Czegoś takiego nikt się nie spodziewał. Joanna Jędrzejczyk, być może najlepsza zawodniczka w światowym MMA, sensacyjnie przegrała w szóstej obronie tytułu mistrzyni UFC w wadze słomkowej. Co się stało w Nowym Jorku? Jak doszło do jednej z największych sportowych sensacji roku? Czy przypadkiem JJ nie spędziła za dużo czasu na planie kolejnych reklam, a za mało na sali treningowej?
Jędrzejczyk była murowaną faworytką pojedynku z Rose Namajunas. W ewentualne zwycięstwo Amerykanki o litewskich korzeniach nie wierzył praktycznie nikt, poza nią samą. To jednak wystarczyło do sprawienia sensacji roku w MMA. Namajunas od początku walki ruszyła do przodu i zaskoczyła Joannę Jędrzejczyk. Polka miała szansę wyrównać rekord sześciu skutecznych obron Rondy Rousey. Zamiast tego zaliczyła sensacyjną porażkę już w pierwszej rundzie. Po dwóch minutach walki Amerykanka powaliła mistrzynię. Ta wstała, jednak po kolejnej minucie potężny lewy sierpowy zakończył spektakl.
– Nie mogłam złapać dystansu od samego początku walki. To była dla mnie niespodzianka. Dostałam mocny cios i mnie odcięło. Przegrałam, ale nie będę opuszczała głowy z tego powodu. Wrócę silniejsza – skomentowała po walce. – Rose mnie zaskoczyła tylko tym, że jej uderzenie mnie przewróciło, niczym więcej. Przed każdym pojedynkiem wizualizuję sobie zwycięstwo. W walce jednak może wydarzyć się wszystko, tym razem spotkało to mnie. Nie wiem, co dalej. Wrócę do Polski, odpocznę, spędzę trochę czasu z bliskimi. Za tydzień, czy dwa, pomyślę o mojej przyszłości. Nie jestem już mistrzynią, ale wrócę. I będę jeszcze lepsza.
Jest o czym myśleć, bo porażka z Namajunas w ogóle nie była wkalkulowana. Jędrzejczyk była piekielnie mocna, kolejne rywalki wręcz demolowała. Tak samo miało być dziś w nocy. Niektórzy powiedzą, że Polka sama jest sobie winna, bo zbyt dużo czasu spędziła 1na kręceniu kolejnych reklam i udzielaniu dziesiątków wywiadów. Taki tekst dobrze brzmi w mediach, ale to nieprawda. Przygotowania do starcia z Namajunas przebiegały bowiem dokładnie tak samo, jak do wcześniejszych walk. Po prostu rywalka tym razem zdołała czysto trafić, co skończyło się przerwaniem pojedynku po trzech minutach.
Niektórzy uważają też, że Jędrzejczyk zlekceważyła rywalkę, że za dużo mówiła przed walką i niepotrzebnie prowokowała Namajunas na ważeniu.
Summary of the night fights: #Jedrzejczyk and #Bisping are down – trash talking is for losers! Real sport is about #RESPECT !
— Oleksandr Bodnarchuk (@caligulaas) November 5, 2017
Ale słowo-klucz po porażce Polki jest inne: szok. Tego naprawdę nikt się nie spodziewał, kibice, eksperci i bukmacherzy byli absolutnie przekonani, że Jędrzejczyk zaliczy kolejną stosunkowo łatwą wygraną. Zwycięstwo Namajunas jest sensacyjne i zaskakujące.
#UFC217 prelims were wild! We may be in for some weird results on #PPV. Imagine a world where Joanna #Jedrzejczyk is NOT champion…I can’t.
— Peyton Wesner (@pcwesner) November 5, 2017
„Wyobrażacie sobie świat, w którym Joanna Jędrzejczyk nie jest mistrzynią? Ja nie potrafię” – brzmiał jeden z ciekawszych twittów. Cóż, teraz każdy z nas będzie musiał. Rekordu obron nie będzie, niepokonanego bilansu również. Ale JJ wróci, a kibice w USA mają kolejny powód, by ją kochać. Ostatecznie, co to za bohater, który nigdy nie upada?