Gdy Legii nie szło w meczu za czasów Danijela Ljuboji, to pomysł na grę był dość prosty, ale i skuteczny – podanie do Serba, zobaczymy co wyczaruje. Czasami wyglądało to faktycznie jak gierka podwórkowa, gdy napastnik brał futbolówkę i robił to, co do niego należało. Strzelał gole z sytuacji, w których było to niewykonalne. Dzięki temu w Polsce, pomimo 35 lat, zamiatał wszystkich pod dywan.
To właśnie bramki z niczego zostaną nam w pamięci po Ljuboji. Legia po remisie z Rosenborgiem przy Łazienkowskiej 1-1, rzuciła się na Norwegów od początku i stworzyła sobie kilka niezłych sytuacji. Najlepsza z nich poszła po odbiorze Janusza Gola na połowie gospodarzy. Futbolówka trafiła pod nogi serbskiego napastnika. Ljuboja nie zastanawia się zbyt długo i od razu ładuje. Efekt? Bramka na 1-0.