Zatrudnienie Michaela Owena w Manchesterze United nie należało do ruchów oczywistych. Niby mówimy o zdobywcy Złotej Piłki, który miał ledwie 30 lat na karku, ale z drugiej strony – również od gościu, którego prześladowały kontuzje, przez co wyjątkowo szybko sprawiał na boisku wrażenie emeryta. W sezonie poprzedzającym przyjście na Old Trafford strzelił w lidze 8 goli dla Newcastle i nawet „Srokom” nie śpieszyło się z przedłużaniem tej umowy. W kontekście przygarnięcia Owena przez Aleksa Fergusona eksperci używali nawet stwierdzenia „uwłaczający”. Że nie wypada, by tak zachowywał się taki klub…
Tymczasem Anglik okazał się całkiem pożyteczny. Początkowo podpisał dwuletni kontrakt, ale został nawet rok dłużej. W 52 meczach strzelił 17 goli i zaliczył 3 asysty. Najbardziej pamiętne trafienie? Chyba to z derbów Manchesteru, czyli drugie dla Czerwonych Diabłów. Owen dostał 12 minut w spotkaniu z lokalnym rywalem. Niektórzy uważają, że to jeden z najlepszych meczów w całej historii rywalizacji tych drużyn. City dopiero budowało swoją potęgę, a United pokazało, że – nie oszukujmy się – do kieszeni trzeba sięgnąć jeszcze głębiej. Gospodarze z Old Trafford trzy razy wychodzili na prowadzenie, ale zawsze dawali się dogonić. Gdy w 96. minucie trafił Owen, już nie zdążyli.
Gol Anglika oczywiście jest na końcu, ale chyba warto przypomnieć sobie całość.