Zamknięcie stadionu podczas dwóch meczów Lotto Ekstraklasy oraz podczas najbliższego spotkania z Wisłą Kraków. Ponadto sto patyków kary i zakaz organizacji wyjazdów kibicowskich na wszystkie mecze ligowe do końca sezonu. Tyle grozi za ostrzał artyleryjski kibiców drużyny przeciwnej, bo właśnie taką karę Komisja Ligi nałożyła na Cracovię.
Z jednej strony kara dość surowa w porównaniu z innymi, ale czy adekwatna do winy? Oczywiście poza spaloną odzieżą i brakiem komfortu psychicznego nic strasznego – na szczęście! – się nie stało, ale wystarczy uruchomić wyobraźnię, aby uświadomić sobie do czego zwierzęta w kominiarkach Cracovii mogły wczoraj doprowadzić. Gdyby na przykład zapłonęło kilka szalików i sztandarów skończyłoby się pożarem i paniką, a wtedy mówilibyśmy o tragedii.
Kara powinna być nauczką. A tutaj może być tak, że bydło nie wejdzie na stadion na dwa najbliższe mecze, a później znowu powróci i ostrzela kolejnych kibiców. Jaką mamy pewność, że nie zrobi tego ze zdwojoną siłą? Przecież oni – niestety nie możemy wykluczyć takiego scenariusza – nadal myślą, iż wczoraj było bezpiecznie, a gadanie o zagrożeniu zdrowia lub życia, to przekoloryzowana historyjka mediów. Pytanie więc brzmi – czy rozwiązanie Komisji Ligi będzie skuteczne? Czy ten ruch powstrzyma bandytów przed kolejnym atakiem na życie innych ludzi? Jakoś wydaje nam się, że nie za bardzo. Nie potrafimy sobie nawet wyobrazić, że którykolwiek idiota, gdy znowu będzie chciał ostrzelać inny sektor racami i petardami, pomyśli nad konsekwencjami swojego czynu.
Jaka więc powinna być kara? Już wczoraj daliśmy kilka propozycji, ale przypomnijmy:
Zamknięty stadion – to pewniak. Roczny zakaz wyjazdowy? Przedłużane co dwa lata zakazy stadionowe dla wszystkich, których uda się zidentyfikować? Walkower za derby? To już w sumie bez sensu, mecz dograno. Ujemne punkty? Cofnięcie licencji na rozgrywanie meczów na tym stadionie, na który dałoby się wnieść bombę wodorową, spuścić na sektor gości, a policja nawet nie zostałaby zaproszona na obiekt do interwencji?