Ivan Djurdjević i kiedyś, i dziś jest podawany nie tylko w Poznaniu jako wzór obcokrajowca w rodzimej lidze. Zawsze zaangażowany. Utożsamiający się z miastem, z kibicami, z klubem. Nauczył się nie tylko języka, ale też kultury – na przykład zgłębiając „Trylogię” Henryka Sienkiewicza. Mógł popełnić błąd, mógł się pomylić. Nigdy jednak nie odpuścił pościgu, nigdy nie odstawił nogi.
Strzelał dość rzadko, w lidze zaledwie cztery razy. Ale gdy już – to w pięknych okolicznościach przyrody. Cudowny, biały śnieg. Wrzut z autu, afera w polu karnym, piłka na linii pola karnego. Uderzenie z powietrza, o którym można napisać wszystko, ale nie, że był to techniczny majstersztyk. I pyk. Na osiem minut przed końcem „Djuka” daje Lechowi prowadzenie. „Kolejorz” wygrywa wyjazdowe starcie z Cracovią 1:0.