By faktem stał się chyba najbardziej nieprawdopodobny pucharowy awans polskiego zespołu, ten Wisły po bramce na 2:2 z ostatniej minuty meczu Fulham – Odense, trzeba było pod niego podłożyć solidne fundamenty. Te wylano w Krakowie, dokładnie sześć lat temu, gdy udało się w trzeciej kolejce fazy grupowej Ligi Europy zdobyć pierwsze punkty. Od razu komplet.
Mimo to, wtedy nadal nie było racjonalnych przesłanek ku wierze, że Wisła wyjdzie z grupy, w której wcześniej zebrała lanie u siebie od Odense (1:3) i na wyjeździe od Twente (1:4). Pisaliśmy po meczu tak:
Wygrała też dzisiaj Wisła Kraków, ale jej zwycięstwo – chociaż efektowne ze względu na przeciwnika z Premier League – nie ma aż takiego znaczenia, a przynajmniej jeszcze nie teraz. O szansach „Białej Gwiazdy” na wyjście z grupy można pisać dopiero, kiedy zwycięży w najbliższej kolejce w Anglii. Na dziś punkty zdobyte z Fulham wydają się być raczej punktami pocieszenia – chociaż i tak za ich wywalczenie należą się duże brawa.
(…)
Wisła jak na swoje ostatnie możliwości, zagrała dobrze – nie nadzwyczajnie, ale dobrze lub bardzo dobrze. Słusznie wiślacy uznali, że nie ma sensu wrzucać piłek z bocznych sektorów, więc zdecydowali się na uderzenia zza szesnastki. Pierwsze trzy czy cztery Schwarzer obronił, ale krakowianie stwierdzili: wszystkiego nie złapie. No i faktycznie – wszystkiego nie złapał. Drobił te kroczki Biton, drobił, aż w końcu sieknął w „krótki” róg, z jakąś zewnętrzną rotacją, z kozłem, zaskakująco i nie do obrony. Jednym słowem – wspaniale. Popisał się Izraelczyk w meczu w Holandii, popisał się i teraz, widać, że jest to napastnik, który jest groźny nie tylko w szesnastce, co odróżnia go od większości atakujących.
Żeby było jeszcze ciekawiej – Wisła ten mecz w Anglii, o którym pisaliśmy, że musi wygrać, koncertowo wtopiła 1:4. Konia z rzędem (a także dom z ogródkiem i zasadzoną w nim jabłonką) temu, kto przewidziałby wtedy, że Biała Gwiazda może wiosną rozegrać jeszcze dwa spotkania w Europie.
Jak było później – wszyscy pamiętamy. Niewalczące już kompletnie o nic Odense odrabia w Londynie 0:2 po golu Falla w 93. minucie, wyrzucając za burtę Fulham i premiując awansem drużynę z Krakowa, której udało się zgarnąć komplet punktów na Odense i z Twente u siebie w ostatnich dwóch kolejkach. I wyjść z grupy z drugiego miejsca z bilansem bramkowym… 8:13.