Reklama

Gaszenie pożaru po szczecińsku – benzyną i spirytusem

redakcja

Autor:redakcja

21 listopada 2017, 12:49 • 3 min czytania 24 komentarzy

Sytuacja Pogoni Szczecin w ligowej tabeli przypomina nieco położenie dyskotekowego parkietu po tak zwanej “ladies night” z darmowymi drinkami dla pań. Po pierwsze: to miejsce na samym dnie. Po drugie: nieszczególnie czyste. Po trzecie wreszcie: trudno będzie tam wszystko doprowadzić do względnego porządku. Mimo wszystko szczecinianie wciąż walczą z kryzysem, a sposoby tej walki wzbudzają w nas coraz większy podziw.

Gaszenie pożaru po szczecińsku – benzyną i spirytusem

Działacze zaproponowali obcięcie pensji o 50%. Kibice zaproponowali wpierdol. Piłkarze i część sztabu szkoleniowego – wyjście na miasto do dyskoteki, by na własnych koszulach sprawdzić, czy faktycznie wycieranie podłogi parkietów jest doznaniem zbliżonym do szorowania dna tabeli.

Pogoń Szczecin wydała krótki i rzeczowy komunikat:

Za złamanie regulaminu obowiązującego w I zespole Pogoni Szczecin klub postanowił nałożyć kary finansowe w wysokości jednomiesięcznego wynagrodzenia na Jakuba Bursztyna, Dawida Korta, Davida Niepsuja oraz Tomasza Hołotę.

Ponadto ukarani zostali Daniel Strzelecki (kierownik zespołu) oraz Tomasz Bardzel (masażysta).

Reklama

Nietrudno się domyślić, że nie chodzi o spóźnienia na trening, ale wspólne wyjście z okazji przedwczorajszych 39. urodzin Tomasza Bardzela. Szanujemy i doceniamy team spirit dzięki któremu dość istotna część drużyny świętuje wraz z masażystą, a wszystkiemu przygląda się również pan kiero. Co więcej – znamy przypadki, gdy podobne imprezy faktycznie stanowiły przełom dla zespołów w kryzysie. Jest tylko jeden niewielki problem – panowie pokazali się na mieście.

Na mieście, wśród kibiców Pogoni Szczecin, którzy już wcześniej grozili zawodnikom oklepem, pokazali się wstawieni piłkarze będący współautorami następujących osiągnięć:

– Ostatnie miejsce w lidze,
– 9 punktów w 16 meczach,
– Seria 5 porażek,
– Seria 10 meczów bez zwycięstwa.

Jeśli mielibyśmy wysilić się na lepszą metaforę niż ta z gaszeniem ognia benzyną… Cóż, to trochę tak, jakby na tonącej łajbie, pośród ogólnej wrzawy ludzi walczących z bezlitosnym żywiołem wody, kilku majtków zaczęło grać w klasy. Na pieniądze. Na jedynej szalupie ratunkowej.

Znacie nas. Nie jesteśmy dziećmi i nie uważamy, że kilka piw tuż po meczu sprawi, że Dawid Kort nagle zapomni jak się kopie prosto piłkę. Nie uważamy, by spotkanie w swoim gronie zaburzyło cykl treningowy na tyle, by upatrywać w nim przyczyn kolejnych porażek. Ale zastanawiamy się: jakim idiotą trzeba być, by w tak drażliwej sytuacji, stając się powoli wrogiem publicznym dla połowy Szczecina, stwierdzić, że klubing po następnej piłkarskiej klęsce to przyzwoity pomysł na wieczór?

Na pytanie o alkohol, każdy rozgarnięty ligowiec odpowiada tak samo, nawet obudzony w środku nocy: trzeba wiedzieć kiedy, z kim, ile i gdzie. Szczecińscy muszkieterzy albo źle ocenili swoją sytuację (rozpoznawalność+aktualne wyniki+stosunek do alkoholu u piłkarzy wśród kibiców), albo są po prostu głupi.

Reklama

Najnowsze

Komentarze

24 komentarzy

Loading...