Reklama

Wisła bez Carlitosa, czyli Wisła poza Pucharem Polski

redakcja

Autor:redakcja

20 września 2017, 23:53 • 2 min czytania 23 komentarzy

Wczoraj, przy okazji rubryki Kozacy i Badziewiacy, pisaliśmy o Wiśle i jej uzależnieniu – nie ma wątpliwości, że zespół z Krakowa bez Carlitosa jest o ileś procent gorszy i dziś mieliśmy okazję sprawdzić o ile dokładnie. Kiko Ramirez dał bowiem Hiszpanowi odpocząć w meczu z Koroną i tym samym wystawił swój zespół na poważny egzamin. No i jego podopieczni test oblali koncertowo.

Wisła bez Carlitosa, czyli Wisła poza Pucharem Polski

A wydawało się, że nie może być tak trudno. Po pierwsze, Korona gra lepiej niż zakładano, ale wciąż nie są to bohaterowie polskich podwórek. Po drugie, krakowianie na tym egzaminie mogli otwarcie ściągać, bo sędzia dał im około godziny podstawowego czasu gry w przewadze, kiedy za drugą żółtą kartkę wyrzucił Żubrowskiego z boiska. Jakby to powiedział pan Sławek, można mieć przy tej decyzji arbitra absmak. Był kontakt między Wojtkowskim a Żubrowskim, natomiast wyglądał on niezbyt groźnie, w tramwaju piłkarz Wisły w ogóle by go nie poczuł, ale skoro znajdował się na boisku, to runął jak długi. No, ale z drugiej strony, po tramwaju się nie sprintuje, a tutaj nawet taki kontakt mógł Wojtkowskiego doprowadzić do wywrotki. Czyli też skończmy panem Sławkiem — sędzia się wybroni.

Dekompletacja szeregów Korony miała Wiśle pomóc, ponieważ poza pierwszym kwadransem, kiedy ta przycisnęła gospodarzy, siadła i nie poszła za ciosem. Jeśli jednak ktoś oczekiwał zmasowanych ataków Białej Gwiazdy, to srogo się rozczarował – owszem, przyjezdni mieli piłkę częściej, ale grali nudno, wolno i schematycznie, więc z tej futbolówki za wiele pożytku nie było. A gdy już udało się przyspieszyć, to zawodziła skuteczność. Strzały Boguskiego i Wojtkowskiego obronił Gostomski, a szczególnie ten pierwszy powinien otworzyć wynik meczu, ale w sytuacji sam na sam, na wprost bramki, kopnął w środek.

Korona po stracie Żubrowskiego miała w planach przede wszystkim przetrwać i choć dwa-trzy razy za ostatnią instancję musiał robić Gostomski, nie był to spacer po rozżarzonym węglu. Gospodarzom udało się przedłużyć mecz o 30 minut i tu… już nie czekali na karne, tylko walnęli bramkę. Poszła wrzutka z wolnego, piłkę do środka zgrał Rymaniak, a Diaw, najbardziej nieporadnie jak się da, ale jednak wpakował futbolówkę do siatki.

Wisła dostała gonga, a to przecież ona miała gongi rozdawać. Być może z Carlitosem tak by się stało, ale bez niego Biała Gwiazda nie świeci specjalnie mocno. Balanyuk będzie potrzebował czasu na dojście do formy, Imaz i Brożek wiele nie wnieśli, no, poza tym, że ten pierwszy był bliski gola strzelonego plecami po wolnym Wojtkowskiego. I tak dalej można wyliczać, co komu zabrakło, ale na końcu wynik jest jeden – Wisły brakuje w drabince Pucharu Polski.

Reklama

Korona Kielce – Wisła Kraków 1:0

Diaw 92′

Najnowsze

Komentarze

23 komentarzy

Loading...