Reklama

Warunki nie pomagały. Ale czy są takie, w których Pogoń czułaby się dobrze?

redakcja

Autor:redakcja

25 listopada 2017, 19:10 • 3 min czytania 20 komentarzy

Nie powiemy, że jakoś szczególnie zmartwiła nas informacja, iż mecz Pogoni z Piastem ze względu na stan murawy może zostać przełożony. Derby strefy spadkowej zapowiadały się tak ciekawie, że chętnie podpisalibyśmy się pod wnioskiem o rozegraniu tego meczu kiedy indziej na jakimś zadupiu, bez zawracania dupy komukolwiek. Obserwator potwierdziłby, że zagrano, podałby wynik i z głowy. Niestety, nie dało się tego tak załatwić, a na dodatek sędziowie zadecydowali, że na czymś, co tylko miejscami przypominało murawę, można pokopać. 

Warunki nie pomagały. Ale czy są takie, w których Pogoń czułaby się dobrze?

Ci, którzy potrafią grać w piłkę, musieli się trochę pomęczyć, ale to mniejszość. Reszta zmuszona była po prostu uważniej lagować, bo futbolówka potrafiła sprawić psikusa. Kilka nieźle zapowiadających się akcji zostało zastopowanych przez to kartoflisko, ale tak generalnie, bez grama szyderki, można powiedzieć, że dobrze, iż ten mecz się odbył.

Kto lepiej odnalazł się w tych warunkach? Już mieliśmy pisać, że trochę boimy się, że szczecinianie teraz przed każdym spotkaniem będą wpuszczać na boisko wozy strażackie i stado dzików, bowiem drużyna Runjaicia była bardzo bliska zwycięstwa.

Pierwszego od 19 sierpnia.
Pierwszego od 11 spotkań.

Mieliśmy, ale to nie ma sensu, bo Pogoń znów sfrajerzyła i na przełamanie tej wstydliwej serii trzeba będzie jeszcze poczekać. I wcale nie wykluczamy, że aż do wiosny. Czego dziś zabrakło? Po pierwsze obrony. Albo inaczej – koncentracji w tyłach, bo w porównaniu z poprzednimi meczami Fojut i spółka momentami wyglądali jak po korepetycjach u mistrzów catenaccio. O ile przez większość meczu udawało się skutecznie stopować poczynania Papadopulosa i reszty, o tyle już na samym początku niezłego farfocla wcisnął Valencia, a przy 2-1, gdy wydawało się, że Portowcy w końcu wygrają, Bukata skorzystał z odbitej piłki i strzelił gola Załuską. I ta statystyka w zasadzie najlepiej oddaje skalę niepowodzenia Pogoni – rywale oddali jeden celny strzał, a strzelili dwa gole.

Reklama

Po drugie, zabrakło skuteczności, głównie w końcówce przy stanie 2-2. Wcześniej Frączczak dobił strzał Piotrowskiego, a także idealnie obsłużył Delewa, więc do 82. minuty i wyrównania zmarnowane sytuacje (choćby poprzeczka Delewa) aż tak nie rzucały się w oczy. Ale później…

Zwoliński zepsuł idealne dogranie.
Rusov zatrzymał Formellę.
Rusov efektownie obronił bombę Nunesa.
Piłkarz Piasta wybił piłkę z linii po centrostrzale.

Czyli na własne życzenie w dalszym ciągu Pogoń traci siedem punktów do Piasta. Widać było dziś postęp, ale ta jesień jest jakaś przeklęta. Portowcy chyba chcą już tylko doturlać się do przerwy.

POGOŃ SZCZECIN – PIAST GLIWICE 2-2

Bramki:

0-1: Valencia 3′
1-1: Frączczak 18′
2-1: Delew 65′ (asysta Frączczak, kluczowe Piotrowski)
2-2: Załuska 82′ (samobój)

Reklama

Żółte kartki: Kort, Piotrowski – Sedlar

Sędzia: Łukasz Szczech 5

Pogoń: Załuska 3 – Niepsuj 4 (93′ Rudol), Fojut 4, Dwali 5, Nunes 6 – Piotrowski 7, Murawski 5 – Frączczak 8, Kort 2 (84′ Formella), Delew 6 (80′ Listkowski) – Zwoliński 2

Piast: Rusov 6 – Konczkowski 4, Korun 4, Hebert 5, Rugasević 3 (82′ Żivec) – Sedlar 5 – Mak 2 (69′ Jagiełło 4), Vassiljev 4, Bukata 6, Valencia 6 (46′ Jankowski 4) – Papadopulos 4

Plus meczu: Frączczak

Minus meczu: Zwoliński

Najnowsze

Ekstraklasa

Mocny transfer wewnętrzny w Ekstraklasie? Legia zainteresowana młodym obrońcą

Szymon Janczyk
7
Mocny transfer wewnętrzny w Ekstraklasie? Legia zainteresowana młodym obrońcą

Komentarze

20 komentarzy

Loading...