Dominik Furman się nie zatrzymuje. Przed sezonem okazało, że zaledwie 25-letni piłkarz ma swoje ambicje trenerskie i nie zawaha się ich użyć, w związku z czym dowiedzieliśmy się, iż Marcin Kaczmarek wcale nie jest przyklejony do stołka, na którym spędził kilka udanych lat. Ostatecznie udało się Dominika przekonać, by jeszcze wstrzymał się z rozpoczęciem tej kariery (pomogli nawet kibice Wisły, którzy zawsze mają swoje „argumenty”), ale wiele wskazuje na to, że Dominik nie tyle zrezygnował z wychodzenia poza swoją rolę, co postanowił skupić się na innej dziedzinie.
Z ulgą odetchnęli więc trenerzy, ale blady strach padł na sędziów. Często w trakcie meczów widzieliśmy, że „Furmi” lubi sobie z nimi pogadać, ale dziś mamy niemal pewność, że to ani nie były rozmówki o pogodzie, ani krytyka, tylko merytoryczne wskazówki udzielane kolegom po fachu Szymona Marciniaka. Ostatnio po meczu z Lechią jedna z nich została nawet upubliczniona.
– Kiedy przegrywasz 0:3 i dostajesz kartkę, to wszystko opada. Według mnie sędzia niepotrzebnie dał tę drugą żółtą kartkę. Trzeba być człowiekiem i gdy zespół jest w rozsypce, nie powinno się tego robić dla widowiska – przeczytaliśmy słowa Furmana w serwisie sportowefakty.pl. Przypomnijmy: w sobotę w 61. minucie spotkania przy wysokiej przewadze Lechii sędzia Kwiatkowski wyrzucił z boiska Igora Łasickiego. Obie kartki były raczej z rodzaju tych ewidentnych.
Ale przecież trzeba być CZŁOWIEKIEM, a nie bezdusznym urzędasem w krótkich rajtkach, który na boisku musi trzymać się przepisów i wytycznych od przełożonych! Pamiętajmy – empatia to nie taka zupa z Azji. Gdy widzisz staruszkę próbującą przejść przez jezdnię, przeprowadzasz ją i jeszcze pomagasz z zakupami. Gdy dostrzegasz, że ktoś upada, pomagasz mu wstać. Gdy zauważasz, że drużyna jest w rozsypce, przymykasz oko na przekroczenie przepisów. Proste, ale szlachetne!
Przyznajemy – również dość nowatorskie i odważne podejście. Jednak gdy tak się głębiej nad tym zastanawiamy, myślimy sobie, że można by iść jeszcze dalej. Jak słusznie zauważa Dominik – w piłce chodzi przecież o widowisko. Dlatego jeśli jakiejś drużynie nie idzie i przegrywa np. 0-3, arbiter mógłby nie tylko nie pokazywać jej kartek. Dlaczego miałby nie podstawiać nogi piłkarzom prowadzącej ekipy? Może jakiś karny z sufitu dla pokonywanych? O, albo czerwona z dupy dla najlepszego gracza przeciwników! No i obowiązkowo: trzy rogi = karny. Przynajmniej aż do odrobienia strat.
Widowisko będzie takie, że chyba nawet w Płocku ludzie będą chodzić na mecze. Tylko co, jeśli wtedy to rywale zarzucą sędziemu, że nie jest człowiekiem?
Fot. FotoPyK