Reklama

Udany start Kubota i Melo. Czy wygrają ATP Finals?

Kamil Gapiński

Autor:Kamil Gapiński

14 listopada 2017, 01:18 • 3 min czytania 2 komentarze

Szybko, pewnie i komfortowo – Łukasz Kubot i Marcelo Melo w dwóch setach pokonali swoich pierwszych oponentów na turnieju ATP Finals w Londynie. W nieco ponad półtorej godziny polsko-brazylijska para rozprawiła się z duetem Granollers/Dodig i otworzyła sobie drogę do półfinałów tej imprezy.

Udany start Kubota i Melo. Czy wygrają ATP Finals?

Kubot w Londynie gra po raz czwarty, ale nigdy nie był w nim rozstawiony z numerem pierwszym. Z trzech dotychczasowych podejść do tego turnieju, najbardziej udane było dla niego to z 2014 roku. Wówczas, wspólnie ze Szwedem Robertem Lindstedtem wygrał swoją grupę, ale w półfinale panowie przegrali z parą Dodig i… Melo. Pozostałe dwa starty Łukasza w Londynie w duecie z Oliverem Marachem (2009, 2010) kończyły się fiaskiem, bo Polak pakował walizki już po trzech grupowych meczach.

Teraz tego scenariusza właściwie w ogóle nie bierzemy pod uwagę, tym bardziej po tym, co mieliśmy okazję oglądać w poniedziałek. Mimo że korty w Londynie nie należą do najszybszych, Kubo i Melo przez cały mecz porządnie wyglądali w polu serwisowym (tylko jedno stracone podanie), bardzo dobrze radzili sobie również na returnie, co jednak nie powinno być większym zaskoczeniem. Największe wrażenie robiła jednak ich gra przy siatce, gdzie w typowo deblowym odbijaniu piłki wolejami popisywali się refleksem i zwrotnością, zupełnie nie zważając na fakt, że obaj są grubo po trzydziestce.

Reklama

Pozostałe dwie pary, z którymi “nasi” debliści spotkają się w grupie to Murray/Soares oraz bracia Bryan, mający w dorobku już cztery tytułu ATP Finals. Z jednymi i z drugimi mają bardzo korzystny bilans na hardzie (odpowiednio 3:1 i 2:0), dlatego awans do półfinału stoi na wyciągnięcie ręki. Co czeka ich dalej? Teoretycznie najgroźniejsi rywale z Grupy B nieoczekiwanie przegrali swoje pierwsze mecze, więc za moment może się okazać, że w walce o finał “Kuboty” zmierzą się z parami numer 6. lub 8. Wówczas droga po tytuł może okazać się jeszcze łatwiejsza. Generalnie nie chcemy przesadnie pompować balonika i daleko nam do tenisowych Januszów, ale tak zupełnie obiektywnie, polsko-brazylijska para to w tym momencie zdecydowany faworyt do zgarnięcia tytułu. Jak by to powiedział Tomek Ćwiąkała – to fakt, nie opinia.

Dobra informacja jest również taka, że bez względu na pozostałe mecze w Londynie, Kubot i Melo będą najlepszym duetem 2017 roku. Ich dzisiejsze zwycięstwo, a także wczorajsza porażka pary Kontinen/Peers sprawiła, że ci drudzy nie mają już szans na doścignięcie tegorocznej “jedynki”. Dodając do tego drugie miejsce Kubota w rankingu deblistów, wygrany Wimbledon oraz trzy tytuły w turniejach rangi Masters, nie wyobrażamy sobie, by zabrakło go w gronie 10 najlepszych polskich sportowców tego roku. Zasłużył sobie jak mało kto.

Kibic Realu Madryt od 1996 roku. Najbardziej lubił drużynę z Raulem i Mijatoviciem w składzie. Niedoszły piłkarz Petrochemii, pamiętający Szymona Marciniaka z czasów, gdy jeszcze miał włosy i grał w płockim klubie dwa roczniki wyżej. Piłkę nożną kocha na równi z ręczną, choć sam preferuje sporty indywidualne, dlatego siedem razy ukończył maraton. Kiedy nie pracuje i nie trenuje, sporo czyta. Preferuje literaturę współczesną, choć jego ulubioną książką jest Hrabia Monte Christo. Jest dumny, że w całym tym opisie ani razu nie padło słowo triathlon.

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Jakub Radomski
7
„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Inne sporty

Komentarze

2 komentarze

Loading...