Na mniej niż tydzień przed starciem z Realem chyba lepiej dostać rywala niezbyt wymagającego, takiego, który nie popsuje ci humoru i da postrzelać, stawiając minimalny opór. Deportivo La Coruna wydawało się do tej roli kandydatem idealnym, bo zespół z Galicji zajmuje ostatnie bezpieczne miejsce w lidze, traci też sporo goli, 27 przyjętych sztuk w 15 meczach specjalnej chluby przecież nie przynosi. I rzeczywiście, Barcelona z takim przeciwnikiem nie miała żadnych problemów – wynik stanął na 4:0 dla gospodarzy, ale przyjezdni wciąż mogą dziękować, że wymiar kary jest tak niski.
Barca chyba bierze jeszcze udział w jakimś turnieju w Tysiąca, o którym my nie wiemy, ale rzadko zdarza się, by ktoś obijał obramowanie bramki z takim uporem maniaka jak gospodarze. Najbardziej jaskrawym przykładem będzie ten Messiego – Argentyńczyk dwukrotnie kopał w słupek (wrzutka z rożnego chyba tylko go musnęła) i raz w poprzeczkę – ale nie tylko on zabawiał się w równie ciekawy sposób, bo w słupek uderzali też Alba i Suarez. Mają goście fantazję.
Piszemy o tym w tak lekki sposób, bo naprawdę, wiele ten romans z aluminium w tym spotkaniu nie zmienił. Po dwóch słupkach i tak padły bramki, za każdym razem piłka trafiała pod nogi Paulinho, który po prostu dobijał uderzenia na pustaka. Blaugrana miała absolutną przewagę, robiła w tym meczu, co chciała, bawiła się z rywalem, jakby ten wygrał udział w spotkaniu przez audiotele, a nie był zespołem z tego samego poziomu rozgrywek. Iniesta czarował, mogło go napaść trzech rywali, ale on piłki nie miał zamiaru oddawać, dryblując w sposób niewytłumaczalny dla zwykłego śmiertelnika. Z kolei Suarez pokusił się o strzał krzyżakiem, jednak bramkarz w ostatniej chwili zdążył z interwencją. A przynajmniej tak wydawało się sędziom, którzy gola nie uznali, choć jedna z powtórek pokazała, że piłka przekroczyła linię całym obwodem o centymetry.
Choć Urugwajczyk i tak nie musiał się specjalnie martwić, bo swoje w tym meczu walnął. Raz na pustą bramkę, kiedy gola podarował mu Messi – Argentyńczyk dostał genialną piłkę od Iniesty, skleił ją na klatkę i wyłożył koledze z drużyny. Drugi gol Suareza to z kolei wykorzystanie podania od Sergi Roberto, które idąc z boku boiska, minęło właściwie całą obronę przyjezdnych. Kończy więc Suarez z dwupakiem, a wspominając słupek, krzyżaka i jeszcze jedną sytuację, kiedy mijał Rubena, ale bramkarz się w intrydze połapał, napastnik mógł na dobrą sprawę kończyć mecz z pięcioma skalpami.
Jakieś zmartwienia Barcelony? Chyba nie forma Messiego, on dwóch takich meczów z rzędu nie zagra, nie będzie wiecznie kopał po słupkach i nie trafiać karnych (a dzisiaj zmarnował okazję z jedenastki), więc to byśmy zostawili. Gorzej, że z kontuzją zszedł Alcacer, który zaczął gra naprawdę przyzwoicie i miał duże szanse na występ przeciwko Realowi. Teraz jest to wykluczone – Hiszpana czekają trzy tygodnie przerwy.
Barcelona – Deportivo La Coruna 4:0
Paulinho 41′ 75′ Suarez 29′ 47′