Istnieją na świecie Polacy, którzy przebierają nogami na myśl o wrześniu i październiku. Dla Agnieszki Radwańskiej to właśnie okres po US Open zwykł być najbardziej owocnym w całym sezonie. Czy tak samo będzie również tym razem?
W zeszłym roku “Isia” wygrała prestiżowy turniej w Pekinie, a w całym azjatyckim tournee – wliczając kończącą sezon imprezę WTA Finals – zanotowała dodatkowo po dwa półfinały oraz ćwierćfinały. Do obrony ma więc ponad 2000 punktów, czyli ponad połowę jej obecnego dorobku w rankingu. Łatwo się domyślić, że utrata większości z tych oczek będzie dla Polki oznaczać gwałtowny spadek na światowych listach. Dawid Celt – jej trener i mąż – jest jednak dobrej myśli:
– Gdybym miał krótkim zdaniem opisać, jak wygląda teraz tenisowa i zdrowotna dyspozycja Agi, powiedziałbym, że tak dobrze dawno nie było. Po tym, co się zdarzyło, po tej strasznej kumulacji kontuzji, chorób i odwołanych turniejów, wreszcie nic jej już na szczęście nie blokuje – przyznał w rozmowie z “Przeglądem Sportowym”.
Grę w Azji Radwańska rozpocznie od Tokio, gdzie rok temu doszła do półfinału. Turniej w Japonii jest jednym z jej ulubionych – od 2008 roku trzy razy docierała tam do finału, z czego dwa razy sięgała po tytuł. – To pierwszy turniej, który udało mi się wygrać po raz drugi. Sprawia to, że bez wątpienia jest to dla mnie wyjątkowe miejsce – mówiła w 2015 roku, po pokonaniu w finale Belindy Bencić. W tym miejscu warto dodać, że osiągnięcie to jest już nieaktualne, bo dwanaście miesięcy później Polce udało się wygrać kolejny turniej drugi raz w karierze. W Pekinie, a jakże.
Żeby jeszcze bardziej podkreślić, jak bardzo turnieje w Azji leżą krakowiance, warto przytoczyć ciekawą statystykę. Do tej pory Radwańska wygrała 20 turniejów WTA, z czego aż dziesięć z nich odbywało się właśnie na tym kontynencie. Co więcej, żadna tenisistka z czołówki – wliczając w to siostry Williams oraz Marię Szarapową – nie może pochwalić się tak imponującą liczbą zwycięstw w Azji!
Dobra gra Polki w tej części świata sprawia, że tamtejsza społeczność darzy ją olbrzymią sympatią. Rok temu Radwańska opublikowała na swoim Facebooku krótki filmik z Pekinu, na którym chińscy fani tenisa dosłownie zabijają się o jej podpis.
Sama Polka też może wspominać to miejsce ze szczególnym sentymentem. Po ubiegłorocznym zwycięstwie w stolicy Chin powiedziała, że puchar za ten turniej zajmie wyjątkowe miejsce w jej domu. Oby za kilka tygodni mogła powtórzyć te słowa.