W piątek po kilku tygodniach przerwy na boisko wrócili piłkarze Bundesligi, a dziś pierwszy oficjalny mecz w 2018 roku rozegra Borussia Dortmund. Starcie z Wolfsburgiem powinno być szczególne jednak nie tylko z tego powodu – warto odnotować również, że do składu BVB wraca Łukasz Piszczek. Czyli talizman ekipy z Zagłębia Ruhry. Skąd to określenie? Po raz ostatni Polak widziany był na niemieckich boiskach 30 września poprzedniego roku. Prowadzona przez Petera Bosza drużyna w lidze mogła pochwalić się wtedy fenomenalnym bilansem 6-1-0. Dopiero później wszystko się spieprzyło i kolejne zwycięstwo w lidze przyszło dopiero w połowie grudnia, już za kadencji Petera Stoegera.
Oczywiście nie można niemocy dortmundczyków sprowadzać bezpośrednio do absencji Piszczka, ale z pewnością był to istotny czynnik. Piszczek w formie to czołówka prawych obrońców na świecie (rzecz jasna bardziej TOP 10 niż TOP 5) i życzymy jemu oraz sobie, by w roku mundialowym jeszcze raz nawiązał do swoich najlepszych występów w BVB, gdy do pewnej gry w defensywie dorzucał też bramki i asysty. I wcale nie muszą być one aż tak piękne jak to trafienie przeciwko Schalke.