Reklama

Prowokacje, gol, czerwona kartka. Wrócił stary Diego Costa

redakcja

Autor:redakcja

06 stycznia 2018, 15:21 • 3 min czytania 6 komentarzy

Ligowy debiut Diego Costy nie doczekał się zasłużonej otoczki, a szkoda, bo byliśmy świadkami wielu zwrotów akcji z udziałem brazylijskiego napastnika. Niewykorzystane sytuacje, mnóstwo prowokacji, gol, szał radości wśród kibiców, za który został ukarany drugą żółtą kartką. Oj, działo się. Tym bardziej szkoda, że Atletico mierzyło się z Getafe w najgorszym możliwym terminie. Wyznaczenie daty meczu w czasie bardzo ważnego dla Hiszpanów Święta Trzech Króli odebrano jako absurdalny pomysł. Nie mogło więc dziwić, że stadion świecił pustkami, choć kibice obecni na stadionie na pewno nie żałowali, że nie spędzili wczesnego popołudnia z rodziną przy stole.

Prowokacje, gol, czerwona kartka. Wrócił stary Diego Costa

Atletico oglądało się dzisiaj głównie dla nowo pozyskanego wulkanu energii, który pokazał, że przez pół roku bez grania w piłkę nie zapomniał o swojej dynamice i boiskowej inteligencji. Choć raz się zawiesił i zapłacił za to czerwoną kartką. Jednak musimy przyznać – sędzia wykazał się tu straszną drobiazgowością. Costa strzelił bramkę, opanował go szał radości, pobiegł cieszyć się z kibicami, a arbiter wyrzucił go z boiska. Co najważniejsze – nie wszedł na trybunę, a po prostu stanął pod nią. Premierową bramkę po powrocie może sobie jednak odhaczyć.

Wcześniej również mocno dawał się we znaki. Na początku spotkania, po dwójkowej akcji z Griezmannem, oddał bardzo groźny strzał zza pola karnego, potem wywalczył rzut rożny po zagraniu piętą. W drugiej połowie wykorzystał błąd obrońców, lecz w sytuacji sam na sam z bramkarzem uderzył wyraźnie nad bramką. Starał się być wszędzie, ale paradoksalnie nie brał udziału przy pierwszej bramce w tym spotkaniu. Zastąpił go Griezmann na spółkę z Correą, który dostał wypieszczoną piłkę od Francuza i technicznym strzałem wyprowadził Los Colchoneros na prowadzenie.

Reklama

Później poziom trochę siadł. Momentami było to spotkanie bezkofeinowe. Bez ciśnienia, bez emocji. Wszystko zmieniało się jednak – a jakże! – w momencie włączania się do akcji Costy, a takich sytuacji było co najmniej kilka. Raz został delikatnie sfaulowany w środkowej strefie boiska. Przerwanie gry nie zaburzyło akcji Atletico, ot faul jak każdy inny. Tymczasem Diego niesamowicie się zagotował, od razu wstał i pobiegł z pretensjami do sędziego. Za nim ruszyła cała drużyna, dosłownie każdy – z wyjątkiem Oblaka – otoczył sędziego. Wrócił stary Diego Costa.

Przy okazji wróciło też stare dobre Atletico, które było naprawdę żądne krwi. Nie zabrakło kolejnych prowokacji, jak chociażby pod koniec pierwszej połowy, kiedy Godin toczył walkę wręcz z Calą, ale z drugiej strony nie zabrakło również charakteru, którego momentami brakowało w meczach Ligi Mistrzów. Skończyło się to siedmioma żółtymi kartkami w pierwszej połowie, a dziesięcioma łącznie. Spięcia, nerwowość – właśnie tak wyglądał ten mecz. Lepiej czuło się w tym oczywiście Atletico. Getafe tak naprawdę wykreowało sobie jedną dobrą sytuację, ale co z tego, skoro Diedhiou zapytał Oblaka, w który róg posłać mu piłkę, po czym uderzył wprost w niego.

Atletico, odkąd drużynę przejął Cholo, nie dość, że nie przegrało żadnego z jedenastu spotkań przeciwko Getafe, to także nie straciło ani jednej bramki, za to zaaplikowało przeciwnikowi aż dwadzieścia trzy gole. Dziś dołożyło dwa kolejne i umocniło się na pozycji wicelidera.

Atletico Madryt – Getafe 2:0
1:0 Correa 19′
2:0 Costa 68′ 

Najnowsze

Hiszpania

Hiszpania

Ancelotti: Naszą Złotą Piłką jest Liga Mistrzów, którą wygraliśmy

Patryk Stec
4
Ancelotti: Naszą Złotą Piłką jest Liga Mistrzów, którą wygraliśmy

Komentarze

6 komentarzy

Loading...