła sobie jakąś okazję, to wychowanek Realu Madryt ją kasował. Z drugiej strony ter Stegen też raz uratował swój zespół od straty bramki, lecz już przy kontrze ekipy z Vitorii nie mógł wiele zrobić. Linia obrony gospodarzy przesunęła się zbyt wysoko, Guidetti dostał piłkę na wolne pole, przebiegł z nią kilkadziesiąt metrów i w końcu strzelił gola, jednocześnie niespodziewanie się wywracając. To zmyliło Niemca i El Glorioso objęło prowadzenie.

Podopieczni Abelardo mogli jeszcze bardziej utrudnić życie Barcelonie, ale Ibai, mając przed sobą hektary wolnej przestrzeni, zamiast pomknąć na bramkę ter Stegena, zawahał się i zepsuł wydawałoby się idealną kontrę. Jakby to powiedział komentator z Fify – niewykorzystane okazje lubią się mścić. Blaugrana gniotła, gniotła, gniotła, aż w końcu wcisnęła futbolówkę do siatki. Iniesta wszedł w pole karne z lewej strony, dośrodkował słabszą nogą na dalszy słupek, a tam pojawił się Luis Suarez. Urugwajczyk uderzył z woleja z ostrego kąta i wyrównał wynik spotkania.

Inni kreatywni gracze Dumy Katalonii już tak bardzo się nie popisali. Zawiódł przede wszystkim Coutinho, który ustawiony bliżej prawej strony po prostu trochę się marnował. Brazylijczyk najskuteczniejszy jest gdy gra bliżej lewej strony – atakując ze skrzydła, schodząc do środka na prawą nogę, ładując na bramkę jak z armaty. Ten sektor był jednak zarezerwowany przez Iniestę, więc nowy pomocnik, mimo widocznych wielkich chęci, nie pomógł za bardzo swoim kolegom. Przez większość meczu niewidoczny pozostawał natomiast Rakitić, zaś Paulinho, choć pozostawał aktywny, to kompletnie nie mógł znaleźć dla siebie odpowiedniego miejsca na boisku.

Reklama

W drugiej połowie na boisko wszedł również Paco Alcacer i najbardziej przydał się w sytuacji, gdy Wakaso wyciął go równo z trawą w 83. minucie meczu. Gdyby wiedział jak to się skończy, pewnie wstrzymałby nerwy na wodzy, a tak sprawił, iż zmarnował cały wysiłek swoich kolegów. Do rzutu wolnego tuż sprzed pola karnego podszedł Messi i ze znaną tylko mu łatwością umieścił piłkę w bramce.

O tym spotkaniu zapomnielibyśmy szybko, gdyby nie ostatnie minuty. Po pierwsze – wspomniany wyżej reprezentant Ghany powinien był wylecieć, bo przez cały mecz prosił się o drugą żółtą kartkę i szczerze mówiąc należała mu się. Chwilę później Luis Suarez sprytnie kopnął swojego rywala w walce o pozycję i gdyby arbiter to widział, również mógłby wyrzucić Urugwajczyka z boiska. Niedługo potem piłkarze El Glorioso protestowali, bo nie otrzymali rzutu karnego po ręce Samuela Umtitiego. Kończyna Francuza była ułożona naturalnie, do tego został trafiony z bardzo bliskiej odległości, lecz jednocześnie znacznie powiększył powierzchnię ciała.

My nie odważymy się jednoznacznie określać, czy zawodnicy Abelardo mieli rację, bo to zbyt sporna sytuacja. Tylko jednego możemy być pewni – w ciągu kilku najbliższych dni na pewno naczytamy się więcej analiz tego prawdopodobnego przewinienia, niż konstruktywnej analizy gry obu ekip. Szkoda, no ale jacy hiszpańscy sędziowie są, to każdy widzi…

Barcelona – Deportivo Alaves 2:1 (0:1)
Suarez 72′ Messi 84′ – Guidetti 23′

Reklama

Najnowsze

Hiszpania

Komentarze

17 komentarzy

Loading...