Czy ktoś z was przypomina sobie jakiegoś gola Gennaro Gattuso? Nie? Nic dziwnego. W końcu nasz dzisiejszy bohater miał kompletnie inne zadania na boisku i bynajmniej nie były nimi liczby w ofensywie. Jednak jeśli fani „Rossonerich” mieliby zapamiętać jakiś strzał swojego idola, to zapewne byłby nim gol przeciwko Juventusowi.
Wówczas role były zupełnie inne niż dziś. To turyńczycy mieli się odbudować, a wychodziło im to średnio (w 2011 roku zakończyli ligę na siódmej lokacie), a milaniści przeżywali złoty okres w dziejach klubu. Zagranie na nosie lokalnym rywalom? Było. Bilans bramek z kosmosu? Był. No i – jak to mawia Tomek Hajto – truskawka na torcie, czyli mistrzostwo Włoch? Było. A wszystko było jeszcze piękniejsze dzięki wygranej nad Juventusem. To właśnie Gattuso po asyście Ibrahimovicia dał trzy punkty ekipie z Lombardii na Stadio Olimpico di Torino.