Reklama

Nieczysta gra, w której Donnarumma jest ofiarą

redakcja

Autor:redakcja

15 grudnia 2017, 15:06 • 5 min czytania 20 komentarzy

Zapewne przynajmniej część czytelników – a zgaduję, że większość – ma już za sobą wiek, w którym zdaje się prawko i odbiera dowód osobisty. Domyślam się również, iż większość z was tęskni za tamtym czasem beztroski. Okresem życia, w którym człowiek niewiele musi, a poważne decyzje ograniczają się do tego, gdzie latem pójść do pracy, aby zarobić na wakacje. Tymczasem Gianluigi Donnarumma już dawno miał za sobą debiut w Milanie, a na dodatek spadła na niego ogromna presja i oczekiwania fanatyków oraz najpotężniejszego agenta piłkarskiego, Mino Raioli… Nawet dorosły by oszalał, a co dopiero nastolatek, który owszem radzi sobie z presją na boisku, ale niekoniecznie potrafi przejść obojętnie obok nieczystej gry. 

Nieczysta gra, w której Donnarumma jest ofiarą

Jasne, piłkarze szybciej muszą podejmować poważne decyzje, ale historia Donnarummy jest nieco inna. Ten dzieciak przybył do Milanu, gdy miał zaledwie 13 lat, a już trzy wiosny później debiutował i stał się numerem jeden w klubie, który wielokrotnie wygrywał Ligę Mistrzów. Oczywiście Milan w ostatnich latach zaliczył zjazd, ale umówmy się, to nadal wielki klub. Przykładowo Wojciech Szczęsny debiutował w Arsenalu w wieku 19 lat i był to mecz w Pucharze Ligi Angielskiej. Natomiast Gigio zaraz wykręci sto występów w pierwszej drużynie Milanu. Mówimy o nastolatku, który rozgrywa trzeci sezon w poważnej piłce. Dodatkowo jest bramkarzem, czyli gra na pozycji, na której presja jest ogromna. I on sobie radzi z nią doskonale, ale są granice, których nie wytrzymałby nawet doświadczony piłkarz.

Kibice Milanu nie mogli zdzierżyć, że złote dziecko chce odejść i wydali wyrok w momencie, gdy trwały jeszcze negocjacje. Warto pamiętać, że agentem Donnarummy jest Mino Raiola, a to gość, który nie patyczkuje się w interesach. Doskonale wiedział, iż trafił kolejne już złote jajo i nie zamierzał odpuścić. W końcu bramkarzowi kontrakt kończył się w 2018 roku, a więc można było wiele z tego wycisnąć. Co więcej doszły tutaj jeszcze osobiste porachunki pomiędzy menadżerem i dyrektorem sportowym Milanu, Massimiliano Mirabellim. Zaczęła się wojna grubych ryb, w której Donnarumma stał gdzieś po środku i obrywał – nie tyle co rykoszetem – a z całym impetem.

Grupa polskich fanów Milanu, w trakcie Euro U-21 w Polsce, obrzuciła młodego bramkarza dolarami. Media nazwały go ,, Dolarummą”, ale chłopak dzielnie dawał radę. Być może w szatni uronił łzę i było mu ciężko, lecz publicznie słabości nie okazywał. Choć musiał sobie zdawać sprawę, że ludzie zaczynają go nienawidzić, a on przecież jeszcze nic nie zrobił. Mogło być tak, iż chciał zostać w Milanie, ale Raiola widział sprawę inaczej. Oczywiście wydawało się, że odejdzie, lecz ostatecznie został. W lipcu przedłużył kontrakt do 2021 roku na bardzo dobrych warunkach i chyba nie ma w tym nic dziwnego? W końcu rozdawał karty w tej partyjce, a zapewne też zrezygnował ze znacznie lepszej kasy w innym miejscu.

Reklama

Chyba już wszyscy zapomnieli, że poprzedniego lata Gigio otrzymał oferty, których nie odrzuciłby żaden piłkarz w jego wieku. Pod względem ekonomicznym rozmawialiśmy o naprawdę astronomicznych kwotach. Jednak Gigio i jego rodzina podjęli decyzję kierując się sercem i ja ten wybór uszanował – mówił agent piłkarza, Mino Raiola.

Nagły zwrot sytuacji postawił kibiców w trudnej sytuacji. W końcu ogłosili judaszem nastolatka, który jednak zdecydował się zostać, a na dodatek odrzucił lepszą kasę w innym miejscu. Nikt się jednak do błędu nie przyznał, a kilka dni temu mieliśmy kolejny popis głupoty. Oczywiście główną rolę po raz kolejny odegrał superagent. Otóż „CorSera” poinformowała, że Raiola udał się do „Rossonerich” z prośbą o anulowanie umowy swojego klienta. Powodem takiej decyzji miały być „nadużycia moralne” w trakcie negocjacji. Gazeta napisała również, że sam piłkarz wysłał list do klubu, w którym stwierdził, iż Milan szantażował go w trakcie rozmów. Podobno grożono mu tym, że jeśli nie przedłuży kontraktu, to trafi na rok do drużyny rezerw. Sam piłkarz zaprzeczył tym doniesieniom: – To był smutny wieczór. Nie spodziewałem się tego. Nigdy nie powiedziałem, że doznałem moralnej przemocy. Czekam i myślę o kolejnym meczu. Forza Milan!

Oczywiście zagorzali kibice Milanu bardzo szybko zareagowali i znowu uderzyli w 18-latka. Nie skończyło się jednak na gwizdach, bo użyto jeszcze transparentu: -„Psychologiczna przemoc, sześć milionów rocznie i zatrudnienie brata pasożyta? Teraz już odejdź, nasza cierpliwość się skończyła„. Mówi się, że w trakcie negocjacji Donnarumma postawił warunek, że zostanie, jeśli jego starszy brat wróci do klubu… Po tym ataku piłkarz już nie wytrzymał i rozkleił się w szatni.

Reklama

Czy kogoś to jeszcze dziwi? Wcześniej atakowano tylko jego, a teraz po dupie dostał jeszcze brat. Na dodatek on znowu nic nie zrobił, bo przecież po raz kolejny chodzi o wojnę pomiędzy Raiolą a Massimiliano Mirabellim. Nie jest to już zresztą żadną tajemnicą, bo włoski agent powiedział o tym wprost.

– Mirabelli ma problem z moją osobą i wykorzystuje Gigio, żeby mnie atakować. Jednak nie zamierzam wchodzić w jego gierki, bo zaszkodziłbym Gigio. Odpowiem mu w odpowiednim czasie i na moich warunkach. Gigio nie ma z tym nic wspólnego, ponieważ on nie zrobił nic złego. Więc trzeba być nie w porządku, jeśli wykorzystuje się go do prowadzenia wojny ze mną. Każdy ewidentnie widzi, że w Milanie problemem jest ten człowiek. Poza tym zostawcie w spokoju Antonio (brat Donnarummy i trzeci bramkarz klubu). Kompletnie nie rozumiem tego, że ani klub, ani Mirabelli nie odnieśli się do oprawy, która skrzywdziła Gigo i jego brata. Nigdy nie powiedzieliśmy, że Milan musi sprowadzić Antonio, to była decyzja Mirabellego, który tchórzy teraz, aby o tym powiedzieć. 

Po stronie piłkarza stanął Gattuso, który zadeklarował, że zrobi wszystko, aby go obronić. Jednak jego pozycja nie jest teraz zbyt mocna. Oczywiście Raiola nie jest tutaj aniołkiem, bo każdy wie jak działa, ale w jednym muszę się z nim zgodzić. Klub powinien zareagować i okazać publiczne wsparcie w takiej sytuacji. W tej całej historii najbardziej szkoda mi Donnarummy, który został wciągnięty w brudne gierki. Oby to wszystko nie odbiło się na jego karierze, ale coraz bardziej w to wątpię. Nie wydaje mi się już, żeby w Mediolanie zaznał spokoju, bo cała ta historia zaszła za daleko. Być może na początku chciał odejść, a potem zmienił zdanie. Przecież to całkiem naturalne, bo mówimy o dzieciaku. Zresztą żaden piłkarz nie odrzuca oferty Realu, Juventusu albo PSG w pierwszej chwili, a co dopiero nastolatek.

Bartosz Burzyński

Najnowsze

Komentarze

20 komentarzy

Loading...