Czasy w Paryżu przed wpompowaniem katarskich pieniędzy potrafiły być smutne – bo weźmy chociaż sezony 06/07 i 07/08. PSG dołowało, kończąc pierwszą kampanię na 15. miejscu, drugą na 16., kibice musieli się pocieszać mało znaczącym Pucharem Ligi Francuskiej albo pojedynczymi wystrzałami swoich piłkarzy. Jak choćby cudowną próbą Jerome’a Rothena.
Ciekawy był to zawodnik – bardzo dobra lewa noga, celne dośrodkowanie, mocny strzał, zawsze groźny z rzutów wolnych. Jego sympatycy stwierdzą, że urodził się trochę za szybko, trafiając do tak słabego Paryża, gdzie nie rozwinął do końca swojego talentu. Przeciwnicy odpowiedzą, że sprzyjało mu szczęście, bo dziś nie miałby w stolicy czego szukać. Prawda pewnie będzie leżeć pośrodku, może nawet bliżej oponentów Rothena, ale można było mieć do niego słabość, bo przecież potrafił błysnąć. Mecz z Metz, sezon 07/08, wygrany 3:0 – Rothen asystuje i strzela w ten sposób: