Różne widzieliśmy zachowania na stadionach. Słyszeliśmy bydlęce okrzyki o Auschwitz, słyszeliśmy dumę z zamordowania człowieka, słyszeliśmy apele o zabicie kolejnego. Widzieliśmy race na murawie, race na sektorach gości, rzucanie się racami dwóch grup kibiców, walkę na sztachety na środku boiska i połamane w bójkach kości. Ale takiego zbydlęcenia jak dzisiaj jeszcze chyba w Polsce nie było. Grupa idiotów w kominiarkach Cracovii po prostu ostrzelała, czy raczej zbombardowała sektor gości na derbowym meczu z Wisłą Kraków.
Czuliśmy, że wydarzy się coś złego, już wówczas, gdy rozwinięto czarną płachtę materiału w miejscu, gdzie odległość między kibicami gości i gospodarzy była najmniejsza. Potem spod płachty wypełzło najgorsze robactwo. To nie było rzucanie rac, to był regularny ostrzał artyleryjski. W klatkę gości, nazwaną tak między innymi dlatego, że ciężko z niej się wyrwać, poleciała tona wszelkiej maści pirotechniki. Nie było jak przed nią zwiać, nie było jak się ukryć – a ostrzał trwał. Część pocisków rzucano, część wystrzelono, w fanów Wisły leciały petardy, race, fajerwerki, cały sprzęt, jaki tylko mogli wnieść na stadion debile w pasiastych barwach.
Obstrzal sektora gości #derby pic.twitter.com/houKrrx9yp
— Mateusz Miga (@MateuszMiga) December 13, 2017
Piłkarze już zeszli z boiska, a oni nadal swoje. Jeb-jeb-jeb. Każdy pocisk mógł trafić stłoczonych na sektorze fanów – w najlepszym wypadku nadpalić ciuchy, w najgorszym… Sami wolimy nie myśleć, co mogło się stać, gdyby któryś z fajerwerków wybuchających nad głowami kibiców trafił w oko któregoś z nich. Gdyby ktoś się podpalił. Gdyby ogniem zajęły się flagi, szaliki.
Nie zadamy pytania: kto wpadł na tak tragiczny pomysł. Wiadomo, że jakiś skończony bezmózg z posłuchem wśród ćwierćmózgów. Nie zadamy pytania: jak to wnieśli. Wiadomo, że “na oprawę” i że “wszystko będzie w porządku”. Pytamy: co dalej.
Zamknięty stadion – to pewniak. Roczny zakaz wyjazdowy? Przedłużane co dwa lata zakazy stadionowe dla wszystkich, których uda się zidentyfikować? Walkower za derby? To już w sumie bez sensu, mecz dograno. Ujemne punkty? Cofnięcie licencji na rozgrywanie meczów na tym stadionie, na który dałoby się wnieść bombę wodorową, spuścić na sektor gości, a policja nawet nie zostałaby zaproszona na obiekt do interwencji?
Jedno jest pewne – strzelając w taki sposób, kilkudziesięcioma pociskami jednocześnie, z dużą mocą i siłą, prosto do celu, musisz brać pod uwagę wszystkie możliwe konsekwencje. Także pożar. Także panikę. Także trafienie w oko. Jeśli mimo to, decydujesz się na taki atak, zasługujesz na najbardziej srogie kary nie tylko od organów piłkarskich, ale też od sądu. I raczej nie piszemy tu o śmiesznych zawiasach, bo jeśli nie była to próba morderstwa, to przynajmniej trwałego uszkodzenia zdrowia “wrogiego kibica”.
Fot.400mm.pl