Mówisz „Juninho Pernambucano”, myślisz „rzuty wolne”. Chyba nikt w całej historii nie opanował strzałów ze stałego fragmentu lepiej niż Brazylijczyk, który swego czasu wymiatał w Lyonie. Nie liczyła się odległość – groźny był również wtedy, gdy piłkę ustawiał bliżej 40. niż 20. metra. Nie liczyła się pozycja – potrafił pięknie przymierzyć również wtedy, gdy w teorii groźniejszy byłby strzał piłkarza lewonożnego. Mamy dla was kolejną perełkę. Pomyśleliśmy sobie jednak, że przypominanie kolejnej bomby Juninho z wolnego będzie… zbyt banalne.
Postanowiliśmy poszukać pięknego gola, którego Brazylijczyk strzelił z gry. Padło na uderzenie z dystansu, ale piłka była w ruchu. A okoliczności były dość szczególne. Mundial w 2006 roku, mecz fazy grupowej, w którym Canarinhos mierzyli się z Japonią. Juninho nie był stałym bywalcem w kadrze, kilka turniejów go ominęło, ale tym razem już jako doświadczony piłkarz zdobył zaufanie selekcjonera. Choć pierwsze dwa spotkania przesiedział na ławce. Brazylia zapewniła sobie wyjście z grupy, więc można było poszukać innych rozwiązań. Carlos Alberto Parreira zamieszał w środku pola – na ławce posadził Emersona i Ze Roberto, a do składu wskoczyli Juninho i Gilberto Silva.
Obaj wygrali wtedy kolejne szanse, zagrali w pewnym wymiarze u boku Cafu, Carlosa, Ronaldinho, Kaki i Ronaldo, również przeciwko Ghanie i w przegranym meczu z Francją. Juninho na pewno pomogła ta bramka.