Reklama

Młodzieżówka się uczy, ale przede wszystkim wygrywa z Litwą. Błysnął Kapustka

redakcja

Autor:redakcja

10 października 2017, 20:48 • 3 min czytania 51 komentarzy

Każdy mecz kadry Czesława Michniewicza jest kolejnym krokiem do zbudowania nowej, silnej drużyny młodzieżowej. Dzisiaj graliśmy z Litwą. Widzimy parę plusów (największym Bartek Kapustka), ale także sporo do poprawy. Nauka nowej taktyki nie przychodzi łatwo, choć przede wszystkim musimy wyeliminować indywidualne błędy. Dziś było ich na tyle mało, że wygraliśmy 2:0.

Młodzieżówka się uczy, ale przede wszystkim wygrywa z Litwą. Błysnął Kapustka

Polacy słabo rozpoczęli mecz, nie narzucili swojego stylu gry od początku, a Litwa momentami nawet przejmowała środek boiska. Później niby graliśmy swoje, ale za wolno, zbyt często zagrywając niedokładnie i tracąc piłkę. Jednak z upływem minut graliśmy coraz płynniej. Kluczową rolę w przebiegu naszej gry odegrało ustawienie. Graliśmy formacją 1-4-1-2-1-2, tak jak wcześniej z Gruzją. Z Loską w bramce, defensywą złożoną ze Stolarskiego, Wieteski, Bochniewicza oraz Gumnego i do tej pory wszystko jest jasne.

Za to w środku pomocy Dziczek, Piotrowski i Żurkowski będą potrzebowali sporo czasu, aby się zgrać. Ten pierwszy odpowiadał stricte za defensywę i ze swoich zadań wywiązywał się dobrze. Raz uratował nasz zespół po błędzie Bochniewicza, innym razem, gdy Lasickas po rajdzie lewym skrzydłem “ruletką” minął Wieteskę, zdetronizował jego atak odbierając mu piłkę. Według kilku Litwinów – faulem, według sędziego nie. Sytuacja sporna, trudna do oceny, ale uważamy, że arbiter podjął jednak dobrą decyzję.

Wspomniani koledzy Dziczka ze środka pomocy musieli łączyć rolę środkowych pomocników ze skrzydłowymi, w zależności od tego, czy do przodu biegli boczni obrońcy. Mieli kilka niezłych zagrań, zwłaszcza Piotrowski dobrze pokazywał się z przodu, ale muszą się lepiej ustawiać i rozumieć taktykę. Mają trudne zadanie i Czesław Michniewicz będzie uczył ich gry w takim ustawieniu jeszcze na kolejnych zgrupowaniach, bo do zgrania potrzeba po prostu czasu.

Przed nimi grał Bartosz Kapustka i jego występ można zaliczyć na plus. Mógł strzelić gola po kwadransie gry – wypatrzył go Dawid Kownacki, ale dobrze interweniował bramkarz. Bartek regulował tempo gry, starał się rozruszać kolegów i w zasadzie jako jedyny pokazywał się do podań, a własnymi otwierał kolegom drogę do bramki. Tak właśnie było przy pierwszej bramce, gdy pomocnik Freiburga pokazał się Żubrowskiemu i po przyjęciu piłki błyskawicznie wypuścił mijającym dwóch rywali prostopadłym podaniem Tomczyka. A ten ten zasłużył na pochwałę, bo mimo bardzo ostrego kąta oddał strzał i zmieścił piłkę w bramce. Strzelił gola na 1:0 po swoim pierwszym kontakcie z piłką, bo pojawił się na murawie zaledwie dwie minuty wcześniej. Generalnie Michniewicz miał nosa do zmian, bo także Konrad Michalak po wejściu rozruszał grę i zdobył bramkę na 2:0 po rajdzie prawą stroną boiska i uderzeniu na bliższy słupek.

Reklama

Podsumowując naszą grę – była ona zbyt szarpana. Kapustka sprawiał, że poszczególne akcje przeprowadzaliśmy płynnie, ale jednak często po własnych błędach musieliśmy gonić za rywalami, by nie strzelili nam gola. Gdyby byli lepsi, trudno byłoby o taki wynik, ale zdobyliśmy trzy punkty na wyjeździe i to cieszy. A także brak kontuzji, bo wystraszyliśmy się, gdy Antanavicius wjechał w nogi Dziczka w końcówce meczu. Całe szczęście pomocnikowi Piasta nic się nie stało, a rywal wyleciał z boiska.

Na teraz mamy drugie miejsce w grupie, prawdziwy test czeka nas w meczu z liderującą Danią za miesiąc. A ta radzi sobie świetnie, rozegrała o jeden mecz więcej i dystansuje nas na pięć “oczek”. Ich wyniki:

3:0 z Wyspami Owczymi
6:0 z Litwą (my 2:0)
5:2 z Gruzją (my 3:0)
5:0 z Finlandią (my 3:3)

Będzie trudno, ale po zespole Michniewicza widać, że z każdym meczem, a tak naprawdę z każdą minutą gra się usprawnia i powinna wyglądać coraz lepiej.

fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

51 komentarzy

Loading...