Pewnie mało kogo to interesuje, ale poza Polakami grali też dzisiaj inni. Co prawda z emocjami było – mniej więcej – jak ze zbieraniem grzybów w towarzystwie siedemdziesięcioletniej sąsiadki, ale coś tam jednak się działo.
Dania – Rumunia 1:1
Nasz mecz ułożył się dzisiaj tak, że właściwie przez prawie dziewięćdziesiąt minut mogliśmy mieć w nosie, to co działo się w Danii. Jedno szczęście, bo ten mecz przypominał słynne poniedziałki z ekstraklasą, czyli niesłusznie anulowana bramka autorstwa – o losie – króla Bendtnera. No, ale wiadomo, że co się odwlecze, to nie uciecze. I w drugiej połowie lord Bendtner wywalczył ,,jedenastkę”, którą na bramkę zamienił Eriksen. Później Ganea dostał jeszcze czerwoną kartkę i wydawać by się mogło, że Duńczycy dobiją Rumunów, ale było zupełnie inaczej, bo w ostatnich minutach do wyrównania doprowadzić Deac. Chwilę wcześniej jednak rozwścieczony Lewy przyklepał nam awans, więc dużo to nie zmieniło. Dania będzie musiała powalczyć jeszcze w barażach, a nie będzie to łatwe, ponieważ nie będzie rozstawiona.
Litwa – Anglia 0:1
Anglicy wystawili całkiem dobry skład – jak na mecz o pietruszkę – ponieważ był Kane, Rashford, czy Dele Alli, ale trochę brakowało skuteczności. Zwycięską bramkę udało się strzelić dopiero po rzucie karnym, którego wywalczył świetnie dysponowany Dele Alli. Piłkarz Tottenhamu robił z obrońcami Litwy co chciał i aż dziwne, że żaden z jego strzałów nie skończył się bramką. Pewnie zrobiłby to z karnego, ale do jedenastki podszedł lider reprezentacji i kolega drużyny, Harry Kane. Anglicy oczywiście mogli wygrać dużo wyżej, ale świetną okazję zmarnował Maguire, a strzały Rashforda, czy Dele Alliego obronił bramkarz. Trzeba powiedzieć wprost, że była to Anglia, która grała na drugim albo pierwszym biegu, ale z Litwą to i na wstecznym pewnie można wygrać. Choć bohaterem naszych sąsiadów mógł zostać Sernas, który uderzał z dystansu… piętą. Gdyby to wpadło mielibyśmy bramkę kolejki, a zabrakło naprawdę niewiele.
***
Słowacja – Malta 3:0
Słowenia – Szkocja 2:2
Warto zaznaczyć, że bramkę zdobył nasz stary znajomy Ondrej Duda. Do tego po całkiem fajnej akcji, bo zagrał krosową truskawkę do Rusnaka, a ten świetnie mu odegrał i były legionista trafił do siatki. Dość niecodzienna sytuacja, bo taka wymiana raczej na małej przestrzeni, a tutaj klepnęli sobie na niemal całej szerokości boiska.
Bramka Dudy od 0:49
Ostatecznie Słowacja skończyła na drugim miejscu w grupie, ale barażu pewna być nie może.
Tak więc Słowacy szampanów długo jeszcze nie otworzą, ale ugrali to, co Szkocja straciła remisując w ostatnim meczu ze Słowenią, która notabene grała o nic – nikt nie dopuszczał możliwości, że Słowacja nie ogoli frajerów z Malty. Szkoci zostali więc zatopieni przez Bezjaka, który pokonał ich bramkarza dwukrotnie w drugiej połowie. Co ciekawe obie bramki padły po stałych fragmentach gry. Najpierw 28-latek głową wykończył dośrodkowanie z rzutu wolnego, a później wykorzystał zamieszanie w polu karnym po rzucie rożnym. Wyspiarze do siatki trafili również dwa razy, a warto zaznaczyć, że w drugiej części to oni gonili wyniki, a wyrównali dopiero w 88. minucie po golu Snodgrassa. Na więcej nie starczyło już czasu, umiejętności i siły.
***
Czechy – San Marino 5:0
Niemcy – Azerbejdżan 5:1
Norwegia – Irlandia Północna 1:0
Pozostałe trzy spotkania, które jedną rzeczą nawiązywały do Ligi Mistrzów – rozpoczęły się o 20:45 – nie były najwyższych lotów przede wszystkim ze względu na brak emocji.
Czesi na własnym podwórku uniknęli kompromitacji i nie pozwolili San Marino ustrzelić eliminacyjnego hat tricka (poprzestali na dwóch bramkach). Do tego dołożyli jeszcze pięć bramek z przodu. Jednak powątpiewamy, że ogranie San Marino pocieszyło ich po tych fatalnych eliminacjach. Natomiast w drugim meczu tej grupy mieliśmy coś w stylu reprezentacyjnego Podbeskidzie – Górnik Łęczna, bo Norwegia grała z Irlandią Północną, która już wcześniej zagwarantowała sobie udział w barażach. Ostatecznie skończyło się skromnym zwycięstwem Norwegów. I słusznie, ponieważ Norwegowie od początku pokazywali ogromne chęci, ale jakoś nie potrafili wpakować piłki do bramki Irlandczyków. Na ich szczęście wyręczył ich Chris Brunt, który w zamieszaniu pod bramką skierował piłkę do własnej siatki, co wydaje się najlepszym podsumowaniem tego meczu, bo chaos panował tam niemal przez dziewięćdziesiąt minut.
Miłym akcentem zmagania w kwalifikacjach zakończyła reprezentacja Niemiec, która rozgromiła dzisiaj Azerbejdżan i tym samym zgarnęła komplet punktów – 10 spotkań i 10 zwycięstw. Wisienką na torcie w tym spotkaniu na pewno było pierwsza bramka Goretzki – uderzenie piętą w stylu Zlatana Ibrahimovicia. Kolejne trafienia już tak pięknej urody nie były, ale ładu i składu standardowo nie zabrakło. Aczkolwiek tego wieczora nie wszystko poszło po ich myśli, ponieważ kontuzji doznał Sule i Mustafi. Nie wiadomo jeszcze na ile są to poważne urazy, ale mimo wszystko w meczu o puchar proboszcza doznać kontuzji, to zawsze kiepska informacja.
***
Na koniec mały smaczek z Afryki, bo tam Egipt pokonał Kongo i tym samym awansował na mundial po 28 latach, Co się teraz musi dziać w domu Mohameda Salaha, który ustrzelił dzisiaj dublet.
Egipt – Kongo 2:1