Reklama

Triki, kanty i oszustwa. Dofinansowanie? Poproszę!

redakcja

Autor:redakcja

21 stycznia 2018, 12:58 • 21 min czytania 29 komentarzy

By zacząć grać w curling, potrzeba lodowiska, wypolerowanych kamieni z granitu, szczotki oraz zespołu składającego się z czterech osób. Wydaje się całkiem prostą sprawą? Oczywiście, że tak, ale nie radzimy zapisywać się do klubu i próbować gry na poważnie, bo szkoda nerwów i czasu. Nie warto również się wyróżniać, a tym samym grać w reprezentacji, bo wtedy już całkiem osiwiejecie i stracicie sporo kasy. Pewnie zastanawiacie się dlaczego? W końcu Polski Związek Curlingu dostaje całkiem spore dofinansowania… Jasne, dostaje, ale od wielu lat mnóstwo pieniędzy ulatnia się w naprawdę dziwnych okolicznościach. Od początku istnienia tego związku zawsze było coś nie tak. I nie mówimy tutaj o małych uchybieniach, ale naprawdę ogromnych nieścisłościach w papierach i rozliczeniach z sowitych dotacji.

Triki, kanty i oszustwa. Dofinansowanie? Poproszę!

Zapraszamy do tekstu o patologiach, do których dochodziło przez wiele lat w Polskim Związku Curlingu, ale ostrzegamy, że w niektóre rzeczy będzie naprawdę trudno uwierzyć.

Chora sytuacja w Polskim Związku Curlingu trwa już od ponad dziesięciu lat, bo pierwsze dofinansowanie zostało przepuszczone w latach 2004–2006. Tym samym konflikt pomiędzy znaczną częścią środowiska a prezesem Markiem Jóźwikiem i Andrzejem Janowskim (podaje się za dyrektora sportowego w PZC) nasilał się coraz bardziej. Kulminacja nadeszła jednak w 2009 roku, gdy stało się jasne, iż zarząd obrał politykę przypominającą rządy władz komunistycznych.

– W 2009 roku Jóźwik został wybrany na prezesa – wygrał jednym głosem. W tamtym czasie byłem członkiem zarządu i na pierwszym posiedzeniu poprosiliśmy o dokumenty na temat wydatkowania środków. Po chwili prezes Jóźwik i pan Janowski wyszli z sali „na naradę”. Po pewnym czasie wrócili i powiedzieli, że nie podpiszą listy i właściwie ten zarząd nigdy się nie odbył… W tej kadencji zarząd więcej się już nie spotkał – powiedział nam Łukasz Janczar, obecnie działacz w Polskiej Federacji Klubów Curlingowych.

Gdy w 2010 roku 13 klubów curlingowych złożyło wniosek o zwołanie „nadzwyczajnego walnego zgromadzenia” i wybór nowych władz, zabrakło quorum, bo Jóźwik i Janowski ponownie nie podpisali listy. W tamtym momencie doszło do nich, że muszą coś zrobić, bo lada dzień zostaną wykurzeni z PZC. Postanowili więc dokooptować do zarządu dwie nowe osoby i dzięki ich głosom wyrzucili dziewięć z siedemnastu klubów członkowskich.

Reklama

– Później wykluczyli większość klubów ze związku i wybrali sobie nowy zarząd, który był już całkowicie podporządkowany Jóźwikowi. Oczywiście wszystko zgłosiliśmy do ministerstwa. W ministerstwie to sprawdzili i chcieli nawet dać kuratora. Jednak sąd podjął decyzję, że nie ma potrzeby, by ustanowić kuratora i w tym wypadku wystarczy upomnienie – stwierdził Janczar.

Kluby zostały wyrzucone pod pretekstem nieopłacenia składki, która wynosiła jedynie 500 zł. Jak twierdzi Janczar, nie zostały powiadomione o tym, bo przecież pięć stówek, to nie jest majątek i opłatę na pewno by uiściły. Była to więc decyzja administracyjna, a nie zarządu. W miejsce drużyn, które zostały usunięte, przyjęto nowych członków zarządu m.in. klub karate z Łodzi, który nigdy nie istniał.

– Związek robi sobie jaja z ministerstwa, ponieważ nie przyjmuje do zarządu członków związanych z curlingiem. Natomiast ostentacyjnie podpina kolejne kluby karate, łuczników, koszykarzy czy łyżwiarzy. Członkiem zwyczajnymi PZC, który odpowiada za wybór prezesa, jest klub karate, a nie klub mistrzów czy mistrzyń kraju – powiedział Janczar.

Swego czasu były demokratyczne wybory i było głosowanie, w których jednym głosem wygrała ekipa Jóźwika i Janowskiego.. Później zaczęli wykluczać członków, czyli kluby curlingowe, i przyjmować kluby słupy, które nigdy nie funkcjonowały w curlingu. I to naprawdę przeszło – stwierdził Michał Żółtowski, który grał w latach 2005-2013 w śląskim klubie Curlingowym, był również wielokrotnym reprezentantem kraju.

Na wniosek ministra sportu fikcyjny klub karate został usunięty, ale zaraz potem przyjęto warszawski klub karate, który już faktycznie istniał. Wydaje się więc, że był to pewnego rodzaju pokaz siły. Niemal w tym samym czasie doszło do jeszcze jednej absurdalnej sytuacji, ale już na arenie międzynarodowej. Otóż Marek Jóźwik i jego zarząd weszli w konflikt z Europejską Federacją Curlingu, ponieważ ociągali się z wpłatą składki członkowskiej.

– To była niewielka składka, którą trzeba wpłacać co roku, ale oni tego nie zrobili. Choć warto zaznaczyć, że mieli na to dwa terminy. W konsekwencji nasze reprezentacje zostały zdegradowane do najniższej dywizji w mistrzostwach Europy. W tamtych czasach relegowanie o klasę niżej oznaczało brak szans na udział w IO. Oczywiście prawdą jest, że nie były one duże, ale po takim czymś nie było już opcji – powiedział Janczar.

Reklama

Wygraliśmy mistrzostwa Polski w 2010 i w normalnej sytuacji pojechalibyśmy na mistrzostwa grupy B, ale PZC nie wpłaciło składki członkowskiej do końca kwietnia. Europejska Federacja przedłużyła termin płatności o miesiąc, ale oni zapłacili dzień po wydłużonym terminie. W związku z tym PZC zostało wykluczone z grona członków ECF (European Curling Federation) na rok 2010. Poszli do sądu i wyrok – co było zaskoczeniem – był neutralny. Trybunał w Lozannie stwierdził, że reakcja Europejskiej Federacji była przesadzona. Co ciekawe, po tym wyroku szef Europejskiej Federacji, Andrew Ferguson-Smith, podał się do dymisji. Natomiast Jóźwik rządzi do dzisiaj – powiedział Żółtowski.

Składka wynosiła 1,6 tys. euro, a więc ok. 6,5 tys. zł i trzeba ją było wpłacić do końca kwietnia. Nie wydaje się, by była to wysoka kwota, ponieważ tamtego roku związek otrzymał dofinansowanie na kwotę około 450 000 zł. Oczywiście kasy nie wpłacono, ale termin wydłużono o miesiąc – trzeba było wpłacić pieniądze do końca maja. Nikt się jednak nie spieszył, bo jak twierdzi PZC, przelew wykonano 31 maja. Kasa jednak nie została tego dnia zaksięgowana na koncie Europejskiej Federacji i polskie reprezentacje zostały zdegradowane do najniższej klasy rozgrywkowej. Najbardziej absurdalne jest w tym jednak to, że Polski Związek Curlingu postanowił dochodzić swoich praw przed Trybunałem Arbitrażowym w Lozannie. Związkowcy uważali, że Europejska Federacja bezprawnie przedłużyła termin wpłat o miesiąc. Tak, tak – oni sami upierali się, że skorzystali z dodatkowego terminu, a później stwierdzili, iż było to niezgodne z prawem.

Dotarliśmy do momentu, w którym każdy się już pewnie zastanawia, gdzie jest kasa od ministerstwa, która wpływała na konto PZC  m.in. w latach 2009, 2011, 2013 (dofinansowanie od Polskiego Komitetu Olimpijskiego), 2016 i 2017. Zanim pokażemy wynik kontroli ministerstwa, spójrzmy na opinie ludzi związanych z curlingiem.

Łukasz Janczar (działacz w Polskiej Federacji Klubów Curlingowych)  Związek dba tylko o swoje interesy. W pierwszej kolejności ludzie z zarządu wypłacają sobie pensje. Poza tym pieniądze idą na CCC Warszawa, czyli klub, którego prezesem jest sekretarz związku, Andrzej Janowski. W tym klubie grają jego dzieci, a – co ciekawe – oni organizują zgrupowania reprezentacji Polski. Rzecz jasna o powołaniach dowiaduje się mało który reprezentant. Tak więc w tych zgrupowaniach biorą udział jedynie zawodnicy z Warszawy. Na sam koniec, co chyba najbardziej absurdalne – klub pana Janowskiego wystawia fakturę za udostępnienie lodowiska.

Wydatki PZC w około 20% związane są z firmami pana Janowskiego. Jego firma dostarcza stroje, jego firma wynajmuje pomieszczenia, jego firma świadczy usługi transportowe, jego firma przygotowuje lód, jego klub wynajmuje lodowisko. Choć odnośnie do tego lodowiska sprawy są dość zagmatwane, ponieważ nie do końca wiadomo, do kogo należy ten „obiekt”. W tym wszystkim biorą udział jeszcze inne podmioty, takie jak Polska Federacja Sportów Zimowych oraz inne fundacje, które zostały założone przez tych samych ludzi, ponieważ na PZC siedzi komornik. Dlatego powołali inne podmioty, żeby prowadzić działalność zarobkową. Tak więc faktury za lodowisko wystawia czasami klub pana Janowskiego, a innym razem Polska Federacja Sportów Zimowych.

Na reprezentację narodową zostają resztki. W 2016 roku Polski Związek Curlingu dostał dotację w wysokości około 600 000 złotych, a dziewczyny z reprezentacji miały otrzymać kilkanaście tysięcy. Oczywiście ich nie dostały. Natomiast w 2017 roku miało być 20 000 dla reprezentacji kobiecej, a reprezentantki kraju nie dostały nawet 50-60% tej kwoty. Podobno mają otrzymać te pieniądze, ale trudno wierzyć w obietnice PZC.

Michał Żółtowski (wielokrotny reprezentant kraju)  Pojechaliśmy z Katowic do Gdańska na MP juniorów w 2008 albo w 2009 roku. Tam miały być zorganizowane mistrzostwa pod balonem. Jak temperatura sprzyja, to lodowisko jest, a jak robi się cieplej, to nie ma. Wtedy było ciepło i zamiast lodu zastaliśmy tam wodę. Jednak tutaj wałków nie było, tylko raczej potwierdzenie tego, że nie mają pojęcia o tym sporcie. Choć mimo wszystko to jest mały pikuś przy tych wszystkich machlojkach, których dokonano przez lata.

Napisałem pracę magisterską w Katedrze Rachunkowości odnośnie do kontroli ministerstwa w PZC w 2010 i 2012 roku. Powiązałem trochę studia z hobby, bo tematem była rewizja. Obszernie analizowałem te wszystkie wałki i praca wyszła na ponad sto stron. Konkluzja jest taka, że zmalwersowali ponad 90 000 złotych w 2009 roku i dostali bana na kolejne dotacje, ponieważ nie zwrócili pieniędzy. Mimo to, w 2011 roku, dostali 300 000 złotych dotacji. Najwidoczniej mają tam dobre chody, bo pomimo bana dostać tak dużą dotację? Co ciekawe, znowu źle wydatkowali i muszą oddać 67 tysięcy złotych za tamten okres.

Swego czasu dostawali pół bańki dotacji na rok i nic się nie działo. Reprezentanci kraju jeździli na zawody za swoje pieniądze. Naprawdę nie wiem, kto za tym wszystkim stoi i jak jest mocny, ale ta sytuacja jest patologiczna i trudno jakkolwiek to wytłumaczyć… Janowski ma swój klub i dziwnym trafem oni jeździli po drogich skandynawskich turniejach. Kontrola nigdy tego nie obejmowała, ale dzieciaki z tego klubu (CCC Warszawa) jeżdżą na wszystkie zawody... Przypomniało mi się jeszcze teraz, że na jednej z fabryk FSO w Warszawie zorganizowali dwa tory „niby curlingowe”. Warunki są tam katastrofalne, bo sypią się ściany, ale oni uważają, że to obiekt curlingowy. No, a wiesz, jak to jest przy organizacji zawodów… Związek organizuje u siebie i wystawia fakturę.

1

2

Wracając jeszcze do Janowskiego, bardzo mnie fascynuje ta jego drużyna, bo to byli nastolatkowie, którzy jeździli po bardzo drogich turniejach. Tak się czasami zastanawiam, w którym miejscu byśmy byli z curlingiem, gdyby faktycznie najlepsi byli finansowani jak ten jego klub. Mówiąc szczerze, zrezygnowałem z curlingu, ponieważ nie widziałem już nadziei, że coś się może tam zmienić. Dodatkowo finansowanie wszystkiego ze swojej kieszeni – na tym poziomie – było już niewykonalne. W końcu zgrupowania były głównie zagraniczne. Mam nadzieję, że po tym tekście na Weszło wreszcie coś się zmieni.

***

Parę pytań zadaliśmy również Adeli Walczak, która jest obecnie reprezentantką kraju.

Kim jest Andrzej Janowski, bo trafiłem na wiele wersji?

Przewodniczącym komisji rewizyjnej i trenerem kadry narodowej, za co pobiera pensję w wysokości 2925 zł brutto. Podawał również, że jest dyrektorem sportowym, ale w ministerstwie powiedzieli, iż nie jest, bo nie było konkursu. Choć on się tak podpisywał. Był sekretarzem i być może nadal jest? Co ciekawe, moja drużyna kobieca nigdy z nim nie trenowała, męska podobnie. Choć muszę dodać, że obecnie tylko z panem Janowskim można się skontaktować, jeśli chodzi o PZC. W praktyce wychodzi więc na to, że on podejmuje wszystkie decyzje i kieruje PZC.

Jak wygląda szkolenie młodzieży, bo przecież w 2016 roku PZC dostał 236 000 złotych dofinansowania na ten cel?

Nie wygląda w ogóle. Już juniorką nie jestem, ale wiem, że trenują jedynie młodzież z CCC Warszawa. Tam są dwie drużyny męskie oraz jedna żeńska i one otrzymują sprzęt, szkolenie, wyjazdy itd. Natomiast juniorzy z innych klubów w żadnym centralnym szkoleniu nie uczestniczą. Zresztą podobnie jak zawodnicy starsi, którzy nie są z Warszawy.

Ile związek jest wam winny?

Są nam winni około 4000 zł za wyjazd w maju do Andory, około 6000 zł za turniej przygotowawczy do mistrzostw Europy w Wetzikonie i za same mistrzostwa 8000 złotych.

Na starej hali FSO powstały tory curlingowe?

To już trzecie wcielenie tego pseudoobiektu, które zorganizował pan Janowski. W tym sezonie odbyło się tam kilka turniejów i to jest obiekt, gdzie warunki są wręcz skandaliczne. Interweniowała tam wielokrotnie straż pożarna, inspektor nadzoru budowlanego, sanepid i wszyscy wykazywali bardzo dużo nieprawidłowości. Ogólnie zawody nie powinny się tam odbywać, ale nadal się odbywają. Hala należy podobno do CCC Warszawa, ale dokładnie trudno określić, bo dla związku faktury wystawiały dwa podmioty – Federacja Sportów Zimowych i CCC Warszawa.

***

Kontrola ministerstwa (CAŁOŚĆ TUTAJ), która odbyła się w 2017 roku (sprawdzano wydatkowanie za 2016 rok) wykazała następujące braki:

1 2 3 4 5 6

W skrócie mamy więc do czynienia z rozliczaniem się nie na podstawie faktur, ale zwykłych wydruków. Do tego dochodzi sfinansowanie udziału w mistrzostwach świata zawodnikowi, który nie był nawet na liście reprezentantów. A także takie uchybienia jak błędy w kilkunastu fakturach, nierzetelne wydawanie sprzętu sportowego, nielegalne przejęcie budynku, brak ubezpieczeń i badań dla zawodników. Jednak to nie wszystko, bo zagłębiając się dalej w sprawozdanie MSiT z kontroli, przeżywamy szok.

rt

Co ciekawe, poprzednie kontrole miały podobny efekt. Rzućmy okiem na fragment pracy magisterskiej Michała Żółtowskiego.

W obliczu napływających donosów na temat potencjalnych nieprawidłowości w funkcjonowaniu Polskiego Związku Curlingu, Minister Sportu i Turystyki, Adam Giersz, zdecydował o skorzystaniu z narzędzia nadzoru, którym jest kontrola. W wyniku jej przeprowadzenia w 2010 roku stwierdzono szereg nieprawidłowości. Abstrahując od aspektów sportowych, głównym wnioskiem z przeprowadzonej kontroli było uznanie kwoty 92 945,25 zł za wykorzystaną niezgodnie z przeznaczeniem. Stanowiło to aż 24,2% kwoty objętej kontrolą i 17,3% kwoty rozliczonej przez PZC. Ponadto stwierdzono, iż władze PZC, w osobach Prezesa Marka Jóźwika oraz Sekretarza Generalnego Andrzeja Janowskiego, dopuściły się następujących nieprawidłowości (w nawiasach podano ich konkretne przykłady):

  1. Poświadczenie nieprawdy w deklaracji rozliczającej (stwierdzenie, iż środki otrzymane na realizację zadania zostały wykorzystane w ciągu 14 dni od daty realizacji zadania, nie później jednak niż do 31.12.2009 r.);
  2. Działanie wbrew Statutowi PZC (niezwoływanie posiedzeń zarządu oraz prezydium zarządu w ramach wskazanych w Statucie odstępach czasowych);
  3. Działanie wbrew postanowieniom najwyższej władzy Związku tj. Krajowego Zjazdu Delegatów (kooptacja dwóch członków zarządu);
  4. Ignorowanie działań Komisji Rewizyjnej i celowe działanie prowadzące do braku kontroli wewnętrznej w Związku;
  5. Niegospodarność (zawarcie umowy użyczenia telefonów z Dyrektorem Sportowym Mirosławem Wodzyńsim na niekorzystnych, nierynkowych warunkach);
  6. Bezpodstawne wypłacanie wynagrodzeń osobowych w kwotach wyższych niż zawarte umowach (m.in. na rzecz Mirosława Wodzyńskiego);
  7. Niesłuszne klasyfikowanie kosztów jako bezpośrednich kosztów zadania (zakup komputera z oprogramowaniem czy materiałów biurowych w związku z organizacją mistrzostw Polski tudzież przeksięgowanie ponad 10 tys. zł na rzecz Mirosława Wodzyńskiego w ramach rozliczenia tychże zawodów);
  8. Niewprowadzenie procedur i zasad dokumentacji wykorzystania, w tym rozchodowania zakupionego sprzętu sportowego oraz kryteriów dokonywania jego zakupów.

W związku z powyższym, w ramach nadzoru, Minister złożył do sądu rejestrowego wniosek o zawieszenie w czynnościach władz Polskiego Związku Curlingu oraz ustanowienie kuratora. Wniosek ministra został oddalony przez sądy obu instancji. Po zapoznaniu się z uzasadnieniem postanowień sądowych Minister Sportu i Turystyki podjął decyzję o złożeniu w sprawie skargi kasacyjnej do Sądu Najwyższego, jednakże Sąd Najwyższy ją oddalił. Tymczasem, pomimo wykluczenia prawa Związku do otrzymania dotacji przez trzy lata, licząc od dnia stwierdzenia nieprawidłowego wykorzystania dotacji (07.12.2010 r.), Minister Sportu i Turystyki dnia 30.06.2011 r. wyraził zgodę na zlecenie kolejnego zadania publicznego Polskiemu Związku Curlingu, w związku z czym dnia 26.07.2011 r. podpisana została umowa na kwotę 300 000 zł. Następnie w roku 2012 przeprowadzono kontrolę wydatkowania środków z budżetu państwa w ramach wyżej wymienionej umowy. Jej ustalenia były zbieżne z ustaleniami poprzedniej kontroli: negatywnie oceniono działalność Polskiego Związku Curlingu oraz uznano, iż 22,0% dotacji (65 963,39 zł z 300 000 zł) wykorzystano niezgodnie z przeznaczeniem. Także zarzuty wobec władz PZC były zbieżne z poprzednio wskazanymi nieprawidłowościami:

  1. Nieprzestrzeganie ustalonego w umowie harmonogramu;
  2. Naruszanie przepisów Kodeksu pracy w zakresie wypłaty wynagrodzeń z tytułu zawartych w formie umowy o pracę kontraktów menedżerskich;
  3. Nieprzestrzeganie obowiązującego terminu umowy przy dokonywaniu wydatków, pokrywając ze środków dotacji zobowiązania z tytułu transakcji przeprowadzonych poza wskazanym terminem;
  4. Wydatkowanie części dotacji w sposób niezgodny z przeznaczeniem oraz naruszenie postanowienia umownego dotyczącego obowiązku zwrotu niewykorzystanej części dotacji;
  5. Niedokumentowanie wykorzystania dotacji w sposób odzwierciedlający wykorzystanie środków publicznych, zwłaszcza w zakresie sprawozdawczości przekazywanej do MSiT.

***

Pojawia się nowy bohater opowieści, Mirosław Wodzyński, którego – cóż za niespodzianka – trudno przypisać do konkretnego stanowiska. Kim więc jest?

Adela Walczak – Kierownik biura PZC. Podobno został członkiem zarządu.

Michał Żółtowski – Wodzyński miał firmę telekomunikacyjną i jak wykazała kontrola Ministerstwa, wystawiał naprawdę dziwne faktury za teoretyczne usługi świadczone na rzecz PZC.

Łukasz Janczar – Jak są pieniądze, pojawia się pan Wodzyński. Gdy ich nie ma, jest człowiekiem widmo.

***

– Śmieszy mnie to wszystko, bo już sześć lat temu ministerstwo w trakcie kontroli wykazało, że związek ma siedzibę w innym miejscu. A teraz wielkie oburzenie, że ministerstwo właściwie nie wie, gdzie ten związek jest. Gdyby to na nich wyegzekwowano, teraz nie mieliby tego problemu. Jakim cudem wniosek o dotację jest akceptowany? Podczas kontroli okazało się, że jest 200 niepodpisanych faktur, że żaden cel sportowy nie został zrealizowany, a oni i tak dostają dotacje na kilkaset tysięcy? Mnie śmieszy, że w ministerstwie jest człowiek, który podpisuje te wnioski bez jakiejkolwiek weryfikacji. Więc jeśli tak jest w curlingu, to w polskim sporcie wszędzie tak się działa. Dla mnie nienormalne jest, że oni nie oddali pieniędzy za poprzednie lata, a dostają kolejne. Przecież to jawna kradzież  powiedział Janczar.

Dotarliśmy właśnie do miejsca, w którym pojawiają się kolejne pytania.

  1. Jakim cudem ministerstwo, pomimo licznych uchybień, nadal dofinansowywało Polski Związek Curlingu?
  2. Dlaczego tylko wytykano błędy, a nie egzekwowano poprawę?
  3. Kto konkretnie odpowiada/ł za dofinansowania w MSiT?
  4. Na jakiej podstawie ocenia się wniosek o dofinansowanie?
  5. Dlaczego w 2013 roku nie przeprowadzono kontroli, gdy PZC dostał dofinansowanie od PKOl-u?
  6. Czy zdefraudowane środki zostały zwrócone?
  7. Czy członkowie zarządu PZC złożyli oświadczenia lustracyjne w terminie? Jeśli nie złożyli, to kiedy zostaną odwołani i w jakich okolicznościach do tego dojdzie?

Oczywiście pytania skierowaliśmy do MSiT, ale uderzyliśmy głową w ścianę, ponieważ odpowiedzi nie uzyskaliśmy od 6 grudnia 2017 roku. Dzwoniliśmy i przypominaliśmy regularnie, a pani rzecznik Anna Ulman zapewniała, że niebawem otrzymamy odpowiedź zwrotną. Czas mijał, a kolejne telefony były już odrzucane… Aż wreszcie udało się dodzwonić i padła obietnica – do piątku (12 stycznia 2018 roku) na pewno odpowiemy. Niestety tak się nie stało, a również nie omieszkaliśmy przypomnieć o obietnicy. Cóż, taka reakcja i „współpraca” ze strony MSiT nie pozostawia złudzeń. Trudno oczekiwać, by kontrolowało władze związku, jeśli nie potrafi przez tak długi czas odpowiedzieć na kilka pytań. Choć istnieje też druga opcja, bo może odpowiedzi byłyby niewygodne, dlatego lepiej było nas zbywać obietnicami bez pokrycia?

***

Rzecz jasna, próbowaliśmy również dotrzeć do Marka Jóźwika, ale były dziennikarz TVP chyba nie ma telefonu komórkowego. Przynajmniej tak się domyślamy, bo w Związku takowego numeru nie posiadają. Serio – nie przewidziało wam się – w siedzibie Związku nikt nie ma telefonu do prezesa. Próbowaliśmy również dotrzeć poprzez byłych kolegów z TVP Sport, ale także bezskutecznie. Cóż, człowiek widmo, ale trochę szkoda, bo mieliśmy kilka pytań do pana Marka. Wrzucamy poniżej, bo może dostęp do laptopa i Internetu już będzie, a wtedy można odpowiedzieć w komentarzu.

– Jak oceniłby pan pracę Polskiego Związku Curlingu za pana rządów?

– Zrealizował pan cele i założenia dla polskiego curlingu przez 12 lat pracy?

– To nie absurd, że prowadził pan program publicystyczny („Zwarcie”), w którym omawiane były patologiczne sytuacje w polskim sporcie, a sam przewodzi pan jednym z najgorzej zarządzanych związków?

– Właściwie dlaczego firmuje pan nazwiskiem – od wielu lat – PZC?

– Jakie relacje łączą pana z Andrzejem Janowskim?

– Jak ocenia pan pracę Janowskiego?

– W 2010 roku weszliście w konflikt z Europejską Federacją Curlingu, który wydaje mi się mocno absurdalny. Dostaliście dodatkowy termin (miesiąc dłużej) na wpłatę składki członkowskiej, a mimo to nie wpłaciliście i poszliście do Trybunału Arbitrażowego, by oskarżyć ją o to, że przedłużyła nielegalnie termin wpłat?

– Podobno pana kadencja kończy się w 2018 roku i nie będzie następnej (ustawa o sporcie). Jakieś rekomendacje, co do następcy?

***

Na szczęście bez problemu skontaktowaliśmy się z panem Andrzejem Janowskim.

Jaką funkcję pełni pan w PZC, bo usłyszałem wiele wersji?

Jestem dyrektorem sportowym.

Skoro jest pan dyrektorem, to jak wygląda program przygotowań polskich zawodników do mistrzostw Europy kobiet i mężczyzn, mistrzostw świata par mieszanych i mistrzostw świata juniorów?

Musi pan pytać członków zarządu, bo ja tylko składam wniosek na zarząd. Nie jestem w stanie odpowiedzieć na to pytanie.

Dlaczego PZC nie publikuje harmonogramu rozgrywek mistrzowskich w Polsce. Mamy już połowę sezonu 2017/2018 i nie wiadomo, jak, gdzie i kiedy odbędą się mistrzostwa Polski kobiet, mężczyzn, juniorów i par mieszanych.

Zgodnie z naszym regulaminem wszystkie terminy są publikowane na miesiąc przed zawodami.

Był pan trenerem reprezentacji Polski w curlingu? Jeśli tak, to jak wygląda pana praca na tym stanowisku?

Jestem dyrektorem sportowym.

Pytam o posadę trenera.

Również nim jestem.

Zatem jak wygląda pana praca na tym stanowisku?

Nie wiem, czy mogę odpowiedzieć panu na to pytanie, bo nie rozumiem jego intencji.

Jak wyglądają zgrupowania i treningi?

Zawodnicy są powoływani na zgrupowania i wszystko jest realizowane zgodnie z planem.

Ile było takich zgrupowań?

Proszę sięgnąć do dokumentacji, która jest na stronie naszej.

BB – Jedyna informacja na stronie, która jest o reprezentacji, to składy. Na dodatek jest ona umieszczana na witrynie PZC od niedawna. Często zawodnicy są tam wpisywani dwa albo trzy tygodnie przed mistrzostwami.

Adela Walczak (reprezentantka kraju) mówiła, że nie brała udziału w żadnym zgrupowaniu reprezentacji, które pan prowadził.

No proszę pana, Adela Walczak na razie spadła do grupy C, więc niech ona się zdecyduje, czy jest sportowcem, czy uprawia curling rekreacyjnie. Dopiero wtedy będziemy mogli rozmawiać.

BB – Adela Walczak i jej osiągnięcia w poprzednim i obecnie trwającym sezonie:

Sezon 2016/2017: mistrzostwo Polski mixtów, wyjazd na mistrzostwa świata mixtów do Kazania, a tam 9. miejsce na 34 drużyny, brąz mistrzostw Polski par mieszanych, mistrzostwo Polski kobiet, wyjazd na mistrzostwa Europy dywizji C do Andory, srebrny medal i awans do dywizji B.

Sezon 2017/2018: ponownie mistrzostwo Polski mixtów, wyjazd na mistrzostwa świata mixtów do Champery, a tam, ponownie, 9. miejsce na 37 drużyny, wygrana w krajowym turnieju kwalifikacyjnym do mistrzostw Europy dywizji B i zdobycie nominacji reprezentacyjnej, wyjazd na mistrzostwa Europy dywizji B do St. Gallen, zajęcie przedostatniego miejsca i spadek do dywizji C

Jak wygląda szkolenie młodzieży?

Szkolenie młodzieży jest prowadzone przez kluby pod nadzorem PZC.

Coś więcej?

Trzeba by porozmawiać z klubami, które prowadzą szkolenie młodzieży.

Pan jest prezesem klubu CCC Warszawa.

Na sześć medali na mistrzostwach Polski zdobyliśmy aż cztery. Chyba to wystarczająco rekomenduje naszą pracę z młodzieżą?

Może dlatego, że w głównej mierze CCC Warszawa otrzymuje środki, które pochodzą z dofinansowania MSiT?

Nie rozumiem, co znaczy dofinansowywany.

Pieniądze na szkolenie, wyjazdy, turnieje, sprzęt sportowy.

Wszystko jest zgodne z planem szkolenia i dokładnie z niego wynika.

Kto mieszka i prowadzi działalność gospodarczą pod adresem Osada Ojców 13?

Nie rozumiem pytania.

W raporcie z ministerstwa można przeczytać taką informację (czytam fragment).

To jest nieprawda.

Dlaczego do związku przyjęliście klub karate?

Dlatego że jednym z najlepszy zawodników curlingowych jest karateka. Poza tym jest to tzw. sport wczesny, z którego zawodnicy przechodzą do curlingu. W ten sposób zdobywamy zawodników już przygotowanych sportowo.

Oni równocześnie trenują karate i curling?

Nie. Po prostu zawodnicy, którzy nie mają szans na sukces w karate, mogą wybrać sobie sport, który im odpowiada. Takim sportem jest właśnie curling. Jak pan dobrze wie, teraz bardzo trudno zachęcić młodych sportowców do treningu, dlatego tak działamy.

Słyszałem, że działa pan w wielu branżach. Nie uważa pan, że trochę nie na miejscu jest, by pana firmy organizowały transport i sprzęt dla reprezentantów kraju?

Nie rozumiem pytania.

Prawdą jest, że posiada pan firmę transportową i sklep ze sprzętem sportowym?

Oczywiście, że jest to nieprawda. Świadczę usługi transportowe, ale środki były przekazane znacznie później. Dlatego jeżeli mogłem taką usługę wykonać, to dlaczego nie?

Czyli pan nie pobierał wynagrodzenia za usługi transportowe?

Po prostu wynagrodzenie otrzymałem później. Czyli mogłem skredytować w pewnym sensie działalność PZC.

Nie posiada pan sklepu ze sprzętem sportowym?

Nie posiadam.

Jakim cudem – według raportu ministerstwa – sfinansowaliście udział w mistrzostwach świata zawodnikowi, który nie był na liście reprezentantów?

Nie rozumiem pytania.

W raporcie ministerstwa można przeczytać taką informację (czytam fragment).

Według naszych ustaleń wszyscy zawodnicy byli członkami kadry.

Czyli znowu ktoś z ministerstwa popełnił błąd w raporcie?

Oczywiście.

Dlaczego reprezentanci kraju nie mają badań lekarskich?

Wszyscy mają badania, bo inaczej nie mogliby startować.

Kolejny błąd w raporcie ministerstwa?

Oczywiście.

Tory curlingowe na starej hali FSO nadają się do gry?

Proszę spróbować zagrać.

Chciałby zasięgnąć opinii selekcjonera reprezentacji narodowej.

Zawodnicy, którzy tam trenują, odnoszą sukcesy na arenie krajowej i międzynarodowej.

***

1
2
3
4

***

Niedawno wszyscy żyli problemami w Polskim Związku Kolarskim, ale nie tylko tam od wielu lat jest naprawdę źle. Bo jak inaczej wytłumaczyć fakt, że w tej chwili nie wiadomo zupełnie, kto jest, a kto nie jest członkiem zarządu w Polskim Związku Curlingu? – Co innego wynika z protokołów z posiedzeń, co innego jest wpisane w KRS, co innego widnieje na stronie internetowej – mówi Janczar.

Już wiadomo, że w 2018 roku dofinansowania dla Polskiego Związku Curlingu nie będzie i z jednej strony taka informacja cieszy, a z drugiej wręcz przeciwnie. Oczywiście pieniądze nie trafią już w niepowołane ręce, ale przecież są zawodnicy, którym mogłyby pomóc. Trudno powiedzieć, czy odcięcie kurka spowoduje czystki, które dokonają się same. Trochę w to wątpimy, bo były już takie lata, a później kasa wracała i problemy również. Może to smutne, ale MSiT najprawdopodobniej – nadal mamy minimalną nadzieję, że jeszcze rzutem na taśmę zrehabilituje się za poprzednie lata – znowu poniesie porażkę… Dowiedzieliśmy się (nie od MSiT), że minister wreszcie odrzucił wniosek PZC o rozłożenie na raty i umorzenie odsetek, a także zawieszenie postępowania egzekucyjnego dotyczącego dotacji z roku 2011. Napiszemy jeszcze raz, z  którego roku, bo przecież każdy początkowo myśli, iż to absurdalny żart –odrzucił wniosek z 2011 roku. Nie 2016 albo 2017 roku, ale 2011! Jak widać, Polski Związek Curlingu dla ministra Bańki jest przeszkodą, której ten nie potrafi przeskoczyć.

***

ms

Badałem tę sprawę przez bardzo długi czas i wielokrotnie chciałem odpuścić, ponieważ odbijałem się od ściany. Jednak determinacja ludzi związanych z tym sportem – darzą curling niesamowitym uczuciem – nie pozwalała mi na to. Skala zaniedbań i przekrętów, do których tam dochodziło jest przerażająca. Kompletnie nie rozumiem, jakim cudem, PZC funkcjonuje do dzisiaj. Dotarłem do wielu osób – wszyscy nie chcieli się wypowiadać w tekście – którym PZC zniszczył marzenia. Dlatego apeluję do ministra sportu:

Panie ministrze Witoldzie Bańko, proszę zrobić porządek w Polskim Związku Curlingu. Oczywiście rozumiem, że ten sport nie jest popularny, ale tak po ludzku żal ludzi, którzy w tym są albo byli. W końcu zawsze chodzi o to, by sport dawał radość, a nie odbierał miłość i zapał do dyscypliny, w której szaleńczo się zakochaliśmy.

BARTOSZ BURZYŃSKI

Najnowsze

Anglia

Manchester United odzyska wychowanka? Niedawno zadebiutował w reprezentacji Anglii

Michał Kołkowski
0
Manchester United odzyska wychowanka? Niedawno zadebiutował w reprezentacji Anglii

Inne sporty

Polecane

Polski siatkarz gra w Izraelu. „Czuję się bezpiecznie. Narracja mediów jest rozdmuchana”

Jakub Radomski
28
Polski siatkarz gra w Izraelu. „Czuję się bezpiecznie. Narracja mediów jest rozdmuchana”

Komentarze

29 komentarzy

Loading...