Szybko, pewnie i komfortowo – Łukasz Kubot i Marcelo Melo w dwóch setach pokonali swoich pierwszych oponentów na turnieju ATP Finals w Londynie. W nieco ponad półtorej godziny polsko-brazylijska para rozprawiła się z duetem Granollers/Dodig i otworzyła sobie drogę do półfinałów tej imprezy.
Kubot w Londynie gra po raz czwarty, ale nigdy nie był w nim rozstawiony z numerem pierwszym. Z trzech dotychczasowych podejść do tego turnieju, najbardziej udane było dla niego to z 2014 roku. Wówczas, wspólnie ze Szwedem Robertem Lindstedtem wygrał swoją grupę, ale w półfinale panowie przegrali z parą Dodig i… Melo. Pozostałe dwa starty Łukasza w Londynie w duecie z Oliverem Marachem (2009, 2010) kończyły się fiaskiem, bo Polak pakował walizki już po trzech grupowych meczach.
Teraz tego scenariusza właściwie w ogóle nie bierzemy pod uwagę, tym bardziej po tym, co mieliśmy okazję oglądać w poniedziałek. Mimo że korty w Londynie nie należą do najszybszych, Kubo i Melo przez cały mecz porządnie wyglądali w polu serwisowym (tylko jedno stracone podanie), bardzo dobrze radzili sobie również na returnie, co jednak nie powinno być większym zaskoczeniem. Największe wrażenie robiła jednak ich gra przy siatce, gdzie w typowo deblowym odbijaniu piłki wolejami popisywali się refleksem i zwrotnością, zupełnie nie zważając na fakt, że obaj są grubo po trzydziestce.
Tutorial de como começar um tie-break, com Marcelo Melo e Lukasz Kubot. Quatro pontos seguidos. pic.twitter.com/LXOmOwZU4w
— Aliny Calejon (@alcalejon) 13 listopada 2017
Pozostałe dwie pary, z którymi “nasi” debliści spotkają się w grupie to Murray/Soares oraz bracia Bryan, mający w dorobku już cztery tytułu ATP Finals. Z jednymi i z drugimi mają bardzo korzystny bilans na hardzie (odpowiednio 3:1 i 2:0), dlatego awans do półfinału stoi na wyciągnięcie ręki. Co czeka ich dalej? Teoretycznie najgroźniejsi rywale z Grupy B nieoczekiwanie przegrali swoje pierwsze mecze, więc za moment może się okazać, że w walce o finał “Kuboty” zmierzą się z parami numer 6. lub 8. Wówczas droga po tytuł może okazać się jeszcze łatwiejsza. Generalnie nie chcemy przesadnie pompować balonika i daleko nam do tenisowych Januszów, ale tak zupełnie obiektywnie, polsko-brazylijska para to w tym momencie zdecydowany faworyt do zgarnięcia tytułu. Jak by to powiedział Tomek Ćwiąkała – to fakt, nie opinia.
Dobra informacja jest również taka, że bez względu na pozostałe mecze w Londynie, Kubot i Melo będą najlepszym duetem 2017 roku. Ich dzisiejsze zwycięstwo, a także wczorajsza porażka pary Kontinen/Peers sprawiła, że ci drudzy nie mają już szans na doścignięcie tegorocznej “jedynki”. Dodając do tego drugie miejsce Kubota w rankingu deblistów, wygrany Wimbledon oraz trzy tytuły w turniejach rangi Masters, nie wyobrażamy sobie, by zabrakło go w gronie 10 najlepszych polskich sportowców tego roku. Zasłużył sobie jak mało kto.
Lukasz Kubot & Marcelo Melo (🎥@TennisTV ) pic.twitter.com/Fkp77vsHbm
— doublefault28 (@doublefault28) 13 listopada 2017