Reklama

Leśnodorski mocnym kandydatem na prezesa Ekstraklasa SA

redakcja

Autor:redakcja

18 września 2017, 09:14 • 8 min czytania 66 komentarzy

„Były współwłaściciel i prezes Legii Warszawa działa obecnie poza futbolem, ale to może się wkrótce zmienić. I to z hukiem. Leśnodorski miałby zostać prezesem Ekstraklasa SA z pełnym poparciem Zbigniewa Bońka plus kilku mocnych klubów, np. Lecha Poznań” – czytamy dziś w „Fakcie” i „Przeglądzie Sportowym”.

Leśnodorski mocnym kandydatem na prezesa Ekstraklasa SA

FAKT

Obok pomeczówek – news o tym, że Bogusław Leśnodorski może zostać prezesem Ekstraklasa SA.

Były współwłaściciel i prezes Legii Warszawa działa obecnie poza futbolem, ale to może się wkrótce zmienić. I to z hukiem. Leśnodorski miałby zostać prezesem z pełnym poparciem Zbigniewa Bońka plus kilku mocnych klubów, np. Lecha Poznań. Obecna sytuacja śmierdząca politycznym patem na linii PZPN-Ekstraklasa zmieniłaby się na znacznie przyjemniejszy klimat. To podstawowy plus, o którym myślą kluby. Za ponad tydzień zostanie wybrana rada nadzorcza ESA, a na jej czele, wszystko na to wskazuje, stanie Karol Klimczak, szef Lecha. Wtedy sprawy nabiorą rozpędu.

Zrzut ekranu 2017-09-18 o 07.37.53

Reklama

Jeżeli „Fakt” przypomina, jak Tomaszewski zatrzymał Anglię, to wiedz, że Polak znów został bohaterem Wembley. Tym razem padło na Fabiańskiego.

Tottenham meczów, w których jest gospodarzem (wcześniej grał na White Hart Lane, dziś na Wembley), nie zwykł kończyć bez strzelonego przynajmniej jednego gola. Tak było w ostatnich trzydziestu spotkaniach na własnym stadionie. Ale Fabiański zatrzymał tę serię i przez wszystkie angielskie media był po spotkaniu bardzo chwalony. Serwis BBC wybrał go na piłkarza meczu. Fabiański obronił w tym sezonie już 24 strzały – najwięcej w Premier League. W sobotę zatrzymał Delego Allego (21 l.) i Harry’ego Kane’a (24 l.).

Zrzut ekranu 2017-09-18 o 07.34.29

GAZETA WYBORCZA

Efekt nowej miotły w Legii przyniósł zwycięstwo, nie przyniósł poprawy stylu.

Jaki pomysł na Legię ma jej nowy szkoleniowiec? – Chcę, by zespół grał techniczny, ładny dla oka, agresywny i zwycięski futbol. Widziałem ich nogi, jak grają. Teraz będę chciał poznać ich głowy. Tam podejmują decyzje. I jeśli to wszystko połączymy, będziemy drużyną szybką, zwinną i techniczną – mówił przed meczem.

Reklama

Z tego jednak Jozaka będzie można rozliczać najwcześniej w kolejnej rundzie. – Teraz potrzebujemy, by ktoś tą drużyną wstrząsną, piłkarze są apatyczni, potrzebują pewnego impulsu – tłumaczy Mioduski. Choć od Chorwata czarów nikt przy Łazienkowskiej nie wymaga, wszyscy czekali na poprawę stylu gry.

Jeszcze się nie doczekali. Nowy szkoleniowiec nie wprowadził rewolucji w składzie. Postawił na tych samych graczy, co Magiera. I tak samo musiał czuć się nimi rozczarowany. Armando Sadiku przedostatniej drużynie w lidze nie potrafił wbić gola z pięciu metrów, Krzysztof Mączyński podawał bez zrozumienia, Dominik Nagy po kolejnej nieudanej próbie dryblingu padł ze wściekłości na murawę, dośrodkowania Adama Hlouska leciały nie na głowy legionistów, a obrońców Cracovii.

Zrzut ekranu 2017-09-18 o 07.40.32

Niekończąca się walka o pozycję pierwszego bramkarza reprezentacji. Fabiański czy Szczęsny na decydujące mecze eliminacji?

Zanosi się jednak na to, że przed decydującymi meczami eliminacji mundialu z Armenią i Czarnogórą (5 i 8 października) wybór stanie się trudniejszy. Szczęsny tydzień temu zadebiutował w Juve, prawdopodobnie przed zgrupowaniem zagra jeszcze przynajmniej raz. Fabiańskiego w tym czasie czekają natomiast dwa spotkania ligowe, wtorkowy mecz z Reading w Pucharze Ligi pewnie opuści (w Swansea to rozgrywki dla rezerwowych). Stawka jest ogromna, Polska potrzebuje czterech punktów, by awansować na MŚ.

Rywalizacja w bramce szybko się nie skończy, sytuacja może zmieniać się ze zgrupowania na zgrupowanie. Ale to najmniejsze zmartwienie Nawałki, bo wybiera między znakomitymi specjalistami. Gdyby na każdej pozycji była taka konkurencja, Polska nie musiałaby się martwić nie tylko o awans na mundial, ale także o miejsce w fazie pucharowej.

SUPER EXPRESS

Jeżeli „SE” przypomina w tytule, jak Tomaszewski zatrzymał Anglię, to wiedz… A zresztą, sami wiecie.

– Jego parady były wspaniałe. Zasłużył na najwyższe oceny i pochwały – mówił o Polaku Paul Clement, menedżer Swansea.

Największe wrażenie zrobiła szczególnie interwencja „Fabiana” w drugiej połowie, gdy błysnął niesamowitym refleksem, broniąc strzał Kane’a głową z kilku metrów.

– Tydzień temu przegraliśmy, więc bardzo potrzebowaliśmy lepszego występu i dobrego wyniku – powiedział po meczu na Wembley Fabiański. – Z Tottenhamem zawsze grało nam się ciężko, więc ten wywalczony punkt bardzo cieszy. Cały zespół zapracował na ten rezultat, zwłaszcza w defensywie spisaliśmy się dobrze – dodał reprezentant Polski, który w angielskich mediach dostał po meczu z Kogutami notę 9 (w skali 1-10).

Zrzut ekranu 2017-09-18 o 08.28.46

Lewandowski w ten weekend walnął „setkę i dwupak”, czyli dwiema bramkami uczcił setny ligowy występ dla Bayernu.

W 100 ligowych występach w Bayernie Lewandowski strzelił aż 82 gole, a jego zespół wygrał 78 spotkań. Z kolei w całej karierze w Bundeslidze ma już na koncie 156 bramek. W klasyfikacji wszech czasów wyprzedził Mario Gomeza (154 trafienia) i awansował na 14. miejsce. Oznacza, to że nie ma już aktywnego gracza, który miałby więcej goli w Bundeslidze od „Lewego”. Teraz Polak weźmie się za ściganie byłych gwiazd ligi niemieckiej. Do dziesiątego Hannesa Loehra traci zaledwie 10 goli, ale do trzeciego Juppa Heynckesa – aż 64.

Wydawało się, że jubileuszem i golami Lewandowski odwrócił nieco uwagę od niedawnej afery (słynny już wywiad w „Der Spiegel” o polityce klubu), ale zagraniczne media ciągną temat. Hiszpański „As” napisał, że Lewandowski zlecił swoim menedżerom sondowanie możliwości transferu do Realu Madryt.

Zrzut ekranu 2017-09-18 o 08.29.11

PRZEGLĄD SPORTOWY

Zrzut ekranu 2017-09-18 o 08.34.43

Trener się zmienił, styl – jeszcze nie. Jozak wygrywa na dzień dobry, ale tłumów jego Legia nie porwała.

Legioniści trochę więcej biegali niż ostatnio, starał się przede wszystkim Cristian Pasquato, który nie należał do ulubieńców Jacka Magiery. Chciał uczestniczyć niemal w każdej akcji ofensywnej, ale do przerwy z jego prób wynikało niewiele. Dalej było wiele niedokładności, brakowało dobrego rozegrania piłki pod bramką rywala. Strzały zza pola karnego Kaspera Hämäläinena były anemiczne, a jedyna dobra akcja – Węgra Dominika Nagy’a – skończyła się niecelnym strzałem skrzydłowego. Po tym, jak minął dwóch obrońców Cracovii powinien podać do stojącego przed pustą bramką Armando Sadiku. Z tego powodu mecz z Cracovią był już szóstym w tym sezonie, w którym Legia nie strzeliła gola przed przerwą.

Obok – o kandydaturze Leśnodorskiego na prezesa Ekstraklasa SA.

Obecnie temat jest sondowany. Na razie nie podjął jeszcze decyzji. Waha się, ale nie mówi nie. Prezesura w najbliższym czasie to spore wyzwanie. Zbliża się bowiem przetarg praw telewizyjnych do pokazywania ekstraklasy, który prognozowany jest jako rekordowy. Dla klubów pieniądze od zwycięskiej stacji telewizyjnej z tej puli to podstawa budżetu, dlatego liczą na jak największy wzrost i większy kawałek tortu dla siebie. Chcąc nie chcąc, nowy prezes stanie się ojcem sukcesu lub porażki tej biznesowej rozgrywki. Nadchodząca misja i jej ewentualny sukces muszą kusić lubiącego adrenalinę Leśnodorskiego.

Zrzut ekranu 2017-09-18 o 08.34.50

Carlitos siada na ogonie swojego rodaka Igora Angulo. I goni go w klasyfikacji strzelców.

Na tej budowie drużyny znów najskuteczniejszym majstrem okazał się Carlitos. Najpierw wykorzystał rzut karny, a potem popisał się fantastycznym strzałem z woleja.

– W tej drugiej sytuacji nie mogłem zrobić już nic innego. Nie miałem możliwości, poza tym byłem już bardzo zmęczony – mówi hiszpański napastnik. Carlitos lubi strzelać gole, kiedy słania się na nogach, podobnie było w derbach z  Cracovią. Hiszpan zdobył już 7 bramek i goni rodaka Igora Angulo z Górnika Zabrze.

Carlitos odpłaca się za zaufanie, czego nie można powiedzieć o bezproduktywnym Ze Manuelu. Ramirez odważnie stawia na nowych, w drugiej połowie wysłał na boisko Victora Pereza, który do drużyny dołączył raptem kilkanaście dni temu, nie przepracował okresu przygotowawczego. Szatnia widzi takie ruchy i zazwyczaj ocenia je krytycznie.

Porażka z Wisłą ma przesądzić los Dariusza Wdowczyka.

Na razie decyzja nie zapadła, ale krzesło szkoleniowca jest wyjątkowo gorące. Niedzielę w klubie przeznaczono na analizę sytuacji, lecz wiele wskazuje na to, że zwolenników ocalenia głowy obecnego trenera raczej nie ma.

Nie chodzi tylko o wyniki – choć osiem punktów w dziewięciu rozegranych ligowych spotkaniach to osiągnięcie bardzo skromne – ale o trudny do zaakceptowania poziom gry. Piast spisuje się słabo, na boisku wyraźnie się męczy w meczu z każdym rywalem, nawet w wygranych spotkaniach, tylko okresami potrafi utrzymać solidne tempo.

Zrzut ekranu 2017-09-18 o 08.35.17

Antoni Bugajski w poligowym felietonie o derbach Niecieczy, które obnażają Sandecję.

Klub ambitnie pchał się do ekstraklasy, lecz kiedy już cel osiągnął, nie za bardzo wie, jak ten sukces skonsumować. Co z tego, że zespół osiągnął niezły sportowy poziom, skoro pod względem bazy został głęboko w pierwszej lidze. Oczywiście to zrozumiałe, że beniaminek zawsze ma czas, by do nowych, zwiększonych wymogów się dostosować, lecz pod warunkiem, że faktycznie coś w tym kierunku błyskawicznie zaczyna robić. Tak jak Termalica dwa lata temu, kiedy tylko do listopada musiała grać w Mielcu. Zresztą taryfa ulgowa dotyczy nie tylko beniaminków. Dlatego Lech podejmował kiedyś rywali we Wronkach, a Wisła Kraków i Cracovia w Sosnowcu. Warto było być cierpliwym, bo przy Bułgarskiej, Reymonta i Kałuży powstały nowoczesne stadiony. A w Nowym Sączu na razie nic nie powstaje. Czekają. I wykłócają się na miejskich sesjach o tysiąc spraw, a więc o ten nowy stadion też. W takich sytuacjach nie brakuje polityki i pustych słów. Inaczej się nie da, musi paść milion frazesów, zanim wreszcie nastąpi prawdziwe działanie. 

Gdańsk miastem przeklętym dla Jagiellonii.

Kibic Jagiellonii nie musi grzebać w pamięci, by wskazać najbardziej niegościnny stadion dla swojej drużyny. To Gdańsk.

Zerkając na ostatnie wyniki z wypraw białostoczan nad Bałtyk można użyć dosadniejszego określenia – to miejsce przeklęte. 0:4, 0:3, 1:5. Owszem, zdarzyło się utrzeć gdańszczanom nosa, lecz triumfy na Wybrzeżu to dawne czasy, gdy w żółto-czerwonej koszulce biegali Tomasz Frankowski, Grzegorz Rasiak czy Euzebiusz Smolarek. Ale nawet wygrana 1:0 za kadencji Czesława Michniewicza musi jemu też źle się kojarzyć. Chwilę po tamtym meczu trener stracił pracę, choć wtedy nie poszło o wyniki, a konflikt z prezesem Cezarym Kuleszą. Smak drugiego sukcesu w Gdańsku, w kwietniu 2013 roku, gdy Jagę prowadził Tomasz Hajto, z piłkarzy obecnej drużyny zna jedynie kapitan Rafał Grzyb.

Zrzut ekranu 2017-09-18 o 08.35.33

Jerzy Koziński, były dyrektor Miedzi Legnica i członek zarządu PZPN opowiada o dzikich latach 90. w polskiej piłce.

Za to pan piął się w działaczowskiej hierarchii.
Wchodziłem do piłki pełen idei, ale widziałem, co się wokół dzieje. Nie byłem ślepy. Pamiętam mecz z Górnikiem Wałbrzych, potrzebowaliśmy zwycięstwa, żeby się utrzymać. PZPN przysłał specjalną komisję, incognito, żeby obserwowali, czy mecz toczy się w duchu fair-play. Jarguz zaraz się o tym dowiedział, ustalił ich nazwiska. Zwrócił się do mnie: „Jurek, zaopiekujesz się jednym z nich. Weź go od razu do swojego gabinetu, nalej mu szklankę wódki. Jak to wypije, to zaśnie, a my po meczu powiemy mu, co trzeba.

Nalał pan?
No skąd! Nie jestem barmanem. Ale takie to były prymitywne metody. Tamten mecz wygraliśmy, ale zrobiło się o nim głośno. Komisja orzekła, że był ustawiony.

Zrzut ekranu 2017-09-18 o 08.35.51

fot. FotoPyK

Najnowsze

Niemcy

Kłopoty kadrowe Bayernu przed półfinałowym meczem Ligi Mistrzów

Piotr Rzepecki
0
Kłopoty kadrowe Bayernu przed półfinałowym meczem Ligi Mistrzów

Komentarze

66 komentarzy

Loading...