Gdy zobaczyliśmy sposób, w jaki Layvin Kurzawa w niedzielnym klasyku ligi francuskiej przeciwko Paris Saint-Germain pokonał Anthony’ego Lopesa, to poważnie zastanawialiśmy się, jakim cudem po takim strzale nie pęka siatka. Nie bez kozery uderzenia tego typu określa się mianami petard. Zdalnie sterowanych pocisków.
Szukając gdzieś z tyłu głowy podobnego trafienia, przypomniał nam się Arjen Robben. Cofamy się do roku 2009, Dortmund i mecz towarzyski Realu z tamtejsza Borussią. Sam mecz – wiadomo, bez większej historii. Ot, zwykły mecz towarzyski, o którym mówi się tylko przez 90 minut, a potem wszyscy i tak zapominają. Robben się z tej formułki wypisał i z pewnością tamten wieczór zostanie mu w głowie na trochę. Wrzutka Kaki w pole karne BVB, przebitka, futbolówka trafia na szesnasty metr i Arjen odpala rakietę.
Ciekawostka – piłka uderzona przez Holendra zmierzała w kierunku celu z prędkością 190 kilometrów na godzinę. Imponujące.